Strony

sobota, 31 stycznia 2015

Jak według Cassie Will dowiaduje się, że zostanie ojcem

Ludziska kochane! Dzisiaj na moich ustach jest jedno z najpiękniejszych zdań, z których cieszą się uczniowie: "Już są ferie"!!!! Z tego powodu publikuję dwa posty, drugi dodałam wcześniej, a ten piękny okres łączy się z tym, ze będę miała czas na pisanie, ale dopiero pod koniec przyszłego tygodnia bo wyjeżdżam.

Mam tutaj dla Was rysunki przedstawiające w jaki sposób wg. Cassie Will dowiaduje si, że zostanie ojcem.

 
 
 
 

Most Blackfriars, Londyn 1885
- Jesteś pewna?
- Jestem pewna.

 
 
 

 
Instytut londyński
- Kto jest teraz twoim wujkiem Willem?
- Gideon zawsze stara się wepchnąć przede mnie. Prezenty, komplementy, ale posiadam naturalny urok.
- Jesteś jej jedeynym wujkiem krwi. (czy tylko mnie Cecily przypomina w tym momencie brzydką wampirzycę, która akurat się pożywia? Chodzi mi o rysunek)
- Charlsie Bufordzie! Chodź tutaj niegrzeczny chłopcze...
- Myślisz, że chciałbyś mnieć własne, Will?
- Dziecko? Chciałbym, ale Tessa nie wie... To jest, to może nie być możliwe.

 

- Gwilym...
- Wszystko dobrze. Mam Tessę i ona sprawia, że jestem szczęśliwy. To dziwne, przyzwyczaić się do bycia szczęśliwym.
- Zawsze myślałam, że nasza mama i tata mieli najpiękniejszą historię miłosną w naszej rodzinie, ale myślę, że to ty możesz ją mieć.
- A co z tobą i Gabrielem?
- Cóż, on jest Lightwormem.
- Ha ha.
- Will, mogę z tobą porozmawiać?
 
 
 

- Właśnie myślałam, żeby wziąść dzieci do żłobka.
- Wtedy mogłaby być plotka. HMPH!
- Charles! Nigdy nie zostaniesz Konsulem, jeśli będziesz się tak zachowywał!
- Czy wszystko dobrze? Czy z Jemem wszystko dobrze?
- Z nim wszystko dobrze, oczywiście że z nim wszystko dobrze.
- Wszystko w porządku? Tesso...
- <Tessa szepta>
 

- Jesteś pewna?
- Jestem pewna.
Obrocik <3
 

- James, oczywiście nazwiemy go James.
- Oczywiście.
I Jem za oknem :,(

Teraz możemy porównać jak ja wymyśliłam tą scenę a jak Cassie. Hm... Chyba nie wyszło mi aż tak źle (jak ktoś nie wie o co mi chodzi to niech przeczyta post pt. "Specjalne opowiadanie na święta") Dla tych wszystkich, którzy nie mają jeszcze ferii: jak wy zaczniecie ferie to ja będę slęczeć już w szkole :P

Robert Lightwood i Micheal Wayland

Mam tutaj dla Was rysunek przedstawiający Roberta i Micheala, parabatai, którzy obserwują Maryse (przyszłą żonę Roberta) i rozmawiają o tym co widzą. Wywołuje uśmiech na twarzy... przynajmniej u mnie ;)



- Za każdym razem, kiedy Maryse robi się wyższa jej spódniczki robią się krótsze. Masz zamiar jej to powiedzieć?
- Nie ma mowy.

Chłopcy, gdzie wy się patrzycie? Bo miotłą bo łbach dostaniecie! ;)



niedziela, 25 stycznia 2015

Moja nowa historia :)

Pomysł na nową historię nie związaną ani z seriami Cassandry Clare, ani historiami fantastycznymi dopadł mnie w środku nocy i nie mogłam się od niego uwolnić, więc musiałam siąść do komputera i zacząć pisać. Nie wiem, czy kogoś z Was zainteresuje, ale nadzieja umiera ostatnia, prawda?
Miłego czytania :)


Prolog
"Cho­roba jest klaszto­rem, który ma swoją re­gułę, swoją as­cezę, swoją ciszę i swo­je natchnienia".
Albert Camus

 
 - Nie mogę uwierzyć, że naprawdę z nimi rozmawiałyśmy – powiedziała rozpromieniona dziewczyna, gdy razem ze swoją najlepszą przyjaciółką wychodziły ze stadionu, na którym odbywał się koncert ich ulubionego zespołu.
- A myślisz, że ja potrafię, Grace?
- Pewnie nie. Ale jak w ogóle byłaś w stanie być taka spokojna, gdy spotkałyśmy się z nimi po występie?
- Nie wiem. Po prostu stwierdziłam, że to są osoby takie same jak my i nie mam powodu by się tak ekscytować.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Sophie jaką znam? – zapytała ze śmiechem Grace.
- Poszła po rozum do głowy – odparła nastolatka ze śmiechem.
   Szły po chodniku, kierując się do domu Sophie, który znajdował się niedaleko stadionu. Dziewczyny planowały zrobić sobie babską noc, by rozprawiać o tym co zobaczyły, kogo poznały i o swoich przeżyciach związanych z minionym wieczorem.
   Dookoła było ciemno, tylko latarnie uliczne rozjaśniały nieprzebyte mroki nocy. Spacerowały powoli, podśpiewując ulubione kawałki lub przypominając towarzyszce o ciekawych epizodach, które wydarzyły się podczas widowisk, szturchając się co jakiś czas ramieniem i popychając jedna drugą.
- Naprawdę sam Nicholas Miles dał ci swój numer telefonu! – zapiszczała podekscytowana Grace.
- Taaak. Sama nie wiem dlaczego to zrobił.
- Pewnie mu się spodobałaś.
- Ja? Nie sądzę. Może stwierdził, że jestem najbrzydszą dziewczyną jaką w życiu spotkał i chce pokazać ją światu, by miał się z czego nabijać.
- Kiedy wreszcie przyznasz przed samą sobą, że jesteś bardzo ładna?
- Gdy nastąpi apokalipsa, a stado rozwścieczonych, uzbrojonych kosmitów rozkaże mi tak powiedzieć, bo inaczej zginę?
- Hahaha. Bardzo śmieszne Sophijoooo – specjalnie przeciągnęła ostatnią literę, by zdenerwować przyjaciółkę.
- Znasz mnie od ilu? Trzynastu lat. Wiesz jaka jestem.
- To już tyle lat? O rany…
- Widzisz? Biedna zmarnowałam z tobą trzynaście lat mojego życia. Kto mi je teraz zwróci?
- Ty ze mną? Chyba ja z tobą – obydwie wybuchnęły śmiechem. W trakcie chichotu Sophie nagle stanęła i chwyciła się za klatkę piersiową, wciągając głęboko powietrze przez zęby. Grace odwróciła się, by zobaczyć co się dzieje, a gdy zrozumiała co rozgrywa się przed jej oczami szybko podbiegła i położyła dłoń na ręce przyjaciółki, próbując dojrzeć wyraz jej twarzy zasłoniętej przez gęste włosy opadłe na oczy.
- Sophie? Znowu cię kłuje?
- Yhm – mruknęła tamta cicho w odpowiedzi.
- Mam pobiec po twoich rodziców? – zapytała.
- Nie – wysapała – poradzę sobie. Mogłabyś… mogłabyś pomóc mi dojść do tej ławki? – zapytała wskazując palcem na najbliższe siedlisko.
- Oczywiście – odpowiedziała i delikatnie biorąc pod pachę dziewczynę podprowadziła ją ostrożnie, a następnie usadziła. Sophie zaczęła głęboko oddychać, odchylając głowę do tyłu, rozwiązała chustę zasłaniającą szyję, próbując uśmierzyć ból chłodnym, nocnym powietrzem. Grace wyciągnęła z torby wodę i chusteczkę, namoczyła ją i przycisnęła do czoła przyjaciółki. Patrzyła na nią uważnie, szukając jakichkolwiek oznak pogorszenia lub poprawienia jej stanu. Położyła dłoń na ramieniu Sophie.
- Może jednak pójdę po kogoś? – zapytała, a kiedy chora pokręciła przecząco głową dodała – To chociaż zadzwonię?
- Nie. Już mi lepiej. – odparła drżącym głosem. Podparła się na łokciu Grace i przeniosła ciężar ciała na stopy, ostrożnie podnosząc swoje ciało do pionu. Gdy stała wyprostowana, odrzuciła głowę do tyłu, a jej włosy opadły falą na plecy. Zrobiła krok do przodu, ale nie był to najlepszy pomysł,  ponieważ zachwiała się i w ostatniej chwili złapała się ramienia Grace, by uchronić swoje osłabione ciało przed upadnięciem na twardy, zimny chodnik.
- Sophie naprawdę nie dasz rady… Sophie! – krzyknęła Grace, gdy jej przyjaciółka osunęła się bezwładnie na brudny trotuar.

 

 I co myślicie?

 

 

 

 

 

 

 

 

sobota, 17 stycznia 2015

Kroniki Bane'a

    Aaaaa!!!! Nawet nie wiecie jak się cieszę!!! W czwartek w moje łapki wpadła książka pt. "Kroniki Bane'a". Pewnie wiecie o czym ona jest, ale jeśli nie wiecie to juz wyjaśniam. Opisuje ona przygody Magnusa Bane'a, bohatera DA i DM od XVIII wieku do czasów współczesnych. Składa się z jedenastu historii. Ja czytam obecnie ostatnie strony trzeciej części i powiem Wam, iż mimo, że wiedziałam co się stanie, gdyż czytałam już Kroniki jako ebooki po angielsku to znowu płakałam na tej części i wiem, że to jeszcze nie koniec wylewu moich łez. Coś chyba za często płaczę na książkach. Ale posłucham rady Magnusa... i zastanowię się nad tym później.
   W czwartek nie mogłam wysiedzieć na angielskim, ponieważ miałam tą książkę w torbie i kusiła mnie jak nie wiem co.
   Myślę, że ją tutaj zrecenzuję, nie wiem tylko jak skoro jak tylko o niej myślę albo patrzę na półkę to mam ochotę poskakać. :)





piątek, 9 stycznia 2015

Próba zrozumienia Herondale'ów

Przepraszam, że tak dawno nie pisałam. Wybaczycie mi, prawda? Byłam bardzo zajęta pisaniem opowiadania na konkurs, które miało mieć max. 30 stron maszynopisu i miałam w nim skrócić całą swoją książkę, więć no cóż... Napisałam. Ufff. Ale jak to się jeszcze okaże;) Jakby to moi przyjaciele przeczytali to by mnie w ucho trzepli, ale nieważne.
Żeby się zrechabilitować mam tu dla Was cenę, w której Tessa i Clary rozmawiają o tym jak potraktowali je Will i Jace. Można się pośmiać, zwłaszcza na końcu.
 
 
 
 
 
Tessa: Will powiedział, że chce tylko uprawiać ze mna seks.
Clary: Jace próbował mnie dźgnąć.
Tessa: Will powiedział, że mnie kocha. Po tym jak zaręczyłam się z Jemem.
Clary: Jace i ja wszystko sobie wyjaśniliśmy - kiedy ciągle myślelismy, że jesteśmy spokrewnieni. Dwukrotnie.
Tessa: Herondale'owie są pokręceni.
Clary: Amen.
 
 
 
I co? Wybaczyliście?