Przez ostatni tydzień na lekcjach języka polskiego omawialiśmy wiersze polskich poetów, które poruszały tematy nostalgii. Przez to zrobiłam się melancholijna i zamyślona. W piątek wpadłam na pomysł napisania wiersza o właśnie takiej tematyce. Gdy go przeczytacie to myślę, że domyślicie się kto jest podmiotem lirycznym w tym wierszu (kto mówi w tym wierszu, jeśli ktoś nie wie co to podmiot liryczny, ale myślę, że wszyscy wiecie ;) )
"Tęsknota za domem"
Tęsknię...
Za błękitnym niebem,
po którym białych obłoków stada płyną,
a ptaków rodziny
do odległych krańców Ziemi lecą.
Za błękitnym niebem,
po którym białych obłoków stada płyną,
a ptaków rodziny
do odległych krańców Ziemi lecą.
Tęsknię...
Za słońcem wstającym
na wschodzie o poranku,
witając się ze światem
złotymi barwami brzasku.
Za słońcem wstającym
na wschodzie o poranku,
witając się ze światem
złotymi barwami brzasku.
Tęsknię...
Za tymi zielonymi wzgórzami
gdzieniegdzie pokrytymi skałami,
surowymi w swym obliczu,
a łagodnymi w dotyku.
Za tymi zielonymi wzgórzami
gdzieniegdzie pokrytymi skałami,
surowymi w swym obliczu,
a łagodnymi w dotyku.
Tęsknię...
Z leśnym gwarem,
który słychać za drzewnym pagórem,
a spomiędzy jego ramion żywiczych
rozpościera się widok na świat stworzeń dzikich.
Z leśnym gwarem,
który słychać za drzewnym pagórem,
a spomiędzy jego ramion żywiczych
rozpościera się widok na świat stworzeń dzikich.
Tęsknię...
Za jezior przejrzystą,
rześką wodą,
w której rybki wstęgą
migotliwą, ledwo widoczną, płyną.
Za jezior przejrzystą,
rześką wodą,
w której rybki wstęgą
migotliwą, ledwo widoczną, płyną.
Tęsknię...
Za ojczystą ziemią
z rana skąpaną rosą,
na której polne kwiaty
kolorami tęczy się mienią.
Za ojczystą ziemią
z rana skąpaną rosą,
na której polne kwiaty
kolorami tęczy się mienią.
Tęsknię...
Za wrzosami fioletowymi
na wietrze szeleszczącymi,
na stoku stromym rosnącymi
i o swój los się nie martwiącymi.
Za wrzosami fioletowymi
na wietrze szeleszczącymi,
na stoku stromym rosnącymi
i o swój los się nie martwiącymi.
Tęsknię...
Za wielką wierzbą,
rosnącą z tyłu domu,
kołyszącą mnie do snu
swą łagodną piosenką.
Za wielką wierzbą,
rosnącą z tyłu domu,
kołyszącą mnie do snu
swą łagodną piosenką.
Tęsknię...
Za Mamą
w ogrodzie śpiewającą,
a w bezsenne noce
walijskie kołysanki mi nucącą.
Za Mamą
w ogrodzie śpiewającą,
a w bezsenne noce
walijskie kołysanki mi nucącą.
Tęsknię...
Za Tatą
rąbiącym drewno siekierą,
a wieczorową porą
siedzącym w fotelu z zamyśloną miną.
Za Tatą
rąbiącym drewno siekierą,
a wieczorową porą
siedzącym w fotelu z zamyśloną miną.
Tęsknię...
Za Cecily, moją siostrą młodszą
na koniu jak szalona jadąca,
zawsze mnie podpuszczającą
i najczęściej wygrywającą.
Za Cecily, moją siostrą młodszą
na koniu jak szalona jadąca,
zawsze mnie podpuszczającą
i najczęściej wygrywającą.
Tęsknię...
Za Ellą, moją siostrą starszą
patrzącą na mnie z matczyną troską.
Niestety nie spotkam jej już na Ziemi,
co najwyżej po drugiej stronie rzeki.
Za Ellą, moją siostrą starszą
patrzącą na mnie z matczyną troską.
Niestety nie spotkam jej już na Ziemi,
co najwyżej po drugiej stronie rzeki.
Tęsknię...
Za bezpieczeństwa poczuciem
i rodziców codziennym uściskiem.
One każdy kąt ocieplały
mojej poetyckiej duszy.
Za bezpieczeństwa poczuciem
i rodziców codziennym uściskiem.
One każdy kąt ocieplały
mojej poetyckiej duszy.
Tęsknię...
Za rannymi przepychankami z siostrami
i wspólnymi posiłkami.
Za urodzinowymi przyjęciami
i wspólnie ozdabianymi choinkami.
Za rannymi przepychankami z siostrami
i wspólnymi posiłkami.
Za urodzinowymi przyjęciami
i wspólnie ozdabianymi choinkami.
Tęsknię...
Za wspinaczkami górskimi,
mną razem z Tatą szczyty zdobywającymi.
Dawały one zawsze uśmiechy
co oznaczało, że są to dobre czyny.
Za wspinaczkami górskimi,
mną razem z Tatą szczyty zdobywającymi.
Dawały one zawsze uśmiechy
co oznaczało, że są to dobre czyny.
Tęsknię...
Za wyściagami na drzewach
i deklamowaniem poezji w konarach.
I za ich bujaniem w przód i w tył,
czując się jakbyś latał w przestworzach i Ty.
Za wyściagami na drzewach
i deklamowaniem poezji w konarach.
I za ich bujaniem w przód i w tył,
czując się jakbyś latał w przestworzach i Ty.
Tęsknię...
za Walią w całym swym pięknie
i za miłością w każdej odsłonie.
Czyli za życiem straconym
i już nigdy nie odzyskanym.
za Walią w całym swym pięknie
i za miłością w każdej odsłonie.
Czyli za życiem straconym
i już nigdy nie odzyskanym.
I tak już kufry swych błędów
od lat ciągnę w dal
i od sióstr i rodziców
oddalam się od lat.
od lat ciągnę w dal
i od sióstr i rodziców
oddalam się od lat.
Jeśli ktoś się nie domyślił to podmiotem lirycznym tego wiersza jest William Herondale.
I co sądzicie? Już dawno nie pisałam nic z liryki, więc mam nadzieję, że nie wyszło tak źle. Podoba się, czy raczej nie? Piszcie w komentarzach ;)
Oj podoba się i to bardzo :) Jeny, ale Ty masz talent! Podziwiam Cię, naprawdę. Napisać tak długi wiersz i na dodatek tak dobrze, to jest coś :D Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałam nastolatki (zgaduję, że nie jesteś starsza ;p), która potrafi pisać utwory lityczne. A Ty muszę przyznać masz do tego wielki talent ;) Jestem pełna podziwu dla Twojej osoby i twoich umiejętności :D Mam nadzieję, iż rzeczywiście napiszesz swoją książkę (z pewnością kupię ją i przeczytam. A na razie trzeba uzbroić się w cierpliwość). Jeszcze na koniec życzę dużo weny i nowych pomysłów <3
OdpowiedzUsuńGenialny wiersz! MASZ TALENT.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
http://alpakowerecenzje.blogspot.com/