Strony

środa, 25 czerwca 2014

Kolejny fragment prologu mojej powieści

 Mam dla Was kolejny - i ostatni - fragment prologu mojej powieści.
Pod pierwszą częścią przeczytałam komentarz, w którym zadano mi pytanie, czy ta powieść jest historią matki Tessy. A więc odpowiem na to pytanie: To nie jest historia mamy Tessy. Jest to wytwór mojej wyobraźni, który nie dotyczy Nocnych Łowców, ani żadnych prac Cassandry Clare. Jest to moja próba na napisanie mojej własnej książki. No i oczywiście przepraszam, jeśli coś wyda Wam się podobne do DA, czy DM lub jeszcze innych pozycji. :)


***

 

Opuszczona wyspa, znajdująca się w Ameryce Środkowej: luty 1880

 
   Na polanie było rozpalone wielkie ognisko. Ogień wznosił się na wysokość ponad 5 metrów. Dookoła paleniska siedziały dwie kobiety, trzymając w rękach długie łabędzie pióra, koloru sadzy. Przesuwały nimi, tworząc dziwne wzory z ognia i dymu.
- Siostro - odezwała się jedna z nich. Nie  wyglądały na spokrewnione. Jedna z nich wyglądała jak królewna. Jej włosy były błyszczące, kręcone, była ubrana w długą, czerwoną suknię, idealnie dopasowaną w tali. Druga była cała brudna, jej włosy były splątane, a ubranie zakurzone i podziurawione.
- Tak, Adversity? O co chodzi?
- Heppinessi, teraz musimy zająć się Charlotte Miltonin.
- Och. Ona jest naszym największym problemem. Ale nie możemy zostawić jej życia pod znakiem zapytania. Jej przyszłość jest w naszych rękach.
- Co z nią zrobimy? Mówcy już nie wytrzymają długo. Zwłaszcza ten młodziak. Nie potrzeba nam kolejnej wojny. Jeśli czegoś nie zrobimy to rozpęta się piekło.
- Wiem. Musimy im pomóc w jej odnalezieniu.Tylko czy zgodzi się z nami On?
- Mam nadzieję, że tak.
- Ale ona jest jego ulubienicą.
- Mimo wszystko pozwolił jej na cierpienie i poniżenie. Chyba najlepiej będzie jak go spytamy.
- Masz rację.
- Wezwij go - powiedziała Adversity i podała jej pióro. Heppinessi wzięła je, a następnie wypowiedziała słowa w języku, który brzmiał jakby obdzierano kogoś ze skóry. Nagle spomiędzy płomieni wyłonił się jakiś kształt. Przerodził się on w wysokiego, barczystego mężczyznę o długich bokobrodach. Miał włosy niebieskie, jak spokojny ocean, a oczy w kolorze mułu na morskim dnie. Był ubrany w czarny płaszcz, sięgający do ziemi. Posuwistym krokiem podszedł do kobiet. Był tak wysoki, że czubki ich głów sięgały mu do piersi.
- O co chodzi Szwaczki?
- O Charlotte. - odpowiedziała Adversity.
- Ja chcę tylko, aby przeżyła to wszystko. Obojętnie w jakim stanie. Najważniejsze, żeby był potomek.
- Ale ona już powoli się wykańcza. Jeśli czegoś nie zmienimy to ona wykończy się i umrze - kiedy Adversity tylko wypowiedziała te słowa, tajemniczy mężczyzna zachwiał się i zakrył usta ręką.
- Nawet nie wypowiadaj takich bluźnierstw!
    Heppinessi, która podczas tej rozmowy podeszła w stronę płomieni, teraz odwróciła się do rozmówców i powiedziała
- Jeśli nie wierzysz to spójrz.
   Mężczyzna podszedł. Widać było, że nie wierzy w to co mówią siostry. W płomiennym dymie pojawił się obraz. Widok zrobił piorunujące wrażenie na panu. Bardzo zbladł.
- To straszne. Dobrze. Niech się jej polepszy. – nagle uśmiechnął się okrutnie – Ale to ja sam zdecyduję jak i dzięki komu to wszystko się skończy.
   Po tych słowach podciągnął poły płaszcza, odsłaniając tors pełen blizn, i wszedł w ogień.
- Co teraz zrobimy?- zapytała Adversity.
- Chyba usunąć się na bok i czekać na rozwój wydarzeń.
- A jak coś jej się stanie? Wiesz, że ta kobieta nigdy nam nie wybaczy jeśli jej potomkom coś się stanie.
- Wiem. Ale na razie musimy czekać. Jeśli będzie źle wtedy wkroczymy. Dobrze?
-  Tak, dobrze. Masz rację siostrzyczko. Teraz musimy czekać.
   Z głośnym westchnieniem kobiety opadły na ziemię i zaczęły wpatrywać się w dym unoszący się z paleniska.

  Podoba się? Mam nadzieję, że tak. Jeśli chcecie bym dalej publikowała fragmenty, to piszcie. :)

 

 

 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy fragment, barwne opisy i dialogi. Podoba mi się zestawienie imion - Adversity i Heppinessi. Czekam na pierwszy rozdział! ;) /w.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi tez bardzo podobają sie imiona bohaterów. Charlotte<3
    Pisz, kochana, pisz! To jest swietne, wciągnęło mnie strasznie. Czy wiesz moze, kiedy dodasz następny wpis? :)
    Zycze milych wakacji i niekończących sie zapasów Pana Wena,
    Czarna
    PS. Przepraszam za brak polskich znaków, ale pisze na komórce

    OdpowiedzUsuń