1. Improwizowana piosenka Willa.
"A zatem, nie będę trudził się na darmo,
By dowieść, że demoniczna ospa wypacza mózg.
Więc, choć to zmartwienie nie poszło na marne,
że zarażony nię robal trafił pod nóż.
By mi uwierzyć musicie spróbować już."
2.Kłotnia Cecily i Willa
Rozległ się krzyk, a on przyciągnął do siebie wąską postać, ubraną w czarny płaszcz – to była Cecily, która próbowała mu się wyrwać. Ciemne włosy rozsypały się na jej plecach, a on patrzył na nią niebieskimi oczami pałającymi wściekłością.
- Puść mnie!
- Dlaczego mnie śledzisz mała idiotko? - potrząsnął nią lekko. Jej oczy zwęziły się.
- Dzisiaj rano byłam cariad, a teraz jestem idiotką?
- Te ulice są niebezpieczne - powiedział Will. - Nie znasz ich. Nie użyłaś nawet runy niewidzialności. Może i nie musisz się niczego bać, gdy żyjesz w małym miasteczku, ale to jest Londyn.
- Nie boję się Londynu - powiedziała wyzywająco Cecily.Will nachylił się do niej, sycząc jej do ucha:
- Fyddai’n wneud unrhyw dda yn ddweud wrthych i fynd adref?
Zaśmiała się. - Nie, to, że każesz mi iść do domu, nic nie zdziała. Rwyt ti fy mrawd ac rwy eisiau mynd efo chi. - Zamrugał, gdy usłyszał jej słowa. Jesteś moim bratem i chcę z tobą iść. Był przyzwyczajony, że coś takiego mówi Jem, a choć Cecily nie była do niego ani trochę
podobna, to mieli jedną wspólną cechę: upór. Kiedy Cecily mówiła, że czegoś chce, to nie mówiła tego z prośbą lecz z żelazną determinacją.
- Czy obchodzi cię w ogóle, gdzie idę? - powiedział. - Co być zrobiła, gdybym szedł do piekła?
- Zawsze chciałam zobaczyć piekło - odpowiedziała mu spokojnie. - A ty nie chciałeś?
- Większość z nas stara się trzymać od niego z daleka - powiedział Will. - Idę do jaskini Ifrytów, jeśli musisz wiedzieć. Muszę kupić narkotyki. To miejsce jest pełne przemocy i rozwiązłości. Mogą sobie ciebie upatrzeć i sprzedać.
- Nie zatrzymasz ich wtedy?
- Wszystko zależy od tego, ile by mi zapłacili.- Potrząsnęła głową.
- Jem jest twoim parabatai - powiedziała. - Jest twoim bratem danym ci przez Clave. A ja jestem twoją siostrą z krwi. Dlaczego robisz dla niego coś niebezpiecznego, a chcesz, abym ja poszła do domu?
- Jem jest twoim parabatai - powiedziała. - Jest twoim bratem danym ci przez Clave. A ja jestem twoją siostrą z krwi. Dlaczego robisz dla niego coś niebezpiecznego, a chcesz, abym ja poszła do domu?
- Skąd wiesz, że te leki są dla Jema?
- Nie jestem głupia, Will.
- Nie, ale szkoda... - mruknął. - Jem... Jem jest lepszą częścią mnie. Nie spodziewam się, że to zrozumiesz. Wiele mu zawdzięczam.
- A kim ja dla ciebie jestem? - zapytała Cecily. Will westchnął, zbyt zdenerwowany, by się opanować.
- Ty jesteś moją słabością.
- A Tessa jest twoim sercem - powiedziała nie ze złością lecz z namysłem. - Nie jestem głupia, już ci mówiłam - dodała, gdy spojrzał na nią zaskoczony. - Wiem, że ją kochasz.
Złapał się za głowę, jakby jej słowa wywołały ból.- Powiedziałaś komuś? Nie możesz, Cecily. Nikt o tym nie wie i tak ma pozostać.
- Nikomu nie powiedziałam.
- Nikomu nie powiedziałam.
- Nie, i przypuszczam, że nie powiesz, prawda? - mówił mocnym głosem. - Musisz się wstydzić uczuć twojego brata do narzeczonej jego parabatai...
- Nie wstydzę się ciebie, Will. Cokolwiek czujesz, nie masz na to wpływu i sądzę, że każdy z nas pragnie czegoś, czego nie może mieć.
- Och? - powiedział. - A ty czego chcesz, czego mieć nie możesz?
- Chcę, byś wrócił do domu. - Kosmyk czarnych włosów przykleił jej się do policzka przez co wyglądała, jakby płakała, choć wiedział, że się nie rozpłacze.
- Moim domem jest Instytut. - Will westchnął i oparł głowę o ścianę. - Nie mogę tu stać i sprzeczać się z tobą cały wieczór, Cecily. Jeśli jesteś zdecydowana, by pójść ze mną do piekła, nie mogę cię powstrzymać.
- Nareszcie zrozumiałeś. Wiedziałam, że tak jest: mimo wszystko jesteś do mnie przywiązany.
Zwalczył chęć, by znowu nią potrząsnąć.- Gotowa?
Skinęła głową, a Will uniósł rękę i zapukał do drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz