Niecałą godzinę temu skończyłam czytać pewną książkę...
"Winter" to powieść z gatunku fantasy - niektórzy nazywają ją też romansem paranormalnym, ale ja nie należę do tych osób. Została napisana przez brytyjską pisarkę, mieszkającą w Mediolanie Asię Greenhorn.
Powieść opowiada losy 16 - letniej Winter Starr, której całe życie wywraca się do góry nogami, gdy jej babcia zapada w śpiączkę, na skutek dziwnego wypadku. Dziewczyna zostaje przeniesiona z Londynu do małego maisteczka na północy Walii - Cae Mefus - aby zamieszkać razem z rodziną Chiplinów. Dziewczyna w całkowicie zwykłych okolicznościach poznaje oszałamiającego Rhysa Llewelyna, który zmienia, już dziwne życie małej Starr. Jednak Gareth, najstarszy syn państwa Chiplinów, ostrzega dziewczynę przed tajemniczym przystojniakiem, mówiąc, że może chłopak nie jest tym, kim ona myśli, że jest. Niedługo po jej przyjeździe w, na pozór spokojnym, Cae Mefus zaczynają dziać się bardzo dziwne napaści na miejscowych. Policja jest bezradna, a kiedy przybyszka z Londynu dowiaduje się, że zamieszany może być w to elitarny klub ze szkoły Nyks, a tym samym Rhys, dziewczyna zagłębia się w mroczną historię zwykłego miasteczka w zabitej dechami Walii...
Książka ta bardzo mi się spodobała. Dodatkową atrakcją był dla mnie język walijski, którym posługują się mieszkańcy. Podczas jej czytania dużo razy używałam Google Tłumacz.;) Nie jest to książka w stylu: dziewczyna przyjeżdża do nowej szkoły - spotyka dziwnego chłopaka - zakochują się w sobie - i żyli długo i szczęśliwie. Więc zapałałam do dzieła jeszcze większym uwielbieniem. Wiem także,że autorka nie kłamała co do krajobrazu Walii, ponieważ sama się tam wychowywała. Stwierdziłam także, po przeczytaniu opisów wyglądu bohaterów płci męskiej mieszkających w Cae Mefus, że Walijczycy muszą być strasznie przystojni i że trzeba to sprawdzić. ;) Osobiście jestem strasznie zafascynowana Walią, tej jej odcięciem od świata, językiem i życiem miejscowych, w związku z tym byłam bardzo zafascynowana tą pozycją. Jeszcze nie spotkałam się z książką, której akcja dzieje się w deszczowej Walii. Powieść ma bardzo fajną narrację. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła, ale spodobała był sposób opisania przez autorkę uczuć i emocji bohaterów. Oto przykład:
"Przerażało go jak patrzyła na niego pełna ufności (...). Winter poczuła, że kręci się jej w głowie."
W jednym fragmencie, w niedalekich odstępach, np. 3 linijki występuje opis przeżyć wewnętrznych dwóch osób. Najpierw są opisane uczucia jednego bohatera, a następnie drugiego. Daje to naprawdę miły efekt. Cieszę się także, że główna bohaterka nie jest rozdarta pomiędzy uczuciami do dwóch chłopaków, chociaż dopiero przeczytałam pierwszą część, więc wszystko się może zdażyć.:-D Fabuła jest bardzo ciekawa, w książce występuje wiele opisów akcji, to bardzo urozmaica czytanie. Ja lubię, gdy dużo się dzieje w powieści. Gorąco polecam ją wszystkim. Ta pozycja potrafi bardzo szybko złapać mnie w swoje sidła i przenieść w jednej chwili do wiejskich krajobrazów Walii, na górę Snowdon. Jeśli chcecie szybko oderwać się od otaczającej Was rzeczywistości i szybko do niej nie wrócić,a jak wrócić to w doskonałym humorze, to ta książka jest dla Was. A do tego w Wielkiej Brytanii ciągle leje, więc kiedy wraca się do rzeczywistości to świat od razu staje się bardziej kolorowy. :)
Diolch, za przeczytanie moich wywodów. (Jednak nie tylko z podręczników można się czegoś nauczyć:) ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz