sobota, 31 marca 2018

Oryginalny pierwszy rozdział "Miasta Szkła" z komentarzami Cassandry - część 2 i ostatnia

" To był ostatni raz, gdy widziała Jace'a. Nie odbierał telefonu, gdy do niego dzwoniła, więc zaplanowała swoją podróż z Lightwoodami, używając Aleca jako kogoś w rodzaju niechętnego i zawstydzonego łącznika. Alec. Westchnęła i znowu otworzyła telefon. Równie dobrze mogła znowu do niego zadzwonić i dowiedzieć się, o której godzinie przyjadą odebrać ją podczas ich drogi do miasta.      Odkąd nie było działającej Bramy w okolicy Manhattanu, mieli jechać do miejsca, którego lokalizacji nie chcieli jej wyjawić i użyć Bramy tam (W końcowej wersji nie jest to już powód. Pomyślałam, że dodawanie Bramy w okolicy Manhattanu wydawało się już za duża ilością Portali, więc teraz to Magnus tworzy czasową Bramę zamiast używać magii przez nich)    Nocni Łowcy byli tak tajemniczy, pomyślała; wyglądało to tak jakby nigdy nie mogli zapomnieć, że część jej, była wychowana z myślą, że jest Przyziemnym, zwykłym człowiekiem. Nigdy nie mogła być w pełni częścią nich, ich sekretów (To także usunęłam z końcowej wersji, ponieważ przez za dużo rozmyślań, ale wydaje mi się, że to bardzo naturalny sposób myślenia Clary i konkretnymi rzeczami dalej będzie się martwić).
     Alec także nie odbierał. Clary zamknęła telefon i przeklnęła.
- Na Anioła...
   Przy drzwiach rozbrzmiał miękki śmiech. Obróciła się. To był Luke, z rękami w kieszeniach, obserwujący ją z czułością zmieszaną z rozbawieniem. Jego flanelowa koszula była pognieciona  - prawdopodobnie znowu spał na plastikowym krześle w szpitalu.
- Już nawet przeklinasz jak Nocny Łowca. - powiedział.
- Zgaduję, że jest to chwytliwe. - Uśmiechnęła się do niego. - Cieszę się, że przyszedłeś, by się ze mną pożegnać.
- Pożegnałem się z tobą zeszłej nocy - przypomniał jej. To była prawda. Poszli do szpitala, by zobaczyć się z Jocelyn. Clary pocałowała mamę i obiecała, że kiedy wróci, będzie miała ze sobą lek dla Jocelyn.    Madeleine była tam, chociaż ona i Luke zachowywali się obco i ostrożnie przy sobie nawzajem (W końcowej wersji "Miasta Szkła" nigdy nie zobaczyliśmy spotkania pomiędzy Luke'iem i Madeleine, ale mamy historie skąd Madeleine znała Luke'a i Jocelyn oraz dlaczego była wtajemniczona w sekret o lekarstwie Jocelyn) i obiecała, że zajmie się Clary w Idrisie. Później Clary i Luke wrócili do domu, zjedli pizzę i oglądali telewizję do północy, kiedy poszedł do szpitala.
- Cóż, Simon najwidoczniej postanowił mnie ignorować, więc miło dostać od kogoś drugie pożegnanie.
- Prawdopodobnie po prostu martwi się o twoją podróż do Idrisu.
- Ty się martwisz, a mimo to przyszedłeś.
- Miałem ten przywilej doświadczenia, co mówi mi, że dąsanie się niczego nie rozwiązuje - powiedział Luke z uśmiechem.
- A także, że nie ma sensu próba mówienia tobie, czy twojej mamie co macie zrobić. - Sięgnął za siebie i pokazał brązową torbę na zakupy. - Mam coś na twoją podróż.
- Nie musiałeś tego robić! - zaprotestowała. - Zrobiłeś tak wiele... - Pomyślała o ubraniach, które jej kupił, po tym jak wszystko co posiadała zostało zniszczone. Dał jej nowy telefon, nowe przybory do rysunku, nawet bez jej prośby. Niemal wszystko co miała było podarunkiem od Luke'a.
- Ale chciałem. - Podał jej torbę. Przedmiot w środku był owinięty w papier. Clary rozerwała go, jej dłonie wylądowały na czymś miękkim jak kocie futro. Wyciągnęła to i wydała z siebie cichy okrzyk zaskoczenia - był to aksamitny płaszcz w kolorze butelkowej zieleni, staromodny, ze złotą, jedwabną podszewką, mosiężnymi guzikami i z wielkim kapturem. Rozłożyła go, gładząc delikatnie dłońmi.
- Wygląda jak coś, co nosiłaby Isabelle - zauważyła.  (Zawsze wiedziałam, że chcę, by Clary dostała prędzej, czy później zielony aksamitny płaszcz. Nawiązuje to do aksamitnej zielonej sukni, w której tańczyła w śnie w "Mieście Kości". A także Clary bardzo rzadko ma okazję ubrać coś ładnego - Ona jest chłopczycą)
- Dokładnie. Teraz będziesz ubrana bardziej jak jedna z nich - powiedział Luke. - Kiedy będziesz w Idrisie.
   Spojrzała na niego.
- Chcesz, żebym wyglądała jak jedna z nich?
- Clary, jesteś jedną z nich. - Jego uśmiech był zabarwiony smutkiem. - A poza tym, wiesz jak traktują ludzi z zewnątrz. Wszystko, co możesz zrobić, by się dopasować. (Luke, będąc kiedyś bardzo w sercu społeczności Clave, a później bardzo z niej wyrzucony, wie o czym mówi)
   Spazm poczucia winy złapał ją.
- Luke, chciałabym, żebyś pojechał ze mną do Idrisu.
- Nie jest dla mnie bezpiecznie w Idrisie. Wiesz o tym. A także nie mogę zostawić Jocelyn.
- Ale... - Clary urwała, gdy zadzwonił jej samochód. Wzięła go spomiędzy zaplątanej pościeli i rozerwanego papieru. Wyciągnęła go z triumfem.
- To Simon? - zapytał Luke.
Popatrzyła na numer na ekranie, a jej uśmiech zmienił się w zakłopotanie.
- To Jace. - Otworzyła telefon. - Halo?
- Clary? - Jego znajomy głos spowodował dreszcz na kręgosłupie. - Gdzie jesteś?
- U Luke'a. Gdzie indziej miałabym być?
- To dobrze. - W jego głosie była nuta ulgi, która była dziwna.  - Zostań tam.
- Oczywiście, że tu zostaję. Czekam na was, byście mnie zabrali. - Zawahała się. - Odbierzrcie mnie, prawda?
Nie odpowiedział.
- Jace, o co chodzi? Coś się stało? Nie jedziemy do Idrisu...?
Jace westchnął.
- Jedziemy - powiedział. - Ale ty nie.
- Co masz na myśli, mówiąc że nie jadę? - Jej głos podwyższył się o kilka oktaw. Luke skrzywił się. - Maryse powiedziała, że mogę jechać! Już to przerabialiśmy!
- Nastąpiła zmiana planów - powiedział Jace. - Po wszystkim, nie jedziesz.
- Ale Clave chciało się ze mną spotkać...
- Okazało się - powiedział Jace - że jest ktoś z kim chcieliby się chętniej spotkać. A ja ustaliłem, że warunkiem przywiezienia go będzie nie przywożenie ciebie.
   Clary czuła się jakby weszła w wiadro lodowatej wody.
- Przywiezienia kogo? - wyszeptała.
- Simona - powiedział Jace.
- Co Clave chce od Simona? Jest tylko Przyziemnym...
- Nie jest Przyziemnym, Clary. Jest wampirem. Wampirem, który umie chodzić w promieniach słońca. Jest jedynym wampirem, o którym słyszano, że potrafi coś takiego. Oczywiście, że Clave się nim interesuje.
- Skrzywdzą go?
- Nie - powiedział Jace niecierpliwie. - Oczywiście, że nie. Dali oficjalne słowo, że tego nie zrobią.
- Nie wierzę ci - powiedziała Clary. Wzięła drżący oddech. - Jace, nie rób tego. Nie przyjadę, niech będzie, obiecuję, że tu zostanę, ale proszę cię, nie zabieraj Simona ze sobą.
- Dla ciebie niebezpieczeństwo było w porządku, prawda?
Jace powiedział ze złością:
- Clary, Simon tutaj także nie będzie bezpieczny. Jest wyjątkowy. Magiczna anomalia. W Podziemiu już szerzą się plotki o jego istnieniu. Wampiry zwołały zeszłej nocy zebranie, by przedyskutować co z nim zrobić  - niektóre chciały od razu go zamordować jako niebezpieczną mutację, a inne chciały na nim eksperymentować, by zobaczyć czy da się odtworzyć to, co się z nim stało. Nie wspominając o tym, że jest wrogiem numer jeden wilkołaków  (Byłam trochę smutna, usuwając ten cały dramatyczny epizod, dotyczący tego, co dzieje się w społeczeństwie wampirów po przemianie Simona. Uważam, że fakt, iż Simon był tak wyjątkowy mógłby spowodować wielką ilość konfliktów w społeczności Podziemnych, ale teraz wszystko jest bardziej wspomniane niż powiedziane wprost. To uświadomi Simonowi, że wampiry nie są szczęśliwe - oj nie są- Ale te wzmianki o tym, co dokładnie dzieje się w Nowym Jorku są usunięte).
- Ale Luke kontroluje wilkołaki...
- Nie wszystkie wilkołaki na świecie, Clary! To, co przydarzyło się Simonowi... jest wielkie, jest niespotykane. Wszyscy będą chcieli jego część. Najbezpieczniejszym miejscem dla niego jest Idris, z Clave, zwłaszcza, gdy nie będziemy tam, by go chronić.
- A ty powiedziałeś, że Maryse za bardzo ufa Clave. Powinieneś mówić- powiedziała gorzko Clary. - Jak mogłeś to zrobić Jace? Moja mama...
- Wiem, czego potrzebuje twoja mama, by wyzdrowieć  - powiedział Jace (Jace nigdy nie nazywa Jocelyn "nasza mama", mimo że wierzy, że nią jest). - I znajdę to dla ciebie, daję ci słowo Anioła.
- Jakiekolwiek ma to znaczenie. Nie rozumiem tego, Jace. Dlaczego to robisz?
  Zawahał się, tylko przez część sekundy, chwila pomiędzy jednym oddechem a drugim. Gdy się odezwał jego głos był wyzuty z emocji.
- Nie mogę uwierzyć, że nie wiesz.
- Nie rób tego - powiedziała. Mała część niej zastanawiała się, czy była nierozsądna, ale było to pogrążone w przytłaczającym poczuciu opuszczenia i terroru. - Proszę, Jace...
- Przepraszam, Clary - powiedział i się rozłączył. 
   Cisza. Clary wykręciła jeszcze raz jego numer i usłyszała statyczny sygnał, oznaczający że linia jest zajęta. Nacisnęła przycisk, by się rozłączyć i zobaczyła, że telefon jest delikatnie wyciągany z jej ręki.
- Clary - powiedział Luke. Jego niebieskie oczy były pełne współczucia. - Z wszystkiego co wiemy, prawdopodobnie już przeszedł przez Bramę. Nie ma sensu...
- To nie prawda! - krzyknęła. - Nawet nie mieli jeszcze wyruszyć! Nie mogli zniknąć!
- Clary...
   Ale już przepychała się obok niego, jej oddech dudnił w jej uszach, gdy wybiegła z domu na Kent Street, zmierzając w kierunku metra (cały ten wątek jest teraz usunięty z książki. Majstrowałam przy tym ciągle, gdy wiedziałam, że muszę ściągnąć Simona, Jace'a i Clary do Idrisu, oraz że musiałam sprawić, by Jace i Clary dostali się tam osobno. Wszystko teraz idzie w innym kierunku - Jace już nie handluje Simonem ani nie dzwoni do Clary z informacją, że nie może jechać do Idrisu. Istnieje opiekuńczość i nadopiekuńczość, a to dla mnie przekraczało granicę. Nie chciałam, by Jace traktował Clary jak dziecko. Także wątpiłam czy Clary kiedykolwiek wybaczyłaby mu zrobienie takiej rzeczy Simonowi, co stanowiłoby później problem).
   Zdjęcie czaru z Instytutu zajęło dzisiaj Clary kilka chwil. Wydawało się jakby do starej katedry dodano kolejną warstwę przebrania, jak nową warstwę farby. Zdzieranie go jej umysłem było trudne, wręcz bolesne.
    W końcu zniknęło i mogła zobaczyć kościół taki jaki był naprawdę. Wielkie drewniane drzwi lśniły jakby dopiero zostały wypolerowane.
    Położyła swoją dłoń na klamce. "Jestem Clary Morgenstern, jedna z Nephilim i proszę o pozwolenie na wejście do Instytutu... ( To jeden z pierwszych momentów, w którym widzimy Clary przedstawiającą się jako Clary Morgenstern. Zawsze wolała Clary Fray, ale wie że to jest jej prawdziwe imię i będzie musiała go użyć, by dostać się do Instytutu. Ta część jest zachowana w książce).
     Drzwi się otworzyły. Clary weszła do środka. Rozejrzała się, mrugając oczami, starając się zrozumieć, co wydawało jej się innego we wnętrzu katedry.
    Zorientowała się, gdy drzwi za nią się zatrzasnęły, więżąc ją w ciemności zmniejszonej tylko przez delikatne lśnienie różowego okna nad głową. Nigdy wcześniej nie była w wejściu do Instytutu, gdy nie było tuzinów świateł zapalonych w wielkich kandelabrach, będących na korytarzu pomiędzy ławkami. 
     Wyciągnęła z kieszeni runiczny kamień i uniosła go. Światło wydostało się z niego, wysyłając świetliste linie spomiędzy jej palców. Rozświetliło zakurzone kąty wnętrza katedry, gdy ruszyła do windy stojącej niedaleko gołego ołtarza. Niecierpliwie nacisnęła guzik przyzywający. Nic się nie wydarzyło. Po trzydziestu sekundach znowu nacisnęła guzik... i znowu. Przełożyła ucho do drzwi windy i nasłuchiwała. Ani dźwięku.
   Instytut pozostał ciemny i cichy, jak mechaniczna lalka, której serce się zużyło. Clary cofnela się o krok i uderzyła o kolumny, ale ledwo to zauważyła. Zniknęli. Pojechali do Idrisu, gdzie nie mogła za nimi podążyć. Zniknęli z jej życia, zabierając Simona, gdzie nie mogła go bronić. Pamiętała jak Magnus mówił: "Kiedy twoja mama zniknęła ze Świata Cieni, to przed nimi się ukrywała. Nie przed demonami. Przed Nocnymi Łowcami."
Miał rację, a ona była w błędzie ufając Nefilim. Myślała, że Lightwoodom na niej zależy, ale jedynym co się dla nich liczyło było ich cenne Clave.
Nawet Jace...
   Na tę myśl, jej gardło się ścisnęło i czuła jak łzy nadchodzą gorącą falą.  Usiadła, łkając i przyciskając magiczne światło do siebie, gdzie pulsowało i świeciło jak błyszczące serce.
- Clary. - Delikatny głos rozerwał ciszę za nią, sprawiając, że okręciła się na siedzeniu. Wysoka postać stała za nią jak niezgrabny strach na wróble. Miał na sobie czarny wełniany garnitur narzucony na połyskującą szmaragdowo zieloną koszulkę oraz wiele świetlistych pierścionków na jego wąskich placach. Miał także ubrane ekstrawaganckie buty i dużą ilość brokatu (Stroje Magnusa zawsze są jedną z moich ulubionych rzeczy do opisywania).
- Magnus? - wyszeptała Clary.
- Clary, moja kochana. - Jego głos jeszcze nigdy wcześniej nie był tak harmonijny.
Usiedli obok niej na ławce, jego płaszcz poruszał się wokół niego jak dym.
- Wszystko w porządku?
- Nie. Oni zniknęli... i zabrali Simona... Jace do mne i zadzwonił i powiedział... powiedział...
- Wiem - powiedział Magnus. - Zagrał bardzo nieczysto. Ma w sobie dużo ze swojego ojca, twój brat Jonathan  (I właśnie dlatego usunęłam ten wątek - Jace może być arogancki i irytujący, ale nie jest nieuczciwy. Zwykle działa według swoich zasad, które by łamał, gdyby zachował się tak jak tutaj).
    Dzień wcześniej, nawet godzinę wcześniej, Clary powiedziałaby mu, by nie mówił takich rzeczy. Teraz tylko przygryzła wargę.
- Czy mogę cokolwiek zrobić? - wyrzuciła. - Musi być jakiś sposób, żeby dostać się do Idrisu...
- Najbliższe lotnisko jest w sąsiednim kraju. Jeżeli udałoby się przekroczyć granicę... zakładając, że umiałabyś w ogóle odnaleźć granicę... czekałaby na ciebie długa i niebezpieczna podróż przez kraj, przez wszystkie terytoria Podziemnych. Nigdy nie uda ci się tego zrobić, jeżeli będziesz podróżować samotnie.
   Obróciła się do niego.
- Ale ty...
- Musiałem nie wykonać bezpośredniego rozkazu Clave, by przeprowadzić cię do Idrisu, Clary - powiedział Magnus. - Lubię cię, ale nie aż tak mocno.
    Wydała z siebie zaskoczony śmiech.
- A co z Bramą? Jeżeli mogłabym dostać się przez Bramę?
- Nie możesz. Bramy w Renwick i u Madame Dorothea zostały zniszczone i nie mam pojęcia, gdzie mogą być inne. Takie informacje są bardzo chronione. I muszę ci powiedzieć...
- Niech zgadnę. Clave poinstruowało cię, by w żadnen sposób mi nie pomagać - powiedziała gorzko. - Już wiem jak działają. Jeżeli Jace ma z nimi jakąś umowę, raczej byli bardzo dokładni w dawaniu my tego, o co poprosił.
- O co poprosił? - zapytał Magnus, jego kocie oczy świeciły się z ciekawości.
- Wydaje mi się, że powiedział im, że przywiezie im Simona, jeżeli obiecają mu, że będę trzymana z daleka od wszystkiego co dzieje się w Idrisie - powiedziała Clary niemal niechętnie.
Usta Magnusa wykrzywiły się w kącikach.
- Musi cię bardzo kochać.
- Nie - powiedziała Clary. - Myślę, że on po prostu nie chce mnie blisko niego. Sprawiam, że czuje się nieswojo.
Magnus coś wymamrotał. Brzmiało to jak zirytowane przekleństwo, a po nim słowo "Nocni Łowcy", ale Clary nie była pewna.
- Spójrz- powiedział. - Wydaje mi się, że Jace prawdopodobnie ma rację. Trzymaj się z daleka od tego, co dzieje się w Idrisie - to będzie teren politycznej katastrofy.
   Popatrzyła na niego. Światło runicznego kamienia podkreślało krawędzie jego wystających kości policzkowych i złoto w jego kocich oczach.
- Ale Simon - powiedziała. - Myślisz, że będzie z nim wszystko w porządku?
- Czy Jace nie powiedział, że dopilnuje, żeby nic złego mu się nie przydarzyło?
- Tak - powiedziała Clary. - Przysiągł na Anioła.
- W takim razie jestem pewny, że wszystko będzie z nim dobrze - powiedział Magnus, ale wyłapała lekkie zawahanie w jego głosie, zanim się odezwał  (Kolejnym powodem, dla którego usunęłam ten wątek jest to, że wątpiłam, czy ktokolwiek mógłby uwierzyć w jego własne umiejętności, by utrzymać Simona od łaknącej niebezpieczeństwa hordy i w zasadzie, mieliby rację)." ( tłumaczenie własne)

Cieszę się, że Cassandra tyle zmieniła w tym rozdziale.

Ekskluzywny fragment "Son of the Dawn"

"- Co oznaczają inicjały? Na twoich rzeczach. Wszyscy Cisi Bracia je mają?
   Popatrzyli we dwoje na przedmioty. Litery były starte po latach i ciała Zachariasza, ale były głęboko wyryte w drewnie w dokładnych miejscach, na których Zachariasz kładł swoje dłonie podczas walki. Więc, w pewnym sensie, oboje ciągle walczyli razem.
   Były to litery W i H
- Nie - powiedział Brat Zachariasz. - Tylko ja je mam. Wyryłem je w swoich rzeczach podczas swojej pierwszej nocy w Cichym Mieście.
- Były to twoje inicjały? - zapytał chłopak, jego głos był niski i lekko nieśmiały. - Kiedy byłeś jeszcze Nocnym Łowcą, jak ja?
Brat Zachariasz ciągle uważał się za Nocnego Łowcę, ale Jonathan wyraźnie nie chciał go obrazić.
- Nie - powiedział Jem, ponieważ zawsze był Jamesem Carstairsem, gdy mówił o tym co było najdroższe jego sercu. - Nie moje." ( tłumaczenie własne)

Nie, ja wcale nie płaczę.  Po prostu oczy mi się pocą.

A jeżeli Wy też chcecie mieć dostęp do przedpremierowych fragmentów nowych książek Cassandry to zapiszcie się do jej newslettera
http://cassandraclare.com/newsletter-archive/

piątek, 30 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - Barbara i Eugenia Lightwood


1. Barbara i Eugenia są typowymi starszymi siostrami.

2. Cała rodzina zawsze martwiła się o Thomasa, który był mały i delikatny przez całe ich dzieciństwo, więc siostry zawsze miały oko na ich brata.

3. Eugenia jest bardziej bardziej gwałtowna, lubi ganić chłopaków za ich złe zachowanie.

4. Barbara jest bardziej łagodna i trochę skłonna do przechodzenia do omdlewania na fotel i deklarowania, że ma opary.

5. Barbara ma Porozumienie z Młodym Dżentelmenem.

czwartek, 29 marca 2018

Relacja Lucie z przyjaciółmi Jamie'ego

1. Wszyscy są bardzo przyjaźni

2. Chłopcy ciągle kręcą się po domu: jeżeli Lucie zobaczy jednego z nich śpiącego na dywanie przed kominkiem, po prostu przejdzie nad nimi, by dojść do swojego biurka.

3. Lucie w pewien sposób traktuje ich wszystkich jak swoich braci, karci ich, kocha ich i martwi się o nich, a także angażuje ich w jej szalone plany.

4. Najbliższym Lucie jest Thomas, odkąd Christophera trochę trudno zrozumieć.

5. Lucie wie, że Matthew coś przed nią ukrywa.

6. Lucie i Thomas bardzo dobrze się rozumieją: robią razem lekcje i oboje są baaaaardzo uparci.

Może Matthew "lubi" Lucie

środa, 28 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - Christopher Lightwood

1. Christopher jest bardzo roztargniony, co oznacza, że nawet kiedy próbuję być pomocny, nie do końca mu to wychodzi.

2. Christopher wyróżnia się spośród innych Nocnych Łowców, tym że nie ceni tych samych rzeczy, co reszta: Christopher jest tak naprawdę bardzo utalentowanym wojownikiem, ale zadziwia go, że ludzie dookoła niego przykładają tak wielką wagę do waleczności i ze jego tata, Gabriel chciałby, żeby skoncentrował się na swojej walce nożami niż jego zgubnych eksperymentach.

3. Henry jest wzorem do naśladowania dla Christophera.

4. Kiedy poznaliśmy Henry'ego był starszy niż Christopher i żonaty: zawsze był troskliwy i  myślami na ziemi dzięki swojej miłości do Charlotte. Christopher nie posiada tak silnego przywiązania. Christopher jest w pewnym sensie za bardzo odsunięty od świata, ale kocha swoich przyjaciół, a oni kochają jego, i może to go ocali. Bo przecież to powinna robić miłość, prawda?

wtorek, 27 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - Thomas Lightwood

1. Thomas Lightwood będzie w kimś zakochany.

2. W chwili, w której rozpoczyna się pierwsza część TLH, Thomas właśnie powrócił z Hiszpanii, gdzie wysłał go jego tata Gideon, ponieważ uważa, że Hiszpania zmienia ludzi na lepsze.

3. W Hiszpanii Thomas robi sobie tatuaż, o który dokuczają mu jego przyjaciele. Dowiemy się jaki to tatuaż.

4. On i Lucie często ćwiczą razem, ponieważ przez wiele lat byli najmłodszymi dziećmi  (już nie). Znają swoje style walki i są pod wrażeniem umiejętności drugiej osoby.

poniedziałek, 26 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - Anna Lightwood

1. W książkach zobaczymy dużo Anny

2. Anna jest dość ważną postacią.

3. Tytuł "Every Exquisite Thing" pochodzi z Oscara Wilde'a: “Behind every exquisite thing that existed, there was something tragic.”

4. Anna nie jest postacią tragiczną, jest bardzo wesoła, ale była zraniona w przeszłości.

niedziela, 25 marca 2018

Relacje Gangu z Grace


1. James ją kocha
2. Matthew uważa, że Grace to złe wieści
3. Christopher ma problem z zapamiętaniem jej imienia
4. Każda z wymienionych relacji ma się rozwinąć i zmienić w trakcie serii
5. Grace ma być bardzo interesującą postacią.

Niech Jamie przestanie kochać Grace

Relacja Willa i Matthew

1. Will i Matthew mają świetną relację - oboje kochają tych samych ludzi i mają duże poczucie humoru!

2. Will jest przyzwyczajony do wszystkich przyjaciół Jamesa wpadających na posiłek, Matthew często towarzyszy jego pies i Will patrzy na nich z miłością jak Matthew mamrocze: "Niegodziwco, przestań kraść tosty".

3. Will uwielbia patrzeć jak bardzo jego syn i parabatai jego syna kochają i wspierają się wzajemnie: uszczęśliwia go myślenie, że każde z jego dzieci będzie mieć tą więź, która jest tak bardzo dla niego ważna.

4. Matthew uważa, że książka Willa o demonicznej ospie jest bardzo zabawna.

5. Matthew z rozbawieniem zauważa tłumy ludzi, podkochujących się w Willu, mówiąc: Uh oh, wujek Will znowu sprawia, że panie mówią:  Oh, panie Herondale" podczas gdy James mówi tak: PRZESTAŃ... TO OKROPNE... PRZESTAŃ W TEJ CHWILI!

6. W "Nic oprócz cieni" Thomas zauważa, że Alastair jest zazdrosny o więź, która łączy Jamesa z Willem, a Matthew nie może tego w pełni zrozumieć, ponieważ nie umie sobie wyobrazić pragnienia innego taty niż własnego.

7. Matthew nazywa Gabriela i Willa swoimi wujkami, jednak czasami jest smutny, ponieważ James, Thomas i Christopher są prawdziwymi kuzynami, a on nie.

8. Will jest zdecydowanie jego ulubionym wujkiem.

Jeju Will jest taki cudowny ❤
A Matthew zabawny

I jeszcze książka Willa o demonicznej ospie... Mam nadzieję, że będzie zawarta w niej jego piosenka

sobota, 24 marca 2018

Opis i okładka "Every Exquisite Thing"

   "Anna Lightwood, najstarsze dziecko Gabriela i Cecily, jest szalona, zła i niebezpiecznie elegancka.
    Jednak każdy hulaka ma swoj początek: teraz pod okiem Brata Zachariasza widzimy przeznaczoną na zagładę, rozwijającą się historię miłosną Anny." (tłumaczenie własne)
Ciekawe kto będzie pierwszą miłością Anny...



Baśń o Londynie 1/?

Słowa Cassandry:
Trochę temu zdecydowałam o napisaniu małej opowieści o ślubie Willa i Tessy i ich nocy poślubnej. Będzie to nawiązanie do "Śpiącej Królewny" i zajmie mi to trochę czasu (odkąd piszę... cztery... książki w tym samym czasie), ale pomyślałam, że chciałabym podzielić się początkiem i opublikować resztę na raty. Ostrzeżenie przed romansem  i że nie wiem jak często będę publikować.

CZĘŚĆ PIERWSZA:

"Dzisiaj będzie najszczęśliwszy dzień, jaki kiedykolwiek przeżyjecie razem."

    Will Herondale usiadł przy oknie swojego nowego pokoju i popatrzył na zamarznięty Londyn pod chłodnym zimowym niebem. Śnieg pokrył dachy domów aż do białej wstęgi Tamizy, nadając widokowi baśniowy wygląd.
     Jednak w tej chwili, Will nie potrafił się tym zachwycać.
       Powinien być szczęśliwy, wiedział o tym, w końcu był to dzień jego ślubu. I był szczęśliwy, od chwili gdy tylko się obudził, nawet wtedy gdy Henry, Gabriel i Gideon wpadli do jego pokoju i dokuczali poradami i żartami, podczas gdy on się ubierał, aż do końca ceremonii. Wtedy się to wydarzyło. Dlatego siedział przy oknie, wpatrując się w zamarznięty Londyn zamiast być na dole, obok kominka, całując swoją żonę. Swoją nową żonę.

Tessę.

     Wszystko rozpoczęło się idealnie. Nie był to dokładnie ślub Nocnych Łowców, ponieważ Tessa nie była dokładnie Nocnym Łowcą. Ale Will i tak zadecydował by mieć na sobie ubranie ślubne, ponieważ miał zostać szefem Instytutu w Londynie, a jego dzieci miały być Nocnymi Łowcami, a Tessa miała razem z nim rządzić Instytutem i być częścią tego jego całego życia Nocnego Łowcy i powinni zacząć tak jak mieli żyć, w jego opinii.
    Henry, trzymając stelę w swoim fotelu, pomógł Willowi z rurami miłości i szczęścia, udekorował nimi jego dłonie i ramiona, zanim założył koszulę i strój bojowy. Gideon i Gabriel żartowali w jaką okropną sytuację wpakowała się Tessa, będąc z Willem, i jak oni z wielką chęcią zajmą jego miejsce, mimo że oboje bracia Lightwood byli zaręczeni, a Henry był szczęśliwie żonaty razem ze swoim małym i głośno krzyczącym synem, Charlesem Bufordem, w tym czasie zabierającym swoim rodzicom bardzo wiele czasu i uwagi.
   A Will uśmiechał się i śmiał, i popatrzył do lustra, by upewnić się, że jego włosy nie wyglądają haniebnie, pomyślał o Jemie i zabolało go serce.
    Tradycją Nocnych Łowców było posiadanie suggenes, kogoś kto prowadziłby cię nawą na ceremonię ślubną.   Najczęściej było to rodzeństwo lub bliski przyjaciel - A jeżeli miałeś parabatai to był twój suggenes. Ale parabatai Willa był teraz Cichym Bratem, a Cichy Brat nie mógł być suggenes. Więc miejsce obok Willa miało pozostać puste, gdy kroczył po podłodze katedry.
   A ważnym razie wyglądałoby pusto dla każdej innej osoby. Dla Willa byłoby wypełnione wspomnieniami o Jemie: jego uśmiechu, jego dłoni na ramieniu Willa, jego trwałej lojalności.
   W lustrze zobaczył Willa Herondale, chłopaka w wieku dziewiętnastu lat, który wyglądał na opanowanego i spokojnego: wewnątrz jego dusza oddychała żałobą i miłością. Do ostatniego roku, nigdy nie pomyślałby, że jego serce mogło być wypełnione w równym stopniu głębokim smutkiem i szczęściem równocześnie, a jednak opłakiwał Jema i kochał Tessę, czuł to tak samo mocno. Wiedział, że ona też i ukojeniem było to, że oboje mogli być razem by dzielić się tym, co każde czuło, choć Will wierzył że głęboki żal i głębokie szczęście nie mogą istnieć obok siebie, tak jak mogła jednakowa miłość, nie mógł uwierzyć że te uczucia mają coś wspólnego.
- Nie zapomnij laski, Will - powiedział Henry, wyrywając Willa z zadumy i podał Willowi laskę zakończoną smoczą główką, która należała do Jema. Will wziął ją, gładkie serce jadeitu pod jego palcami, kiedy zeszli na dół do serca kościoła.
     Will przyszedł od tyłu i obrócił się płynnie do ołtarza, udekorowanego w płatki białych kwiatów, które przybyły z Idrisu. Wypelnialo pokój zapachem, który przypominał mu rezydencję Herondale'ów w Idrisie, wielki stos złotego kamienia, gdzie on i Tessa mieli teraz spędzić letnie miesiące. Jego serce uniosło się na tę myśl.
    Uniosło się jeszcze wyżej, gdy oparł laskę Jema o ołtarz i odwrócił się, by spojrzeć na pomieszczenie: bal się, że Enklawa Londynu, w swoulim całym uprzedzeniu i bigoterii, nie przyjdzie na ślub: uczucia, że Tessa była w połowie czarownikiem wahały się pomiędzy obojętnością a jawnym chłodem.
     Ale ławki były wypełnione po brzegi i zobaczył rozpromienione twarze: Henry obok Charlotte, która zostawiła małego Charlesa pod opieką Bridget, jej kapelusz drżał pod ciężarem kwiatów; od niedawna żonaty Baybrooks, Highsmithowie i Bridgestockowie, Sophie przesuwająca się, by zrobić miejsce dla Gideona i Gabriela, a nawet Tatiana Blackthorn, trzymająca owiniętego w kocyk synka, Jessego, ubrana w dziwnie znajomą różową sukienkę.
   Will spojrzał na tył kościoła..."
(tłumaczenie własne)

Czyje marzenia spełnia tym opowiadaniem Cassandra (oczywiście oprócz moich)? ❤

Ale dlaczego Will jest smutny po ceremonii? Co tam się stało? I czy to nie kochane i cudowne ze strony Willa, że niósł laskę Jema? To tak jakby Jem szedłby z nim do ołtarza

Trochę o przyjaźni Matthew i Jamesa

1. James trzyma Matthew w pionie, jak Matthew mówi w "Nic oprócz cieni"

2. Zawsze gdy Matthew jest kusozny, by zostawić powinność Nocnego Łowcy i iść się zabawić, myśli CZJH (Co zrobiłby James Herondale).

3. Dla Jamesa ważne jest bycie dobrym Nocnym Łowcą, ich misja obrony Przyziemnych  - co sprawia, że jest okropnie świadom tego, że on, ze swoimi demonicznymi cechami, mógłby narazić na niebezpieczeństwo tych, których kocha. Matthew, bardziej beztroska dusza, jest w stanie uspokoić i uszczęśliwić Jamesa - w najmroczniejszych momentach Jamesa, tworzy najkrótszą drogę do Matthew, który jest dla niego światłem.

4. Jednym z powodów dla których James i Lucie chcieli mieć parabatai było to, że widzieli przykład swojego taty.

5. Matthew i James mają duże poczucie humoru, ale Jamesa jest bardziej sarkastyczny, podczas gdy Matthew jest bardziej absurdalny, kochają się nawzajem rozśmieszać. 

6. Oboje kochają czytać, ale Matthew lubi współczesną literaturę, którą James zaczął doceniać, odkąd pomaga ona mu zrozumieć w jaki sposób Matthew widzi świat, James kocha dawne historie o przygodzie i bohaterstwie, które Matthew zaczął bardziej uwielbiać, ponieważ potrafi wyobrazić sobie Jamesa jako bohatera jednej z takich historii.

7. James i Matthew będą mieli bardzo znaczący konflikt w TLH.

piątek, 23 marca 2018

Will wspierający Lucie i Cordelię

1. Will jest zachwycony, że Lucie i Cordelia starają się zostać parabatai.

2. Lucie zawsze przekonuje Cordelię, by jak najszybciej zostać parabatai, by ją odwiedzić, by przeprowadzić się do Londynu i Will zawsze mówi "Tak, Lucie, tak", podczas gdy Clave mówi: "Nie, Lucie, nie". Stosunek Clave do kobiet będących parabatai jest, jak można się spodziewać, seksistowski - Nie jest to zabronione, ale ich myślenie jest takie: "Oh panie, czy one naprawdę znają swoje umysły?Wojownicy, bracia, cudownie, pan pokazujący swojej pani parabatai najlepszy sposób na bycie parabatai, świetnie, ale oh panie, takie uczuciowe, jesteście pewne, że chcecie być parabatai, jesteście pewne?"

3. Para dziewczyn parabatai jest rzadką rzeczą w 1903 roku. Co więcej, to nie są zwyczajne dziewczyny. Lucie, przez jej demoniczne dziedzictwo, jest zawsze trochę pod podejrzeniem - Ale nie tak jak James, ponieważ z wyglądu Lucie się niczym nie różni, a oczy Jamesa są dowodem, którego nie da się nie zauważyć. A Cordelii się nie ufa, ponieważ ludzie uważają, że zrobiła coś złego, co jest czymś większym niż problemem.

4. Will jest bardzo szczęśliwy z powodu Lucie, gdy Cordelia w końcu przyjeżdża.

5. Lucie bardzo polega bezwarunkowo na swoim tacie, by wspierał ją i parabatai, której chce: przeciwko Clave, przeciwko Aniołowi, gdyby trzeba było.

Will ❤

Okładka i opis "Cast Long Shadows"

Matthew Fairchild jest synem pani Konsul i złotowłosym chłopcem Nefilim. Jest kochany przez swoją rodzinę i swojego parabatai Jamesa Herondale'a i nic do życzenia oprócz przygody, poezji i piękna, które nie pasują do stylu życia wojownika. Matthew dostaje na Mrocznym Targu więcej niż się spodziewał, gdzie popełnia największy grzech swojego życia - coś czego nigdy nie może powiedzieć swojemu parabatai, ani żadnemu szanowanemu Nocnemu Łowcy, którego zna." (tłumaczenie własne)



czwartek, 22 marca 2018

Okładka i opis "Son of Dawn"

"Lightwoodowie, Nocni Łowcy, którzy kierują Instytutem w Nowym Jorku, oczekują przybycia nowego członka ich rodziny: osieroconego syna przyjaciela ich ojca, Jace'a Waylanda. Alec i Isabelle nie są pewni, czy chcą nowego brata i ich rodzice nie łagodzą ich lęków, za bardzo zajęci mrocznymi informacjami, że Raphael Santiago, zastępca szefa nowojorskiego klanu wampirów, przyniósł coś z Mrocznego Targu." ( tłumaczenie własne)



Relacja Jamesa i Cordelii w "The Last Hours"

1. To Jamie nadal Cordelii przezwisko "Daisy", którym Lucie i Jamie (a następnie niektórzy) nazywają ją.

2. Cordelia żyła odizolowana razem ze swoją rodziną do początków The Last Hours (przez powody, które poznamy w 2 części), kiedy w końcu wraca do Londynu.

3. Will zawsze starał się utrzymywać kontakt z rodziną Carstairs, więc Herondale'owie zawsze byli dla niej ważni jako dzieci, które przyjeżdżały i ją odwiedzały i były jej towarzyszami zabaw: James i Lucie byli dwójką ludzi, których bardzo pragnęła zobaczyć.

4. Są dwa powody w jej dzieciństwie, które sprawiły, że rozwinęła uczucia do Jamesa: jedno, podczas którego nadał jej przezwisko i gdy... Ach... dowiemy się.

5. James jest skromną duszą, więc nie miał pojęcia, że mógłby być obiektem dziewczęcych uczuć. Nie ma pojęcia, że Cordelia coś do niego czuje.

6. James i Cordelia nie widzieli się przez kilka lat, aż do rozpoczęcia The Last Hours; więc są dla siebie bardzo znajomi i poznają się na nowo z nowym spojrzeniem.

środa, 21 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - Cordelia Carstairs

1. Cordelia kocha czytać, zwłaszcza perską literaturę i mitologię. I oczywiście przyjaźni się z wieloma zapalczywymi czytelnikami.

2. Oprócz treningu z Cortaną, jej najbardziej niezwykłym hobby jest jej fascynacja roślinami, perfumami i zapachami. Część z tego odziedziczyła po mamie, która kocha perfumy, a część jest z jej pochodzenia: Irańczycy są uważani za pierwszych twórców perfumów. Cordelia jest zafascynowana nie tylko tworzeniem pięknych zapachów, które może mieć na sobie i dawać jako prezenty, ale także znaczeniem kwiatów i ich użyciem w lecznictwie.

3. Przyjaciele są problemem dla Cordelii. Wychowała się w samotności, zawsze podróżując, rzadko będąc gdzieś na tyle długo, by stworzyć poważnego przyjaciela.

4. Gdy ćwiczyła walkę na miecz przed lustrem, udawała, że odbicie było przyjacielem, który z nią podróżował (czy komuś skojarzyło się to z Anią z Zielonego Wzgórza - ten przyjaciel w odbiciu)

5. Gdy przybyła do Londynu, nagle poznała co to znaczy zostać wrzuconym do istniejącej już grupy przyjaciół. Mogą być osoby, które od początku będą pałać do niej niechęcią  - zwłaszcza, gdy będzie zabierać czas i uwagę Lucie tak jak Jamesa  - Ale Cordelia jest upartą, odważną, mądrą dziewczyną i jest czymś więcej niż dobrą partią dla grupy chłopców. Chłopcy  (James, Matthew, Thomas  i Christopher) są także dobroduszni z natury. Ciekawym będzie to jak zostaną przyjaciółmi i jak ich przyjaźnie będą się różnić.

wtorek, 20 marca 2018

Lucie, James i wujek Jem


1. Lucie i James wiedzą wszystko o Jemie, którego nazywają wujkiem Jemem w swoim towarzystwie, a nie Bratem Zachariaszem.

2. Jako dziecko, Lucie bardzo płakała, gdy wujek Jem musiał odejść, co musiał zawsze robić. Los Jema i jego niezbędna separacja od rodziny Herondale - od wszystkich, którzy go kochali, i których mocno kochał  - są tragedią, z którą wychowały się dzieci Herondale.

3. Jem zawsze troszczy się o Lucie i Jamesa oraz Cordelię, a jego miłość jest dla nich opoką i siłą, zwłaszcza w nadchodzących mrocznych czasach.

poniedziałek, 19 marca 2018

Will i Lucie

Na początek jak wygląda zalecanie się w epoce edwardiańskiej.

1. Mężczyzna często pojawia się w domu dziewczyny podczas godzin odwiedzin

2. Często prosi cię do tańca

3. Często z tobą rozmawia

Wtedy prawdopodobnie macie "umowę"

A wracając do tematu:

1. Will nigdy nie naciskał na Lucie w sprawie czegokolwiek, czy czegoś by jej zabraniał- dopóki nie uważał, że ona może wpaść w kłopoty.

2. Jeżeli Lucie powiedziałaby do Willa: "Da, rozważałam Alastaira i uważam, że jest dobrym kandydatem, chcę wziąć ślub z miłym Nocnym Łowcą z dobrą pozycją, kocham go", cóż, wtedy Will byłby szczęśliwy z jej powodu.

3. Will byłby mniej szczęśliwy, gdyby uważał, że Lucie podejmuje złe decyzje i naraża się na niebezpieczeństwo, czy daje się wciągnąć w czarną magię.

4. Will kocha Jema, więc patrzy z wielką  miłością na Alastaira i Cordelię, pragnąc wierzyć w ich dobroć, wstrząśnięty, że Lucie i Cordelia chcą być parabatai (kiedy Lucie zdecyduje, że chce, żeby być parabatai Cordelii - i zobaczymy w książce kiedy to się stanie - pomyśli, że znalazła to, co miał jej tata)

5. Willowi podoba się myśl o zjednoczeniu swojej rodziny z rodziną Carstairs, przez to jak bardzo Will kocha Jema, ale jeszcze bardziej chce, żeby jego dzieci były bezpieczne, szczęśliwe i żeby znalazły realną, prawdziwą miłość. Will wierzy, że miłość  - platoniczna i romantyczna -  ratuje i zmienia człowieka. Nie pragnie niczego innego dla swoich dzieci.

Czy można kochać Willa Herondale'a jeszcze mocniej? Patrząc na mnie, najwyraźniej można

niedziela, 18 marca 2018

Dlaczego Lucie i Jamie nie są nieśmiertelni?

(Odpowiedź Cassandry)
Dzieci Tessy nie są jej dokładnymi kopiami, na przykład nie są zmiennokształtni. Odziedziczyli niektóre z jej magicznych odpowiedników "genów", które pozwalają im na posiadanie pewnych interesujących mocy, ale nie ma powodu, by byli nieśmiertelni tak jak nie ma powodu by musieli mieć jej brązowe włosy i szare oczy (a żadne z nich ich nie ma).

Nowe informacje o bohaterach TLH - Lucie Herondale

1. Lucie nie ma obsesji na punkcie swojej parabatai.

2. Napisała bardzo długą książkę pod tytułem "Piękna Cordelia ", ale bohaterką nie jest Cordelia, mimo że jest nazwana na jej cześć.

3. Lucie i Cordelia bardzo się kochają.

4. The Last Hours są w wielkim stopniu o ludziach opowiadających sobie nawzajem historie i które mówią samym sobie: Cordelia jest osobą, której Lucie czyta swoje opowiadania, a na początku książki we dwie pisały do siebie listy przez lata, czekając i mając nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym będą mogły być razem i zostać parabatai. Teraz ich marzenia stały się rzeczywistością i mogą być ze sobą w nowy sposób - poznając nowe sekrety o sobie nawzajem - i muszą zmierzyć się z zagrożeniami ich obu od ludzi, którzy w ogóle nie chcą by zostały parabatai.

5. Na początku książki, Lucie nikt się nie podoba, ale komuś na pewno podoba się ona (dowiemy się komu)
 
6. W Lucie rozwinie się silne romantyczne zainteresowanie podczas akcji pierwszej części  (dowiemy się do kogo będzie skierowane).

7. Romantyczne zainteresowanie skomplikuje życie Lucie i postawi ją w niektórych sprawach w sprzeczności z jej ukochaną rodziną.

Oryginalny pierwszy rozdział "Miasta Szkła" z komentarzami Cassandry

Oryginalny pierwszy rozdział "Miasta Szkła" z komentarzami Cassandry (w pierwszej osobie pisane)

Część 1          

                              NAGŁY WYJAZD
(Teraz pierwszy rozdział nazywa się Portal, co uważam za o wiele lepszy tytuł)

    Clary zapięła swój plecak i rozejrzała się po pokoju, czy czegoś nie zapomniała. Madeleine powiedziała jej, że w Idrisie może być zimno ze wzgledu na wysokość (w książce jest to ciągle prawda, ale to wyjaśnienie zostało usunięte. Clary jest zimno przez większość czasu, który spędziła w Idrisie), więc spakowała swoje bluzki z długimi rękawami i swetry. Nie miała kurtki zimowej, ale nie planowała być w Idrisie tak długo, by jej potrzebowała. Jechała na tyle, by zdobyć to, czego potrzebowała, by pomóc mamie. Później wróci.
    Po raz trzeci w ciągu piętnastu minut, wykręciła numer Simona na swoim telefonie. Dzwonił i dzwonił, aż w końcu włączyła się poczta glosowa.
   Nagrany głos nie należał do Simona, a Erica.
"Panie. Panie " - powiedział. Mimo, że tysiące razy słyszała to nagranie, Clary nie potrafiła powstrzymać się od przewrócenia oczami. - "Jeżeli słyszycie tę wiadomość, oznacza to, że nasz chłopiec Simon wyszedł na imprezę. Ale proszę nie walczcie ze sobą. Simona wystarczy dla wszystkich. Następnie słychać było stłumiony jęk, śmiech, a następnie długi dźwięk(kocham tę wiadomość i smutnym było jej usuwanie. Dawno temu, gdy pracowałam jako dziennikarka jeden z mężczyzn pracujących w biurze przesyłał wiadomość zaadresowaną do  "panie, panie, obiecując, że nigdy go dla nich nie zabraknie." Zawsze chciałam użyć tego żartu, ale najwyraźniej będę musiała jeszcze trochę poczekać).
   Rozłączyła się ze zdziwieniem. Gdzie on był. Wiedział, że dzisiaj wyjeżdżała.  Jak mogło go tu nie być, by życzyć jej bezpiecznej podróży?
   Oczywiście ich ostatnie spotkanie było trochę napięte. Siedział na łóżku, obserwując ją z niemal przerażeniem jak rozprawiała o Madeleine i Idrisie i lekarstwie dla mamy.
- Widzisz, moja mama wiedziała, że Valentine pewnego dnia będzie jej szukać - powiedziała mu bez tchu.  - Wiedziała, że żeby wyciągnąć z niej informacje na temat lokalizacji Kielicha Anioła posłuży się nawet torturami.  Użyła tego napoju, który przygotował dla niej czarownik. Przywiozła go ze sobą do Nowego Jorku z Idrisu. Wiedziała, że sprawi, że będzie w letargu, więc nie będzie użyteczna dla Valentine'a. Musiała go wypić, gdy usłyszała Pożeracze idące po nią. Nie widzisz? Właśnie dlatego lekarze nie umieli niczego znaleźć. Jedynym co może ją wyleczyć jest wzięcie tego samego wywaru jeszcze raz.
- Więc zamierzasz zdobyć więcej tego napoju? - zapytał Simon. - Nie wygląda to na coś, co możesz po prostu znaleźć w lokalnym sklepiku.
- Musi pochodzić od tego samego czarownika, który stworzył pierwszą porcję.
- Masz na myśli Magnusa Bane'a? - zapytał Simon. - Czy to nie ten sam czarownik, któremu twoja mama kazała użyć czarów blokujących pamięć, więc...
- Nie, to nie był Magnus. Nie słuchałeś? Przywiozła napój z Idrisu. To był ktoś, którego tam znała.
- Więc... - Simon  pozwolił reszcie zdania zawisnąć delikatnie w powietrzu.
- Jadę do Idrisu - powiedziała. Simon zbladł. Było to imponujące, biorąc pod uwagę, że normalnie był bardzo blady.
- Do Idrisu? Sama? Clary...
- Nie sama. Z Lightwoodami. Madeleine mówi, że i tak tam jadą. Muszą. Clave wzywa szefów Konklawe z różnych miast do Idrisu na coś w rodzaju spotkania najważniejszych osób.
- Ale jazda do Idrisu... To nie wydaje się bezpieczne, Clary.
- Tak samo bezpieczne jak wszędzie indziej - powiedziała Clary. - Mam na myśli, że nikt nie wie co zamierza zrobić Valentine, ani nawet gdzie jest...
- Może lepiej, że będziesz z Lightwoodami- powiedział Simon po chwili ciszy. - A tym samym z Jace'em. Nigdy by nie pozwolił, by coś ci się stało.
Nie powiedział: "Co się ze mną stanie, gdy cię nie będzie?", ale Clary wiedziała, że o tym myślał.
Simon byłal wampirem przez niecały tydzień i ciągle starał się do tego przyzwyczaić. Była jedną z nielicznych osób, z którymi mógł o tym porozmawiać i wyjeżdżała. Pomyślała jak on musi się z tym czuć, utrzymując ten sekret, chodzić codziennie do szkoły, udając, że wszystko jest w porządku  (Czytelnicy zawsze pytają mnie, czy Simon i Clary ciągle chodzą do szkoły podczas tego wszystkiego. Oto odpowiedź: Simon tak, ale Clary nie. Tak naprawdę, Clary musiała zdecydować w "Mieście Szkła", czy chce w ogóle wrócić do szkoły, czy kontynuować swoją edukację Nocnego Łowcy).
- Simon, przepraszam...
Machnął ręką na jej przeprosiny.
- Musisz zrobić to, co musisz, by pomóc swojej mamie - powiedział. - Nie mógłbym stać ci na drodze.
- Możesz spotykać się z Luke'iem. - powiedziała. - Będzie tutaj. Raczej większość czasu będzie spędzał w szpitalu, ale będzie w pobliżu  i wiesz, że on nie ma nic przeciwko na rozmowę, jeżeli będziesz jej potrzebować.
- Mogę rozmawiać z Maią - powiedział Simon.
- Świetnie- powiedziała Clary z bardzo małą ilością entuzjazmu. Maia także była wilkołakiem.  Wilkołakiem, któremu podobał się Simon. Clary nie była w stanie polepszyć swojego stosunku do niej, chociaż próbowała.
- Pewnie rozumie przez co przechodzisz, prawda?
Simon nie odpowiedział.
- Ten twój plan z jazdą do Idrisu - powiedział. - Czy Jace o nim wie?
Clary pokręciła głową.
- Zwariowałby.
- Wcale nie - powiedziała Clary. - Będzie dobrze (w końcowej wersji tej sceny, poszłam dalej, tłumacząc, że Clary już wtedy wiedziała, że to kłamstwo i, że Jace nigdy się z tym nie pogodzi).

    Z Jace'em nie było dobrze.
- Nie jedziesz - powiedział. Był blady i się w nią wpatrywał; wyglądał jakby się podkradła i uderzyła go pięścią w brzuch. - Nawet jeżeli będę musiał związać cię i siedzieć na tobie, dopóki ta szalona myśl nie opuści twojej głowy, nie jedziesz.
- Dlaczego nie? - zapytała Clary. Prostolinijność tego pytania wydawała się jeszcze bardziej rozzłościć Jace'a.
- Ponieważ to nie jest bezpieczne.
- Oh, a więc tutaj jest tak bardzo bezpiecznie? ' zapytała z sarkazmem. - W ciągu ostatniego miesiąca byłam prawie zabita wiele razy i za każdym razem było to tutaj, w Nowym Jorku.
- Dlatego, ponieważ Valentine koncentrował się na Darach Anioła, które tutaj były - powiedział Jace z zaciśniętymi zębami. - Teraz przeniesie swoją uwagę na Idris, wszyscy to wiemy...
- Jesteśmy tak tego świadomi, jak czegokolwiek innego - powiedziała Maryse Lightwood. Clary prawie zapomniała, że kobieta była z nimi w bibliotece. Siedziała za stołem, który Clary będzie zawsze uważała za stół Hodge'a. Grube drewno ułożone na klęczących mahoniowych aniołach.
    Ostre linie zmęczenia rysowały się na twarzy Maryse. Jej mąż, Robert Lightwood, został ranny przez demoniczną truciznę podczas bitwy w ostatnim tygodniu i od tego czasu ciągle potrzebował opieki.
- A Clave chce poznać Clary, przecież wiesz, Jace.
- Clave może się wypchać - powiedział Jace. Maryse zamarła. - Clave chce wielu rzeczy - dodał Jace. - Ale nie musi ich wszystkich dostać.
    Maryse posłała mu znaczące spojrzenie, jakby dokładnie wiedziała o czym myślał i nie podobało jej się to.
- Clave często ma rację, Jace. Ich pragnienie poznania Clary, po tym wszystkim co przeszła nie jest bezsensowne. To co mogłaby im powiedzieć...
- Powiedziała - kontynuowała. - że czarownik może nie uwierzyć, że jesteś tym za kogo się podajesz. Powiedziała, że połowa ludzi w Idrisie myśli, że naprawdę jesteś synem Valentine'a. Więc dlaczego myślisz, że ktoś kto jej pomógł, mógłby kiedykolwiek pomoc tobie. Chodzi mi o to, że jedynym powodem, dlaczego moja mama wypiła ten napój, była chęć obrony przed Valentine'em...
- A ja nie jestem lepszy od niego? To masz na myśli?
- Co? Oczywiście, że nie, wiesz że myślę, że w ogóle go nie przypominasz, Jace  (Jak bardzo Jace jest czy nie jest podobny do Valentine'a jet głównym problemem Jace'a w całym "Mieście Szkła")
- Najwyraźniej - powiedział. - Nie wystarczająco, by przekazać informację Madeleine. 
Zamknął drzwi pomiędzy nimi. Przez moment, patrzyła przez nie - ornament podzielił jego twarz na serię diamentowych kształtów, zakończonych metalem. Jedno złote oko patrzyło na nią przez jeden diament, wściekłość przeświecająca z jego głębi.
- Jace... - powiedziała jeszcze raz.
Ale z jękiem i stukotem, winda już ruszyła, zabierając Clary w dół w ciemnej ciszy Instytutu. (tłumaczenie własne)

Druga część tego rozdziału pojawi się w przyszłym tygodniu.

sobota, 17 marca 2018

Nowe informacje o bohaterach TLH - James Herondale


1. Każdy człowiek ma swój cień i właśnie w taki cień zamienia się James (cień bez człowieka). Czasami bardzo ciężko zauważyć cień, jest to niemożliwe, gdy jest ciemno jak w "Mrocznym Dziedzictwie" i zwłaszcza, gdy nie spodziewasz się zobaczenia kogoś zmieniającego się w cień. Niektórzy ludzie potrafią lepiej rozpoznawać Jamesa jako cień, jeżeli przyzwyczaisz się do tego jest ci łatwiej  - Matthew i Lucie są bardzo dobrzy w widzeniu Jamesa w swojej drugiej formie. Sam James nie czuje się niewidzialny, ale jakby był w zmienionym stanie, na innym poziomie (dlatego krople deszczu spadały przez jego rękę jakby jej tam nie było), co uważa za bardzo odstresowujące. 

2. James znalazł szczeniaczka na ulicy i dał go Matthew jako prezent urodzinowy, ponieważ był to najlepszy prezent o jakim mógł pomyśleć.

3. Jego głowa jest pełna sekretów.

4. Jest liderem swojej grupy przyjaciół i wymyśla wiele szalonych rzeczy, które następnie wypróbowują razem jako drużyna. Matthew robi to z werwą i sprytem. Christopher czyta w zadumie książkę. Thomas w nich wątpi. Ale wszyscy bardzo polegają na Jamesie, ponieważ w czasie kryzysu zachowuje największy spokój  (jedyny jest starszym bratem, podczas gdy reszta ma starszych braci lub siostry: Matthew ma Charlesa, Christopher Annę, Thomas Barbarę i Eugenię, które mogą być nieco przytłaczające) . James także polega na nich i ich akceptacji i emocjonalnym wsparciu, gdy reszta odrzuciła go przez jego demoniczne dziedzictwo i nieludzkie oczy, a przyjaźń z nimi dała mu dużo pewności siebie, której wcześniej nie miał  - pewność siebie, którą może wykorzystać, by chronić tych, których kocha. Chłopcy dają sobie nawzajem wielką siłę w mrocznych czasach, które nadchodzą dla nich wszystkich.

piątek, 16 marca 2018

Postaci w "Ghosts of the Shadow Market" - syn Tobiasa Herondale'a


Dowiemy się więcej o synu Tobiasa Herondale'a... A nawet jeszcze więcej o jego wnuku, który będzie bardzo uzdolnionym i  znanym magikiem na Mrocznym Targu.

Jaka wszechstronnie utalentowana rodzina

czwartek, 15 marca 2018

Postaci w "Ghosts of the Shadow Market" - Will Herondale

Will pojawia się w "Cast Long Shadows" i "Every Exquisite Thing" i zawsze dokłada wszelkich starań, by być tam, gdzie jest jego bestie (najlepszy przyjaciel nie brzmi tak fajnie jak bestie moim zdaniem). Oczywiście Will nie może być obecny podczas wielu historii, ale Jem często o nim myśli i oczywiście za nim tęskni, więc Will w pewnym sensie i tak jest obecny.

Will tęsknię za tobą

środa, 14 marca 2018

Postaci z "Ghosts of the Shadow Market" - Matthew Fairchild

1. Pies Matthew (którego dostał na urodziny od Jamesa) nosi imię po ulubionym pisarzu Matthew i kocha Matthew tak mocno, że jest niemal absurdalnie posłuszny.

2. W "Cast Long Shadows" Matthew ma 15 lat.

3. W "Cast Long Shadows" Matthew będzie całować się z postacią, którą znamy z innej serii (ale Cassandra nie chce powiedzieć z której)

4. To, co wydarzy się w "Cast Long Shadows" i decyzje, które wtedy podejmie Matthew będą mieć wpływ na jego zachowanie i charakter, a także na jego los, kładąc cienie na jego nadchodzącym życiu. Jak każdy wielki grzech.

Czy pies Matthew nazywa się Oscar? Jakie wielki grzech ja się pytam

wtorek, 13 marca 2018

Postaci w "Ghosts of the Shadow Market" - Raphael Santiago

1. W "Son of Dawn" Raphael zachowuje się bardziej profesjonalnie jako że jest praktycznie szefem klanu wampirów w Nowym Jorku, a wiemy, że Raphael traktuje swoje obowiązki bardzo poważnie.

2.  Gdy Alec, Isabelle i Jace są młodzi, Podziemni mają niełatwą relację z Robertem i Maryse przez historię Lightwoodów z Valentine'em.

3. Raphael przyjaźni się z Tessą, a to oznacza, że wie wystarczająco dużo o Jemie, że może podejść do niego na Mrocznym Targu, gdy będzie potrzebować pomocy Nocnego Łowcy, by zmierzyć się z prawdziwie okropnym zagrożeniem dla jego miasta.

4. Zobaczymy także dużo sytuacji, w których Raphael i Lily pracują jako drużyna i w jak różne sposoby reagują na spotkanie Jema.

Tessa zna wszystkich

niedziela, 11 marca 2018

Opis "Cast Long Shadows"

- opowiadanie z "Ghosts of the Shadow Market"
- premiera 8 maja 2018 roku

"Matthew Fairchild jest synem pani Konsul i złotowłosym chłopcem Nefilim. Jest kochany przez swoją rodzinę i swojego parabatai Jamesa Herondale'a i nic do życzenia oprócz przygody, poezji i piękna, które nie pasują do stylu życia wojownika. Matthew dostaje na Mrocznym Targu więcej niż się spodziewał, gdzie popełnia największy grzech swojego życia - coś czego nigdy nie może powiedzieć swojemu parabatai, ani żadnemu szanowanemu Nocnemu Łowcy, którego zna." (tłumaczenie własne)

Mam się zacząć obawiać?

Isabelle kłamie przed Inkwizytorką, by obronić Jace'a - usunięta scena z "Miasta Popiołów"

"- Co za przypadek. Wszyscy są albo nieprzytomni albo najwyraźniej stracili pamięć - powiedziała Inkwizytorka. Jej ostry jak nóż głos przeciął pokój, uciszając wszystkich.
- Podziemny, doskonale wiesz, że Jonathan Morgenstern nie powinien być w twoim domu. Powinien być zamknięty u czarownika.
- Mam imię - powiedział Magnus. - Nie, - dodał, widząc, że powinien pomyśleć dwa razy nim postanowi przerwać Inkwizytorce. - żeby to miało znaczenie. Zapomnij o tym.
- Znam twoje imię, Magnusie Bane - powiedziała Inkwizytorka. - A nawet trochę więcej. Byłeś wychowany przez Cichych Braci w Madrycie w siedemnastym wieku. Nazwali cię i wydali światu, gdy miałeś szesnaście lat. Wiem o rzeczach, które zrobiłeś i które wolałbyś, by zostały tajemnicą. Dużo czasu zajęło ci zbudowanie reputacji; jedno moje słowo może ją znowu zniszczyć. W związku z tym dokładnie rozważ, czy chciałbyś zostać zaangażowany w tę sytuację. Już raz zaniedbałeś swoje obowiązki, nie dostaniesz kolejnej szansy.
- Zaniedbałem swoje obowiązki? - Magnus zmarszczył brwi. - Tylko dlatego, że przeprowadziłem tutaj chłopaka? W kontrakcie, który podpisałem nie było słowa o tym, że nie mogę go zabierać ze sobą.
-  Tego nie zaniechałeś - powiedziała Inkwizytorka. - Ale było nim pozwolenie mu na zobaczenie się z ojcem ostatniej nocy.
   Zapadła cisza pełna zdumienia. Alec podniósł się z podłogi, szukając oczu Jace'a, ale Jace na niego nie patrzył. Jego twarz była maską. 
  To Luke odezwał się pierwszy.
- To niedorzeczne. - Clary rzadko widziała go tak złego. - Jace nawet nie wie, gdzie jest Valentine. Przestań go nachodzić. 
- To moja praca, Podziemny  - powiedziała. Odwróciła się do Jace'a. - Powiedz prawdę, chłopcze, a wszystko stanie się prostsze.
    Jace uniósł brodę.
- Nie muszę pani nic mówić.
- Naprawdę? - Głos Inkwizytorki był jak uderzenie bata. - Jeżeli jesteś niewinny, dlaczego się nie oczyścisz? Powiedz nam, gdzie naprawdę byłeś zeszłej nocy. Powiedz nam o małej łodzi Valentine'a.
   Clary wpatrywała się w Jace'a. Nie potrafiła wyczytać nic z jego twarzy. "Poszedłem na spacer" - powiedział. Ale to nic nie znaczyło. Może naprawdę poszedł na spacer. Ale jej serce, jej brzuch, czuły się chore. "Wiesz jakie jest najgorsze uczucie jakie mogę sobie wyobrazić?" - powiedział Simon. "Nie ufać osobie, którą się kocha najbardziej na świecie."
   Gdy Jace nie odpowiedział, głos zabrał Robert Lightwood.
- Imogen? Chcesz powiedzieć, że Valentine jest... był... na łodzi?
- Na środku East River - powiedziała Inkwizytorka.
- Dlatego nie potrafiłem go znaleźć - powiedział Magnus na wpół do siebie. Ciągle wyglądał na zdziwionego. - Taka masa wody... zaburzyła mój czar.
- Ale jak Jace się tam dostał? - zapytał Luke, oszołomiony.
- Nocni Łowcy są dobrymi pływakami, ale woda w rzece jest lodowata... i brudna...
- Poleciał  - powiedziała Inkwizytorka. - Pożyczył motor od szefa klanu wampirów i poleciał nim na łódź. Prawda, Jonathanie?
    Jace ułożył ręce po swoich bokach; były zaciśnięte w pięści.
- Mam na imię Jace.
- Jace nie istnieje. Jace to duch, konstrukcja, którą stworzyłeś razem z ojcem, by oszukać Lightwoodów i zmusić ich do kochania cię. Jesteś synem swojego ojca i zawsze byłeś.
   Inkwizytorka obróciła się do Isabelle.
- Pójdź na tyły tego domu - powiedziała. - Znajdziesz wąską aleję z koszami. Coś blokuje wyjście na końcu, coś przykrytego płachtą.  Wróć i powiedz nam co to.
- Izzy - Jace wyszeptał wycieńczony.  - Nie musisz robić tego, co ci karze.
   Ciemne oczy Isabelle błyszczały jak petardy.
- Chcę. Chcę jej udowodnić, że myli się co do ciebie. - Powiedziała to tak jakby nie było tam Inkwizytorki. - Zaraz wracam.
- Isabelle...
    Ale już wyszła, drzwi zamykały się za nią cicho. Luke podszedł do Jace'a i  spróbował położyć dłoń na jego ramieniu, ale Jace odsunął się i podszedł do ściany. Inkwizytorka patrzyła na niego zachłannie, jakby miała zamiar wypić każdą kroplę jego niedoli jak wino. "Okrutna suka" - pomyślała Clary. "Dlaczego ona go tak torturuje?"
"Ponieważ ma rację." Odpowiedź pojawiła się jako inny głos, zdradziecki głos, mówił w jej głowie bez jej potrzeby czy pozwolenia. "Zrobił dokładnie to, co powiedziała, że zrobił. Popatrz na jego twarz."
    Ale twarz Jace'a była pusta jego oczy były jedyną żywą rzeczą w tej gładkiej, nieruchomej  fasadzie. Może to była część jego planu, by skompromitować Inkwizytorkę.  Ale ona nie wyglądała jakby obawiała się być skompromitowaną, wyglądała na...
    Frontowe drzwi otworzyły się z trzaskiem i Isabelle wkroczyła do pokoju, jej czarne włosy wirowały dookoła jej twarzy. Przeniosła wzrok z wyczekującej twarzy Inkwizytorki na zmartwione oblicza jej rodziców, z zaciśniętej szczęki Jace'a na wściekły grymas Aleca, i powiedziała:
- Nie wiem, o czym ona mówi. Nic nie znalazłam.
   Głowa Inkwizytorki odskoczyła do tyłu jak u kobry królewskiej.
- Ty kłamczucho!
- Uważaj na słowa, którymi nazywasz moją córkę, Imogen - powiedziała Maryse. Jej głos był spokojny, ale jej oczy były niebieskim ogniem.
    Inkwizytorka ją zignorowała.
- Isabelle - powiedziała, uspokajając swój głos z widocznym wysiłkiem. - Twoja lojalność do twojego przyjaciela jest nie do przyjęcia...
- On nie jest moim przyjacielem - Isabelle popatrzyła na Jace'a, który wpatrywał się w nią z pewnego rodzaju oszołomioniem. - Jest moim bratem.
- Nie - powiedziała Inkwizytorka głosem, który był niemal współczujący. - Nie jest. - westchnęła. - Zdajesz sobie sprawę jak wielkim naruszeniem prawa jest odmówienie informacji oficerowi Clave?
   Isabelle uniosła brodę, jej oczy błyszczały. W tym momencie wyglądała dokładnie jak mniejsza kopia swojej mamy.
- Oczywiście, że zdaję sobie sprawę. Nie jestem głupia. 
- Chryste, Imogen - zaczął Luke. - Naprawdę nie masz nic lepszego do zrobienia niż prześladowanie grupy dzieci? Isabelle powiedziała, że nic nie widziała; odpuść sobie.
- Dzieci? - Inkwizytorka przeniosła swoje mrożące spojrzenie na Luke'a. - Tak jak wy byliście dziećmi, gdy Krąg planował destrukcję Clave? Tak jak mój syn był dzieckiem, gdy... - Przerwała sobie z westchnieniem, jakby próba odzyskania nad sobą kontroli, wymagała użycia olbrzymiej siły.
- Więc chodzi o Stephena - powiedział Luke z pewnym współczuciem w głosie. - Imogen...
  Twarz Inkwizytorki się wykrzywiła.
- Nie chodzi o Stephena! Chodzi o Prawo! - Obróciła się do Isabelle, która odsunęła się do tyłu, zdziwiona furią widoczną na twarzy starszej kobiety. - Przez zaprzeczenie mi, złamałaś Prawo, Isabelle Lightwood. Mogłabym cię za to odrzeć ze Znaków!
   Isabelle poprawiła swoją posturę.
- Możesz wziąć sobie to swoje Prawo - powiedziała kontrolowanym tonem  -  i wsadzić sobie prosto w...
- Ona kłamie.  - Słowa były wypowiedziane płytko, niemal bez emocji. Zabrało Clary moment zrozumienie, że powiedział to Jace; przesunął się, by stanąć przed Inkwizytorką, częściowo zasłaniając przed nią Isabelle. - Masz rację. Zrobiłem wszystko to, co powiedziałaś: zabrałem motor, poleciałem nad rzekę, spotkałem się z ojcem, wróciłem z powrotem i odstawiłem motor w alejce.  Przyznaję się do wszystkiego. A teraz zostaw Isabelle w spokoju." (tłumaczenie własne)

Szkoda, że Cassie jednak usunęła tę scenę, bo jak sama stwierdziła idealnie przedstawia ona Isabelle jako siostrę, która stanie w obronie swojej rodziny. I Jace'a, w pewien sposób, jako osobę która da się złapać, by jego rodzina nie była zagrożona.
No, ale jak Cassie stwierdziła ta scena nie była ważna dla fabuły, a jakąś scenę musiała usunąć

niedziela, 4 marca 2018

Pocałunek Jace'a i Clary na Jasnym Dworze z punktu widzenia Jace'a

"-Wiem, że nie zostawię mojej siostry tutaj na Dworze - powiedział Jace. - I odkąd wiadomo, że nie dowiecie się nic od niej czy ode mnie, może moglibyście zrobić nam przysługę i ją uwolnić?
   Królowa się uśmiechnęła. To był piękny, okropny uśmiech. Królowa była śliczną kobietą; miała w sobie te nieludzkie piękno, które miały faerie, to było bardziej piękno twardego kryształu niż piękno człowieka. Królowa nie wyglądała na jeden wiek: mogła mieć szesnaście lub równie dobrze czterdzieści pięć lat. Jace podejrzewał, że byli tacy, którzy uznali by ją za atrakcyjną - ludzie umierali za miłość Królowej - ale wywoływała w nim uczucie chłodu w piersi jakby połknął za szybko mrożoną wodę.
- A gdybym powiedziała, że może ją uwolnić pocałunek?
    To Clary odpowiedziała, zdziwiona.
- Chcesz, żeby Jace cię pocałował?
     Gdy Królowa i Dwór się rozesmiali, lodowate uczucie w piersi Jace'a przybrało na sile. Clary nie rozumiała faerie. Próbował jej wytłumaczyć, ale nie było wyjaśnienia, nie do końca. Cokolwiek Królowa od nich chciała, nie był to pocałunek od niego; mogła tego zażądać  bez tego całego przedstawienia i nonsensu. To, czego chciała to zobaczenie ich  przygwożdżonych i szarpiących się jak motyle. To coś, co robiła z tobą nieśmiertelność: otępia zmysły, uczucia; ostre, niekontrolowane, żałosne odpowiedzi istot ludzkich były dla faerie jak świeża krew dla wampira. Czymś żywym. Czymś, czego sami nie mieli.
- Pomimo jego uroku - powiedziała Królowa, zerkając na Jace'a, jej oczy były zielone jak Clary, ale całkowicie nie jak Clary - ten pocałunek nie uwolni dziewczyny.
- Mogę pocałować Meliorna - zasugerowała Isabelle, wzruszając ramionami.
   Królowa pokręciła wolno głową.
- Nie. Nikogo z mojego Dworu.
   Isabelle wyrzuciła ręce w górę; Jace chciał jej zapytać, czego oczekiwała  - pocałowanie Meliorna nie przejęłoby jej, więc oczywistym było, że Królowa nie martwiłaby się tym. Podejrzewał, że miłe było to, że się zaoferowała, ale Iz powinna wiedzieć lepiej. Miała do czynienia z faerie w przeszłości.
   Może nie chodziło tylko o wiedzę w jaki sposób myśli Dwór Faerie - pomyślał Jace. Może chodziło wiedzę jak ludzie, którzy lubili okrucieństwo dla niego samego, myśleli. Isabelle była bezmyślna, czasami próżna, ale nie była okrutna. Odgarnęła swoje ciemne włosy.
- Nie pocałuję żadnego z was - powiedziała. - To oficjalne oświadczenie.
- To raczej nie wydaje się konieczne - powiedział Simon, wychodząc na przód. - Jeżeli chodzi tylko o pocałunek...
  Podszedł do Clary, która się nie odsunęła. Lód w piersi Jace'a zamienił się w płynny ogień; zacisnął ręce po swoich bokach, gdy Simon złapał Clary delikatnie za ręce i popatrzył w dół na jej twarz. Położyła swoje dłonie na talii Simona, jakby robiła to już wcześniej miliony razy. Może robiła. Wiedział, że Simon ją kochał; wiedział to odkąd zobaczył ich razem w tej głupiej kawiarni, a chłopak praktycznie dławił się, starając się wydobyć z ust słowa: "Kocham cię", podczas gdy Clary rozglądała się po pomieszczeniu, niespokojnie żywa, jej zielone oczy wbijały się wszędzie. "Nie jest tobą zainteresowana, Przyziemny" - pomyślał z satysfakcją.  A później był zdziwiony tym, że tak pomyślał. Co za różnica dla niego, co ta dziewczyna, którą ledwo znał myślała?
   Zdawało się to być miliony lat temu. Już nie była dziewczyną, którą ledwo znał: była Clary. Była jedyną rzeczą w jego życiu, która liczyła się bardziej niż cokolwiek innego i patrzenie jak Simon kładzie na niej swoje dłonie, gdziekolwiek chciał, sprawiało że był równocześnie chory i omdlały i morderczo wściekły. Chęć podejścia i rozdzielenia tej dwójki była tak silna, że ledwo mógł oddychać.
    Clary zerknęła na niego, jej rude włosy zsunęły się na ramię. Wyglądała na zdziwioną, co nie było takie złe. Nie mógłby znieść, gdyby czuła do niego litość. Szybko odwrócił wzrok i zobaczył oczy Królowej Jasnego Dworu, błyszczące z zachwytu: przecież właśnie tego chciała. Ich bólu, ich agonii.
- Nie - powiedziała Królowa do Simona, głosem gładkim jak cięcie nożem. - Tego także nie chcę.
    Simon odsunął się od Clary niechętnie. Ulga popłynęła żyłami Jace'a jak krew, zagłuszając to, co mówili jego przyjaciele. Przez moment obchodziło go tylko to, że nie będzie musiał widzieć Clary całującej się z Simonem. Następnie Clary zdawała się stawać coraz bardziej skupioną: była bardzo blada i nie mógł przestać zastanawiać się o czym myślała. Była rozczarowana, że ma nie być pocałowana przez Simona? Ulżyło jej? Pomyślał o Simonie całującym wcześniej jej rękę i szybko wyrzucił z głowy tę myśl, ciągle wpatrując się w swoją  siostrę. "Spójrz na mnie" - pomyślał. "Spójrz na mnie. Jeżeli mnie kochasz, popatrzysz na mnie."
   Założyła ręce na piersi, tak jak robiła to, gdy było jej zimno lub gdy była smutna. Ale nie podniosła wzroku. Rozmowa toczyła się wokół nich: kto miał pocałować kogo, co ma się stać. Beznadzieja urosła w piersi Jace'a i, jak zwykle, znalazła ujście w sarkastycznym komentarzu.
- Nie pocałuję Przyziemnego - powiedział. - Wolę zostać tutaj i zgnić.
- Na zawsze? - zapytał Simon. Jego oczy były duże, ciemne i poważne. - To bardzo długo.
    Jace znowu spojrzał w te oczy. Simon był prawdopodobnie dobrą osobą.  Kochał Clary, chciał się nią zaopiekować i uczynić ją szczęśliwą.  Prawdopodobnie byłby spektakularnym chłopakiem. Logicznie patrząc, Jace wiedział, że tego powinien pragnąć dla swojej siostry. Ale nie potrafił patrzeć na Simona bez pragnienia, by kogoś zabić.
- Wiedziałem - powiedział niemiło. - Chcesz mnie pocałować, prawda?
- Oczywiście, że nie. Ale jeżeli...
- Czyli to prawda, co mówią. W okopach nie ma hetero.
- Chodziło o ateistów, pacanie. - Simon był czerwony na twarzy. -  W okopach nie ma ateistów.
   To Królowa im przerwała, pochylając się, tak że jej szyją i piersi były widoczne ponad dekoltem jej stroju.
- To wszystko jest bardzo zabawne, ale dziewczynę uwolni pocałunek, którego najbardziej pragnie - powiedziała. - Tylko taki i żaden inny.
   Simon zbladł. Jeżeli pocałunek, którego Clary najbardziej pragnie nie był Simona, to... sposób w jaki patrzyła na Jace'a, z Jace'a na Clary dał odpowiedź.
    Serce Jace'a zaczęło walić. Jego spojrzenie spotkało się z Królowej.
- Dlaczego to robisz?
- Sądziłam, że was obdarowuję - powiedziała. - Za pożądaniem nie zawsze stoi odraza. Nie można też nim być obdarowanym jak przysługą, dla tych którzy najbardziej zasługują. I jako że moje słowa wiążą moją moc, możesz wiedzieć że to prawda. Jeżeli dziewczyna nie pragnie twojego pocałunku, nie będzie wolna.
   Jace poczuł krew napływającą do jego twarzy. Był niejasno świadomy tego, że Simon oburza się, że Jace i Clary to rodzeństwo, że to nie było właściwe, ale go zignorował. Królowa Jasnego Dworu patrzyła na niego, a jej oczy były jak morze przed śmiertelną burzą, a on chciał jej podziękować. Podziękować.
   I to była najbardziej niebezpieczna rzecz ze wszystkich, że wokół niego jego towarzysze dyskutują, czy Clary i Jace muszą to zrobić i co każde z nich by zrobiło, by uciec z Dworu. Pozwalasz Królowej dać sobie coś, czego chciałeś, prawdziwie chciałeś  - by dać się złapać w jej moc. Jak na niego spojrzała i wiedziała? To było to, o czym myślał, czego pragnął, budząc się ze snów, dysząc i pocąc się? Wtedy pomyślał, naprawdę pomyślał, że możliwe, iż nigdy więcej nie pocałuje znowu Clary, chciał umrzeć lub być rannym lub krwawić tak bardzo, że poszedł na strych i trenował samotnie godzinami aż był taki wyczerpany, że nie miał wyboru tylko paść ze zmęczenia. Rano miał siniaki, siniaki i cięcia i zadrapaną skórę i gdyby miał nazwać wszystkie swoje rany miałyby jedno imię: Clary, Clary, Clary.
    Simon ciągle mówił, mówił coś znowu wściekle.
- Nie musisz tego robić, Clary. To podstęp...
- To nie podstęp - powiedział Jace. Spokój w jego własnym głosie zaskoczył go. - To test. - Popatrzył na Clary. Przygryzała wargę, jej ręka bawiła się lokiem jej włosów, gesty tak charakterystyczne, tak bardzo należące do niej, że roztrzaskały mu serce. Simon teraz sprzeczał się z Isabelle, a Królowa Jasnego Dworu ułożyła się na boku i patrzyła na nich jak elegancki, zadowolony kot.
   Isabelle brzmiała na rozdrażnioną.
- A co w tym takiego? To tylko pocałunek.
- To prawda - powiedział Jace.
   Clary podniosła wzrok i w końcu jej wielkie, zielone oczy spojrzał na niego. Podszedł do niej i, jak zawsze, reszta świata zaczęła się oddalać aż zostali tylko oni dwoje, jakby stali na oświetlonej scenie bez publiczności. Położył dłoń na jej ramieniu, obracając jej twarz do niego. Przestała przygryzać wargę, jej policzki były zaróżowione, jej oczy błyszczały zielenią. Czuł napięcie w swoim własnym ciele, przez powstrzymywanie się przed przyciągnięciem jej do siebie i wykorzystać tej jedynej szansy, jakże niebezpiecznej, głupiej i nierozsądnej, by pocałować ją w sposób w jaki wydawało mu się, że nie będzie mógł nigdy w życiu pocałować jej jeszcze raz.
- To tylko pocałunek  - powiedział i usłyszał szorstkość w swoim głosie i zastanawiał się czy ona też ją słyszy.
    Nie żeby to miało znaczenie - Nie było sposobu, żeby to ukryć. To było za dużo. Nigdy nie pragnął czegoś tak jak teraz. Zawsze były dziewczyny. Pytał się siebie w środku nocy, wpatrując się w puste ściany swojego pokoju, co sprawiało, że Clary była inna. Była piękna, ale inne dziewczyny też były piękne. Była mądra, ale inne dziewczyny też były mądre. Rozumiała go, śmiała się, kiedy się śmiał, widziała poprzez ochronę, którą stworzył, by zasłonić to, co było pod nią. Nie było bardziej prawdziwego Jace'a Waylanda od tego, którego widział w jej oczach, gdy na niego patrzyła.
   Ale ciągle mógł znaleźć to wszystko gdzieś indziej. Ludzie zakochują się, tracą to i idą dalej. Nie wiedział, dlaczego on nie potrafił. Nie wiedział, dlaczego nawet nie chciał. Jedyne co wiedział to to, że jeżeli będzie miał dług w Niebie czy Piekle za tą szansę, to ją wykorzysta.
    Wziął jej ręce, łącząc swoje palce z jej i wyszeptał do jej ucha:
- Możesz zamknąć oczy i pomyśleć o Anglii, jeżeli chcesz.
   Jej oczy zamknęły się z drżeniem, rzęsy tworzyły cienie na jej bladej skórze.
- Nigdy wcześniej nie byłam w Anglii - powiedziała i miękkość, niepewność w jej głosie niemal go rozłożyły.  Nigdy nie całował dziewczyny, bez wiedzy że ona także tego chciała, zazwyczaj nawet bardziej niż on, a to była Clary i nie wiedział, czego pragnęła. Przesunął dłońmi po jej dłoniach, po rękawach jej mocno przylegającej koszulki, na jej ramiona. Jej oczy były ciągle zamknięte, ale zadrżała i pochyliła się do niego - ledwo, ale było to wystarczające pozwolenie.
  Jego usta dotknęły jej. I to było wystarczające. Cała jego samokontrola, której używał przez ostatnie tygodnie zniknęła jak woda przepływająca przez zepsutą zaporę. Jej ramiona owinęły się dookoła jego szyi, a on przyciągnął ją do siebie i nie była miękka i giętka, ale zaskakująco silna jak nikt kogo wcześniej trzymał. Jego dłonie dotknęły jej pleców, przyciskając ją do siebie, a ona stała na czubkach palców, całując go tak gwałtownie jak on ją. Przesunął językiem po jej wargach, otwierając jej usta pod swoimi, smakowała solą i słodkością jak woda faerie. Przylgnął do niej jeszcze mocniej, wplątując swoje ręce w jej włosy, próbując jej powiedzieć za pomocą nacisku swoich ustach na jej, wszystkie rzeczy, których nie mógł powiedzieć na głos: kocham cię; kocham cię i nie obchodzi mnie, że jesteś moją siostrą, nie bądź z nim, nie pragnij go, nie idź z nim. Bądź ze mną. Pragnij mnie. Zostań ze mną.
   Nie wiem jak być bez ciebie.
   Jego dłonie przesunęły się na jej talię, przyciskał ją do siebie, zatracony w uczuciach, które wirowały po jego nerwach, krwi i kościach i nie miał pojęcia co miałby zrobić lub powiedzieć później, by mogłoby być to coś co mógłby zabrać, ale usłyszał miękki świst śmiechu - Królowej Faerie  - w uszach i przyciągneło go to z powrotem do rzeczywistości. Odsunął się od Clary zanim było za późno, ściągając jej ręce z jego szyi i odsuwając się. Czuł się jakby rozcinał swoją własną skórę, ale zrobił to.
   Clary wpatrywała się w niego. Jej usta były rozwarte, dłonie ciągle otwarte. Jej oczy były szeroko otwarte. Za nią, Isabelle na nich patrzyła, Simon wyglądał jakby miał zwymiotować. 
"Ona jest moją siostrą." - pomyślał Jace. "Moją siostrą." Ale te słowa nie miały znaczenia. Równie dobrze mogły być w obcym języku. Jeżeli kiedykolwiek istniała nadzieja, że mógłby zacząć myśleć o Clary jak tylko o siostrze, to - co się właśnie pomiędzy nimi wydarzyło  - rozpadło się na tysiące kawałków jak meteoryt uderzający w powierzchnię Ziemi. Próbował odczytać twarz Clary - czuła to samo? Wyglądała jakby jedyne czego chciała to odwrócić się i uciec. "Wiem, że to poczułaś" - powiedział jej za pomocą spojrzenia, i był to w połowie gorzki triumf w połowie błaganie. "Wiem, że ty też to poczułaś." Ale na jej twarzy nie było odpowiedzi; objęła się ramionami, tak jak to robiła gdy była smutna i przytuliła się jakby było jej zimno. Popatrzyła w bok.
   Jace poczuł się jakby ktoś ścisnął jego serce. Popatrzył na Królową.
- Czy było to wystarczająco dobre? - zapytał.  - Jesteście zadowoleni?
    Królowa posłała mu spojrzenie: specjalne, tajemnicze i dzielone tylko pomiędzy ich dwojgiem. "Ostrzegłeś ją o nas" - spojrzenie zdawało się mówić. "Że zranimy ją, złamiemy tak jak możesz złamać gałązkę w palcach. Ale ty, który myślałeś, że nie możesz być dotknięty  - to ty zostałeś złamany."
- Jesteśmy dość zadowoleni - powiedziała. - Ale wydaje mi się, że nie tak bardzo jak wy dwoje."
(tłumaczenie własne)