Opowiadanie przedstawia losy Tessy i Jema w czasie II wojny światowej, gdy Tessie minęło już największe opłakiwanie śmierci Willa. Szczerze, nie mogę cieszyć się tym opowiadaniem, ponieważ chciałabym przeczytać o Tessie z żywym Willem.
czwartek, 31 maja 2018
sobota, 26 maja 2018
Pocałunek Jace'a i Clary przed zawaloną rezydencją rodziny Wayland - wersja pierwotna
Tak, dalej będę tłumaczyć pierwotne/bonusowe sceny z książek Cassandry
"Ryk zawalania się powoli ucichł, jak dym znikający w powietrzu. Został zastąpiony przez głośne ćwierkanie przestraszonych ptaków; Clary widziała je ponad ramieniem Jace'a, kołujące ciekawsko na tle ciemnego nieba.
- Jace - powiedziała delikatnie. - Wydaje mi się, że to już koniec.
Odsunął się minimalnie, podpierając się na łokciach i spojrzał na nią. Byli wystarczająco blisko siebie, by mogła dostrzec nawet w ciemności swoje odbicie w jego oczach; jego twarz była ubrudzona sadzą i ziemią, kołnierzyk jego koszuli był zerwany.
Bezmyślnie musnęła swoimi palcami jego włosy. Poczuła jak chłopak napina się, a jego oczy ciemnieją.
- Miałeś trawę we włosach - wytłumaczyła. Jej usta były suche, adrenalina śpiewała w jej żyłach i nie tylko przez niebezpieczeństwo, w którym dopiero co się znajdowała. Wszystko co się przed chwilą wydarzyło: anioł, rozpadający się dom, wydawały się mniej realne od tego co zobaczyła w oczach Jace'a.
- Nie powinnaś mnie dotykać - wydyszał.
Jej ręka zamarła tam, gdzie była - na jego policzku.
- Dlaczego nie?
- Wiesz dlaczego. Widziałaś to, co ja, prawda? Przeszłość, anioła. Naszych rodziców.
- Widziałam.
- Wiesz, co się wydarzyło.
- Wiele rzeczy się wydarzyło, Jace...
- Nie dla mnie - wyszeptał. - Mam w sobie krew demona, Clary. Krew demona. Zrozumiałaś to, prawda?
- To nic nie znaczy. Valentine był szalony. Po prostu przemawiał...
- A Jocelyn? Ona też była szalona? - Jego oczy wwiercały się w nią jak złote wiertła. - Wiem, co Valentine próbował zrobić. Próbował stworzyć hybrydy - pół anioł - pół człowiek oraz pół demon - pół człowiek. Ty jesteś tą pierwszą, a ja tą drugą. Jestem w części potworem. W części wszystkim, co próbowałem tak bardzo spalić, zniszczyć.
- To nie prawda. Nie może być. To nie ma sensu...
- Ale jest. - W jego minie, gdy na nią spojrzał, dało się dostrzec dziką desperację. Dostrzegła blask srebrnego łańcuszka wokół jego szyi, oświetlony do białego płomienia przez światło gwiazd. - To wszystko wyjaśnia.
Pokręciła głową tak mocno, że poczuła trawę łaskoczącą jej policzek.
- Masz na myśli, że wyjaśnia, dlaczego jesteś tak niesamowitym Nocnym Łowcą? Dlaczego jesteś lojalny, nieustraszony, uczciwy i jesteś wszystkim czym nie są demony...
- Wyjaśnia- powiedział spokojnie - Dlaczego czuję do ciebie to, co czuję.
Oddech zaświszczał pomiędzy jej zębami.
- Jace... co masz na myśli?
Przez długi czas była cisza, Jace wpatrywał się w nią- tak długo, że zaczęła się zastanawiać, czy zamierza coś powiedzieć, czy patrzenie jest wystarczające; mimo wszystko ona też patrzyła na niego w ten sam sposób. Ich spojrzenia były zablokowane jak zbroje; nie mogła odwrócić wzroku tak jak nie mogła oddychać z wodą w płucach.
- Jesteś moją siostrą - powiedział w końcu. - Moją siostrą, moją krwią, moją rodziną. Powinienem chcieć cię chronić - zaśmiał się bezwdźwięcznie i bez wesołości. - Chronić przed chłopakami, którzy chcą z tobą robić dokładnie to, co ja bym chciał.
Clary wciągnęła powietrze. Ciągle na nią patrzył, ale jego spojrzenie się zmieniło - jeszcze nigdy takiego nie widziała, senny, śmiertelny, niemal drapieżne światło w jego oczach. Była nagle i przenikliwie świadoma twardego ciężaru jego ciała na jej, kości jego bioder pasowały do jej i cierpiała wszędzie, gdzie go nie dotykała, cierpiała niemal fizycznym bólem.
"To, co ja bym chciał" - powiedział. Nie myśląc o niczym innym oprócz tego jak bardzo go pragnęła, pozwoliła swoim palcom powędrować od jego policzka do jego ust, zarysowując kształt jego ust czubkiem swojego wskazującego palca.
Została nagrodzona nagłym nabraniem powietrza przez Jace'a, szybkim pociemnieniem jego oczu.
- Co dokładnie chciałbyś ze mną robić? - wyszeptała.
Światło w jego oczach było płomieniem. Powoli pochylił głowę aż jego usta były przy jej uchu. Gdy przemówił, jego oddech połaskotał jej skórę, wprawiając ją w dreszcz.
- Mógłbym ci pokazać.
Nie odpowiedziała. Nawet gdyby potrafiła zebrać swoje myśli, by złożyć słowa, nie chciała powiedzieć mu, żeby przestał. Była zmęczona odmawianiem Jace'owi - Nie pozwalaniem sobie czuć tego, co chciało czuć jej ciało.
Bez względu na cenę.
Poczuła jego uśmiech, jego usta przy jej uchu.
- Jeżeli chcesz, żeby przestał, powiedz to teraz - wyszeptał. Gdy ciągle nic nie powiedziała, musnął swoimi ustami zagłębienie jej skroni, sprawiając że zadrżała. - Albo teraz. - Jego usta wędrowały po jej policzku w najdelikatniejszych pocałunkach - motylich. - Albo teraz. - Jego usta krążyły po jej szczęce. - Albo teraz. - Jego usta były na jej, słowa wypowiedziane w jej usta. - Teraz- powiedział i ją pocałował.
Na początku nacisk jego ust był delikatny, szukający, ale gdy odpowiedziała natychmiast - obejmując go, wplątując palce w jego włosy- poczuła jak ostrożne napięcie w jego ciele zmienia się w coś innego. Nagle całował ją z wielką siłą, jego usta miażdżyły jej. Poczuła krew w ustach, ale jej to nie obchodziło. Kamienie wbijały się w jej plecy, a jej ramię bolało przez upadek z okna, ale tym także się nie przejmowała. Wszystko co istniało to Jace: wszystko co czuła, o czym marzyła, czym oddychała, pragnęła i widziała to Jace. Nic innego się nie liczyło.
Przerwał pocałunek, odsuwając się, a ona puściła go z miękkim dźwiękiem niechętnego protestu. Jego usta były napuchnięte, a oczy wielkie i ciemne, niemal czarne z pożądania. Sięgnął do guzików jej płaszcza, próbował rozpiąć jeden, ale jego dłonie trzęsły się tak bardzo, że nie umiał tego zrobić. Clary położyła swoje dłonie na jego, podziwiając się w duchu za swój spokój - pewnie powinna trząść się tak samo mocno jak on?
- Pozwól mi - powiedziała.
Zatrzymał się. Obserwował ją jak odpinała guziki, jej palce pracowały tak szybko jak potrafiły. Płaszcz opadł otwarty. Pod nim miała na sobie jedynie cienką bluzkę Amatis, więc nocne powietrze uderzyło ją przez materiał, sprawiając że wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Wracaj - wyszeptała. - Pocałuj mnie jeszcze raz.
Wydał z siebie zdławiony dźwięk i opadł w jej ramiona jak ktoś kto sięga po powietrze po tym jak niemal utonął. Pocałował jej powieki, policzki, szyję, zanim powrócił do jej ust: ich pocałunek był teraz oszalały, niemal niezdarny w swojej gorączce - tak niepodobny do Jace'a, który nigdy nie wydawał się spieszyć, pośpieszać czegokolwiek... bez płaszcza pomiędzy nimi, czuła gorąco jego ciała, płonące przez jego koszulkę i jej; jego ręce objęły ją, pod zapięciem jej stanika, kreśląc zarys jej kręgosłupa, jego dotyk parzył jej nagą skórę. Pragnęła więcej jego dotyku, jego dłoni na niej, jego skóry przy jej skórze - pragnęła dotykać go wszędzie, trzymać go, gdy drżał tak jak teraz - i żeby nie było żadnej przestrzeni pomiędzy nimi.
Ściągnęła z niego kurtkę i jakimś sposobem jego koszulka także była zdjęta. Ich dłonie poznawały nawzajem swoje ciała: przebiegła palcami po jego plecach i poczuła miękką skórę okrywającą twarde mięśnie i coś czego się nie spodziewała, chociaż powinna - blizny, jak chude okręgi położone na jego skórze. Podejrzewała, że są to niedoskonałości, te blizny, ale nie były tym dla niej: były znakami historii Jace'a, wyrytymi w jego skórze: wypukłą, topograficzną mapą jego życia pełnego zabijania i walki.
- Jace - powiedziała delikatnie. - Wydaje mi się, że to już koniec.
Odsunął się minimalnie, podpierając się na łokciach i spojrzał na nią. Byli wystarczająco blisko siebie, by mogła dostrzec nawet w ciemności swoje odbicie w jego oczach; jego twarz była ubrudzona sadzą i ziemią, kołnierzyk jego koszuli był zerwany.
Bezmyślnie musnęła swoimi palcami jego włosy. Poczuła jak chłopak napina się, a jego oczy ciemnieją.
- Miałeś trawę we włosach - wytłumaczyła. Jej usta były suche, adrenalina śpiewała w jej żyłach i nie tylko przez niebezpieczeństwo, w którym dopiero co się znajdowała. Wszystko co się przed chwilą wydarzyło: anioł, rozpadający się dom, wydawały się mniej realne od tego co zobaczyła w oczach Jace'a.
- Nie powinnaś mnie dotykać - wydyszał.
Jej ręka zamarła tam, gdzie była - na jego policzku.
- Dlaczego nie?
- Wiesz dlaczego. Widziałaś to, co ja, prawda? Przeszłość, anioła. Naszych rodziców.
- Widziałam.
- Wiesz, co się wydarzyło.
- Wiele rzeczy się wydarzyło, Jace...
- Nie dla mnie - wyszeptał. - Mam w sobie krew demona, Clary. Krew demona. Zrozumiałaś to, prawda?
- To nic nie znaczy. Valentine był szalony. Po prostu przemawiał...
- A Jocelyn? Ona też była szalona? - Jego oczy wwiercały się w nią jak złote wiertła. - Wiem, co Valentine próbował zrobić. Próbował stworzyć hybrydy - pół anioł - pół człowiek oraz pół demon - pół człowiek. Ty jesteś tą pierwszą, a ja tą drugą. Jestem w części potworem. W części wszystkim, co próbowałem tak bardzo spalić, zniszczyć.
- To nie prawda. Nie może być. To nie ma sensu...
- Ale jest. - W jego minie, gdy na nią spojrzał, dało się dostrzec dziką desperację. Dostrzegła blask srebrnego łańcuszka wokół jego szyi, oświetlony do białego płomienia przez światło gwiazd. - To wszystko wyjaśnia.
Pokręciła głową tak mocno, że poczuła trawę łaskoczącą jej policzek.
- Masz na myśli, że wyjaśnia, dlaczego jesteś tak niesamowitym Nocnym Łowcą? Dlaczego jesteś lojalny, nieustraszony, uczciwy i jesteś wszystkim czym nie są demony...
- Wyjaśnia- powiedział spokojnie - Dlaczego czuję do ciebie to, co czuję.
Oddech zaświszczał pomiędzy jej zębami.
- Jace... co masz na myśli?
Przez długi czas była cisza, Jace wpatrywał się w nią- tak długo, że zaczęła się zastanawiać, czy zamierza coś powiedzieć, czy patrzenie jest wystarczające; mimo wszystko ona też patrzyła na niego w ten sam sposób. Ich spojrzenia były zablokowane jak zbroje; nie mogła odwrócić wzroku tak jak nie mogła oddychać z wodą w płucach.
- Jesteś moją siostrą - powiedział w końcu. - Moją siostrą, moją krwią, moją rodziną. Powinienem chcieć cię chronić - zaśmiał się bezwdźwięcznie i bez wesołości. - Chronić przed chłopakami, którzy chcą z tobą robić dokładnie to, co ja bym chciał.
Clary wciągnęła powietrze. Ciągle na nią patrzył, ale jego spojrzenie się zmieniło - jeszcze nigdy takiego nie widziała, senny, śmiertelny, niemal drapieżne światło w jego oczach. Była nagle i przenikliwie świadoma twardego ciężaru jego ciała na jej, kości jego bioder pasowały do jej i cierpiała wszędzie, gdzie go nie dotykała, cierpiała niemal fizycznym bólem.
"To, co ja bym chciał" - powiedział. Nie myśląc o niczym innym oprócz tego jak bardzo go pragnęła, pozwoliła swoim palcom powędrować od jego policzka do jego ust, zarysowując kształt jego ust czubkiem swojego wskazującego palca.
Została nagrodzona nagłym nabraniem powietrza przez Jace'a, szybkim pociemnieniem jego oczu.
- Co dokładnie chciałbyś ze mną robić? - wyszeptała.
Światło w jego oczach było płomieniem. Powoli pochylił głowę aż jego usta były przy jej uchu. Gdy przemówił, jego oddech połaskotał jej skórę, wprawiając ją w dreszcz.
- Mógłbym ci pokazać.
Nie odpowiedziała. Nawet gdyby potrafiła zebrać swoje myśli, by złożyć słowa, nie chciała powiedzieć mu, żeby przestał. Była zmęczona odmawianiem Jace'owi - Nie pozwalaniem sobie czuć tego, co chciało czuć jej ciało.
Bez względu na cenę.
Poczuła jego uśmiech, jego usta przy jej uchu.
- Jeżeli chcesz, żeby przestał, powiedz to teraz - wyszeptał. Gdy ciągle nic nie powiedziała, musnął swoimi ustami zagłębienie jej skroni, sprawiając że zadrżała. - Albo teraz. - Jego usta wędrowały po jej policzku w najdelikatniejszych pocałunkach - motylich. - Albo teraz. - Jego usta krążyły po jej szczęce. - Albo teraz. - Jego usta były na jej, słowa wypowiedziane w jej usta. - Teraz- powiedział i ją pocałował.
Na początku nacisk jego ust był delikatny, szukający, ale gdy odpowiedziała natychmiast - obejmując go, wplątując palce w jego włosy- poczuła jak ostrożne napięcie w jego ciele zmienia się w coś innego. Nagle całował ją z wielką siłą, jego usta miażdżyły jej. Poczuła krew w ustach, ale jej to nie obchodziło. Kamienie wbijały się w jej plecy, a jej ramię bolało przez upadek z okna, ale tym także się nie przejmowała. Wszystko co istniało to Jace: wszystko co czuła, o czym marzyła, czym oddychała, pragnęła i widziała to Jace. Nic innego się nie liczyło.
Przerwał pocałunek, odsuwając się, a ona puściła go z miękkim dźwiękiem niechętnego protestu. Jego usta były napuchnięte, a oczy wielkie i ciemne, niemal czarne z pożądania. Sięgnął do guzików jej płaszcza, próbował rozpiąć jeden, ale jego dłonie trzęsły się tak bardzo, że nie umiał tego zrobić. Clary położyła swoje dłonie na jego, podziwiając się w duchu za swój spokój - pewnie powinna trząść się tak samo mocno jak on?
- Pozwól mi - powiedziała.
Zatrzymał się. Obserwował ją jak odpinała guziki, jej palce pracowały tak szybko jak potrafiły. Płaszcz opadł otwarty. Pod nim miała na sobie jedynie cienką bluzkę Amatis, więc nocne powietrze uderzyło ją przez materiał, sprawiając że wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Wracaj - wyszeptała. - Pocałuj mnie jeszcze raz.
Wydał z siebie zdławiony dźwięk i opadł w jej ramiona jak ktoś kto sięga po powietrze po tym jak niemal utonął. Pocałował jej powieki, policzki, szyję, zanim powrócił do jej ust: ich pocałunek był teraz oszalały, niemal niezdarny w swojej gorączce - tak niepodobny do Jace'a, który nigdy nie wydawał się spieszyć, pośpieszać czegokolwiek... bez płaszcza pomiędzy nimi, czuła gorąco jego ciała, płonące przez jego koszulkę i jej; jego ręce objęły ją, pod zapięciem jej stanika, kreśląc zarys jej kręgosłupa, jego dotyk parzył jej nagą skórę. Pragnęła więcej jego dotyku, jego dłoni na niej, jego skóry przy jej skórze - pragnęła dotykać go wszędzie, trzymać go, gdy drżał tak jak teraz - i żeby nie było żadnej przestrzeni pomiędzy nimi.
Ściągnęła z niego kurtkę i jakimś sposobem jego koszulka także była zdjęta. Ich dłonie poznawały nawzajem swoje ciała: przebiegła palcami po jego plecach i poczuła miękką skórę okrywającą twarde mięśnie i coś czego się nie spodziewała, chociaż powinna - blizny, jak chude okręgi położone na jego skórze. Podejrzewała, że są to niedoskonałości, te blizny, ale nie były tym dla niej: były znakami historii Jace'a, wyrytymi w jego skórze: wypukłą, topograficzną mapą jego życia pełnego zabijania i walki.
Pogłaskała znamię w kształcie gwiazdy na jego ramieniu i uniosła się, by musnąć je swoimi ustami. Coś uderzyło w jej obojczyk z ostrym zimnym szokiem. Odsunęła się z okrzykiem zdziwienia.
Jace oparł się na łokciach i spojrzał na nią.
- Co się stało? - Jego głos był powolny, niemal odurzony. - Zraniłem cię?
- Nie. Chodzi o to. - Sięgnęła i dotknęła srebrnego łańcuszka dookoła jego szyi. Na jego końcu wisiało małe srebrne, metalowe kółko. W dotyku było zimne jak lód.
Ten pierścień - ogorzały metal ze wzorem z gwiazd - znała ten pierścień.
Pierścień Morgensternów. Był Valentine'a i Valentine przekazał go Jace'owi, tak jak zawsze był przekazywany: z ojca na syna.
- Przepraszam - powiedział Jace. Śledził zarys jej policzka czubkiem swojego palca, w jego spojrzeniu była senna intensywność. - Zapomniałem, że noszę tę przeklętą rzecz.
Nagły chłód popłynął żyłami Clary.
- Jace - powiedziała niskim głosem. - Jace, przestań."
piątek, 25 maja 2018
"Kolor najbardziej nasycony barwą"
Wzięło mnie na pisanie podczas siedzenia na ławce w parku.
"Kolor najbardziej nasycony barwą"
Powietrze szumi wokoło wesoło,
Przebiega palcami po zielonych liściach
Każde drzewo kocha jednakowo.
Przebiega palcami po zielonych liściach
Każde drzewo kocha jednakowo.
Układa swoje ciało na wilgotnej trawie
Wtula się w jej miękką twardość.
Mruczy głęboko okazując zadowolenie.
Wtula się w jej miękką twardość.
Mruczy głęboko okazując zadowolenie.
Całuje dojrzałe jabłko wśród źdzbł leżące.
Jest wypełnione światłem słońca.
jest piękniejsze niż te ciągle wiszące.
Jest wypełnione światłem słońca.
jest piękniejsze niż te ciągle wiszące.
Dostrzega coś srebrnego w ziemi.
Jest zdziwione - to nienaturalny widok.
Srebro pokryte jest kroplami szkarłatnymi.
Ich kolor jest bardziej nasycony barwą niż jakiekolwiek jabłko.
Jest zdziwione - to nienaturalny widok.
Srebro pokryte jest kroplami szkarłatnymi.
Ich kolor jest bardziej nasycony barwą niż jakiekolwiek jabłko.
Jakoś wzięło mnie na pisanie podczas siedzenia w parku
czwartek, 24 maja 2018
Fragment "Red Scrolls of Magic"
"Red Scrolls of Magic" ma mieć premierę w marcu 2019 roku.
"Magnus nie protestował, a Alec otoczył go w mocnym uścisku. Zacisnął swoje ręce dookoła szczupłego ciała Magnusa, poczuł ich piersi podnoszące się i opadające przy sobie i przytrzymał go mocno. Magnus pozwolił swojej głowie opaść na ramię Aleca.
- Ocaliłeś siebie - powiedział Alec do ucha Magnusa. - Ocaliłeś siebie, a potem tak wiele innych osób. Nie mógłbyś nikogo uratować, gdybyś nie ocalił wcześniej siebie. Nigdy bym cię nie znalazł.
Alec miał rację, co do ciemności, czekającej w Magnusie, i o bólu czekającym razem z nią. Cała ta ciemność i cały ten ból, a Magnus w jakiś sposób ciągle był świecącym buntem życia i koloru, wirem radości dla każdego dookoła niego. Był powodem, dla którego Alec, gdy patrzył w lustro, widział kompletną osobę, która nie musiała się ukrywać.
Pozostali wtuleni w siebie nawzajem, ogień przygasał przed nimi. W świetle księżyca było cicho. Alec trzymał się.
"Magnus nie protestował, a Alec otoczył go w mocnym uścisku. Zacisnął swoje ręce dookoła szczupłego ciała Magnusa, poczuł ich piersi podnoszące się i opadające przy sobie i przytrzymał go mocno. Magnus pozwolił swojej głowie opaść na ramię Aleca.
- Ocaliłeś siebie - powiedział Alec do ucha Magnusa. - Ocaliłeś siebie, a potem tak wiele innych osób. Nie mógłbyś nikogo uratować, gdybyś nie ocalił wcześniej siebie. Nigdy bym cię nie znalazł.
Alec miał rację, co do ciemności, czekającej w Magnusie, i o bólu czekającym razem z nią. Cała ta ciemność i cały ten ból, a Magnus w jakiś sposób ciągle był świecącym buntem życia i koloru, wirem radości dla każdego dookoła niego. Był powodem, dla którego Alec, gdy patrzył w lustro, widział kompletną osobę, która nie musiała się ukrywać.
Pozostali wtuleni w siebie nawzajem, ogień przygasał przed nimi. W świetle księżyca było cicho. Alec trzymał się.
środa, 23 maja 2018
Relacja Willa, Gabriela i Gideona w The Last Hours
Wpis z Tumblr Cassandry:
Will i Gabriel są dwójką ludzi, którzy kochają i cenią swoją rodzinę najbardziej na świecie. Nawet ich błędy są popełniane z powodu miłości rodzinnej- Will był tak załamany przez swoją rolę w śmierci swojej siostry i tak desperacko chciał chronić swoją rodzinę, że uwierzył w klątwę i odszedł, by ich chronić. Gabriel kochał swojego ojca i chciał być wobec niego lojalny, mimo okropieństwa Benedicta, Gabriel próbował także być lojalny wobec Tatiany, chociaż ona tego nie odwzajemniła (Gabriel ciągle ma nadzieję, że Tatiana się pojawi i cieszy się, gdy przyjeżdża ona do Londynu w TLH, mając nadzieję, że jest ona zdolna zakopać topór wojenny. Tatiana obwinia Gabriela - a także innych - za śmierć ich ojca i jej męża przez ponad dwadzieścia lat, więc - zobaczymy jak się to skończy!) Gabriel i Will droczą się często ze sobą nawzajem, co mogliśmy zobaczyć w "Demon z Whitechapel", "Nic Oprócz Cieni" i "Cast Long Shadows": Gabriel mówi, że James jest dobrze wychowany, więc jak to możliwe, że jest synem Willa, Will kradnie powóz Gabriela, żeby udać się na przejażdżkę (zwraca powóz!).
Gideon i Will są przyjaciółmi mniej więcej od czasu, gdy Gideon wrócił z Hiszpanii tyle lat temu.
W "Mechanicznej Księżniczce" widzimy jak Gabriel i Will zaczynają siebie nawzajem rozumieć i lubić (Gabriel rozumie, że mylił się, gdy patrzył z góry na Jema i innych tak samo jak Will i orientuje się, że Will zachowywał się tak jak się zachowywał przez klątwę, Will orientuje się jak ciężko było Gabrielowi, kiedy był z Benedictem), zmieniając swoją relację z wrogów na wrogoprzyjaciół do przyjaciół. W następnych latach przeszli z przyjaciół na rodzinę, aczkolwiek są dwójką członków rodziny, którzy regularnie droczą się ze sobą nawzajem.
Gabriel i Will oboje kochają Cecily i jest ona pierwszą wielką więzią pomiędzy nimi, ale całe ich rodziny kochają siebie nawzajem. Dzieci Willa - Jamesa i Lucie - którzy byli bardziej odseparowani od reszty, dostali szansę poznania dzieci Gabriela - Christophera i Anny - lepiej niż inni, przez wizyty do ich wspólnych walijskich dziadków (cała ich czwórka, plus Thomas, który uwielbia poznawać nowe języki, mówią po walijsku dość płynnie). Anna kocha Jamesa i Lucie, chociaż uważa ich za maleństwa, które muszą być chronione. Christopher uwielbia Jamesa i kiedy Jamesa mówi mu, żeby skupił się podczas polowania na demona, Christopher usłużnie zamienia się w rzucającą nożami machinę, której nie da się zatrzymać. (Gabriel kocha, kiedy Christopher zamienia się w rzucającą nożami maszynę, której nie da się zatrzymać). Wzajemne powiązania i stała miłość między tymi dwiema ściśle związanymi rodzinami związała ze sobą każdego członka rodziny.
Sophie, Cecily i Tessa są dobrymi przyjaciółkami.
Każdy kocha małego Alexandra.
Gabriel uważa Willa za swoją rodzinę, a Will uważa Gabriela za swoją: oboje byli dla siebie nawzajem przez te wszystkie lata przed TLH i każdy z nich poświęciłby swoje życie dla drugiego.
Will, Gabriel i Gideon są przyjaciółmi, ale co ważniejsze... są rodziną.
Czy tylko mnie to wzruszyło? Jestem z nich taka dumna, a zwłaszcza z Gabriela i Willa *ociera łzy*
Sophie, Cecily i Tessa są dobrymi przyjaciółkami.
Każdy kocha małego Alexandra.
Gabriel uważa Willa za swoją rodzinę, a Will uważa Gabriela za swoją: oboje byli dla siebie nawzajem przez te wszystkie lata przed TLH i każdy z nich poświęciłby swoje życie dla drugiego.
Will, Gabriel i Gideon są przyjaciółmi, ale co ważniejsze... są rodziną.
Czy tylko mnie to wzruszyło? Jestem z nich taka dumna, a zwłaszcza z Gabriela i Willa *ociera łzy*
wtorek, 22 maja 2018
Fragment "Queen of Air and Darkness" - Cristina i Kieran
"- Nie jestem księżniczką - powiedziała Cristina, pochylała się nad nim, jedną ręką zaciskała koc. Twarz Kierana znajdowała się blisko jej, tak blisko, że potrafiła zobaczyć jego ciemne rzęsy. - I nie chcę, żebyś odchodził."
Chronologia opowiadań i trylogii The Last Hours
Kolejność chronologiczna
"Nic oprócz cieni" (opowiadanie będące częścią "Opowieści z Akademii Nocnych Łowców) ma miejsce w 1899 roku - Jamie ma 13 lat
"Cast Long Shadows" (opowiadanie będące częścią "Tales from the Shadow Market") ma miejsce w 1901 roku - Jamie ma 15 lat
"Chain of Gold" - pierwsza część The Last Hours - ma miejsce w 1903 roku - Jamie ma 17 lat
"Mroczne dziedzictwo" (opowiadanie będące częścią "Kronik Bane'a) ma miejsce w trakcie "Chain of Gold" w 1903 roku - Jamie ma 17 lat
"Nic oprócz cieni" (opowiadanie będące częścią "Opowieści z Akademii Nocnych Łowców) ma miejsce w 1899 roku - Jamie ma 13 lat
"Cast Long Shadows" (opowiadanie będące częścią "Tales from the Shadow Market") ma miejsce w 1901 roku - Jamie ma 15 lat
"Chain of Gold" - pierwsza część The Last Hours - ma miejsce w 1903 roku - Jamie ma 17 lat
"Mroczne dziedzictwo" (opowiadanie będące częścią "Kronik Bane'a) ma miejsce w trakcie "Chain of Gold" w 1903 roku - Jamie ma 17 lat
poniedziałek, 21 maja 2018
James i Matthew dzielą się męskim uściskiem w fragmencie TLH
"Przez całą drogę do domu Fairchildów, James czuł czuł się jakby się dławił, a teraz mógł oddychać, ucisk w jego piersi się zmniejszał. Nie potrafił teraz odnaleźć słów, zrobić cokolwiek innego niż tylko ściskać przód koszuli Matthew i trzymać swoją głowę na jego ramieniu."
Awww
Awww
niedziela, 20 maja 2018
Koniec matur i powrót
Moje matury zakończyły się w poprzedni piątek, co oznacza, że zaczynają się dla mnie prawdziwe wakacje i mogę powrócić do pisania na blogu. Zabieram się za tłumaczenie "Cast Long Shadows", znowu będą pojawiać się regularnie nowe posty.
Cieszę się, że wytrzymaliście i trzymaliście za mnie kciuki.
Cieszę się, że wytrzymaliście i trzymaliście za mnie kciuki.
środa, 9 maja 2018
Tłumaczenie "Cast Long Shadows"?
Czy chcielibyście bym przetłumaczyła "Cast Long Shadows" i opublikowała tłumaczenie tutaj?
czwartek, 3 maja 2018
Dlaczego nie ma nowych postów
Pewnie niektórzy z Was zastanawiają się, dlaczego nie publikuję żadnych nowych postów skoro od lutego pojawiały się codziennie.
Nie stało się tak dlatego, że zabrakło mi materiałów. Wręcz przeciwnie, mam ich całą masę.
Chodzi o to, że jutro zaczyna się chyba najbardziej stresujący okres w moim życiu. A tak naprawdę już się zaczął a jutro będzie jego kulminacja.
Mówię o maturach. Jutro będę pisać pierwszy egzamin. Jestem tak skupiona na nauce (i rozpaczaniu że nic nie umiem), że nie mam siły i energii publikować nowych materiałów. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Trzymajcie za mnie kciuki od jutra do 18 maja
Subskrybuj:
Posty (Atom)