Moja przygoda z książką „Obsydian”
Jennifer L. Armentrout zaczęła się w dość nietypowy sposób. Jakoś na przełomie
kwietnia i maja weszłam na portal na youtubie Paranormalbooks. Jeśli ktoś nie
wie, publikowane są na nim zwiastuny książek paranormalnych, jeśli mają wyjść
za granicą lub w Polsce. Trafiłam tam właśnie na trailer polskiego wydania
pierwszej części serii Lux pt. „Obsydian”. Przedstawiona była na nim scena
pocałunku. Od razu mnie odrzuciło, ponieważ ja nie przepadam za tym typem literatury.
Wszystko zmieniło się, gdy w sierpniu byłam z rodziną na wakacjach.
Przeczytałam już wszystkie książki, które zabrałam ze sobą i zaczęłam odczuwać
potrzebę znalezienia nowej powieści. Tak więc załączyłam aplikację na telefonie
ściągającą ebooki po angielsku i znalazłam wszystkie części „The Lux series”.
Przeczytałam opis i ściągnęłam książki. Pierwszą część „pożarłam” w dzień.
Zakochałam się. Gdy wróciłam do domu postanowiłam sprawdzić, czy czasem nie
pojawiła się już w naszym kraju. Oczywiście kochane Google wyświetliło mi ten
straszny zwiastun. I w tym momencie zrozumiałam, że ta piękna książka została
zareklamowana tak nieciekawym trailerem. Przepraszam, jeśli kogoś obraziłam tym
stwierdzeniem. Książkę dostałam na własność dopiero na Mikołajki, ale ją mam J
Sama książka ma 390 stron, ale dołączone
są do niej jeszcze dodatki, czyli parę scen z perspektywy innej osoby niż w
oryginale oraz pierwsze dwa rozdziały drugiej części.
Książka przedstawia sytuację
siedemnastoletniej Katy, która w lipcu przeprowadza się z mamą z Florydy do
Wirginii Zachodniej. Katy przez trzy pierwsze dni nie wychodzi z domu, leży u
siebie w pokoju, prowadzi bloga, czyta książki itp. Po tych kilku dniach mama
prosi ją by wyszła na dwór i kogoś poznała, ponieważ będzie jej wtedy łatwiej
zaaklimatyzować się w nowej szkole. Od razu dopowiada, że naprzeciwko jej domu
mieszka rodzina, a dzieci są w wieku Katy i, że chłopak to prawdziwe ciacho. Dziewczynę
trochę brzydzi to, że mama nazywa jej rówieśnika ciachem, ale ok. Pasją
bohaterki oprócz czytania jest także zajmowanie się ogrodem. Postanawia, więc
zapytać o drogę do najbliższego sklepu z potrzebnym sprzętem oraz z żywnością,
gdyż ich lodówka świeci pustkami.
Dochodzi do domu sąsiadów, puka i czeka… czeka.
Gdy już ma odchodzić słyszy kroki, drzwi się otwierają i jej oczom ukazuje się…
klata… naga. Hehehe. Katy patrzy, a raczej gapi się na, oczywiście męską, opaloną,
umięśnioną klatkę piersiową, przenosi wzrok wyżej na szerokie ramiona,
następnie na gęste, czarne włosy. Nie dostrzega koloru oczu, ponieważ przysłaniają
je długie, czarne rzęsy, potem dostrzega, że są barwy intensywnej zieleni. Usta
chłopaka są pełne i idealne do całowania. Chłopak pyta o co chodzi, a gdy Katy
dalej nie odpowiada pyta czy ona potrafi mówić. Katy zażenowana próbuje grzecznie
przedstawić się, zapytać o drogę itd. Chłopak okazuje się jednak chamem i
palantem (ja go oczywiście pokochałam od pierwszego jego zdania, ale te obelgi
to zdanie Katy, więc no cóż…). Zaczyna się piękna wymiana argumentów i innych
wyzwisk. Po długiej i zaciętej walce dziewczyna uzyskuje informację gdzie ma
jechać.
W sklepie spożywczym poznaje wesołą
dziewczynę o imieniu Dee, która okazuje się być siostrą Deamona, a Deamon to
właśnie ten wredny dupek z ganku. Dee kojarzy mi się trochę z taką wróżką: wesoła,
uśmiechnięta, pogodna. Taki skowroneczek.
Niedaleko dziewcząt biega mały chłopczyk, a
kiedy się do nich bardziej zbliża jego mama podbiega i mówi mu, że do niej nie wolno podchodzić, czy on już
zapomniał co ona mu mówiła itd. Siostra palanta rumieni się i zbywa to
dziwne zachowanie, które zdziwiło Katy tekstem w stylu: To małe miasteczko, tu się wszyscy znają, plotki szybko
rozprzestrzeniają. Wiecie o co chodzi ;) Jednak nowoprzybyła nie do końca
uwierzyła w ten komentarz.
Po obfitych i owocnych zakupach dziewczęta
wracają i zaczynają pielić w ogródku Katy. Po kilku godzinach wszystko już jest
skończone, jednak przybywa Deamon i jest bardzo zły na swoją młodszą o 4 minuty
i 30 sekund siostrę, dlatego, że spędza czas z sąsiadką. Mówi, że przyjaciele
Dee nie są tacy jak Katy, że Katy nie
pasuje, że niewolno im się widywać itd. Katy zdenerwowana pyta dlaczego tak
mówi, w czym jest gorsza. Deamon w trakcie jednego uderzenia serca przemieszcza
się od Dee do Katy. Przerażające nie? Chociaż może i intrygujące ;) Deamon
zabiera siostrę i tyle go widzieli.
Blogerka cały następny tydzień spędza na nic
nierobieniu. Potem stwierdza, że umyje samochód, ponieważ myjnie samochodowe to
strata pieniędzy. Podczas tego zajęcia przychodzi Deamon i zaprasza ją, by
następnego dnia poszła z nim popływać i przeprasza za swoje zachowanie. Okazuje
się jednak, że Dee schowała kluczyki do jego samochodu i powiedziała, że dostanie
je jeśli będzie miły dla Katy. Dziewczyna, gdy tylko się o tym dowiedziała
odmawia chłopakowi, jednak w ciekawych i rozbrajających okolicznościach wyciąga
ją jednak popływać następnego dnia. Ich celem jest jeziorko na skraju lasu. Pływają
sobie w słoneczku, Deamon oczywiście jak to Deamon jest sarkastyczny,
arogancki, irytujący, ale mnie osobiście bardzo się to podoba. Po kilku minutach
Katy kładzie się na skałach i wyleguje w cieple, patrząc jak chłopak nurkuje w
wodzie. Zaczyna się zastanawiać nad różnymi rzeczami, aspektami itp. Nagle orientuje
się, że siedzi tak bezmyślnie od ok. dziesięciu minut, a Deamon ani razu nie
wypłynął by zaczerpnąć tchu (nowy Percy Jackson. Hehe). Po chwili zadowolony
chłopak wypływa, a dziewczyna przerażona zaczyna pytać jak on tak potrafi.
Nastolatek stwierdza, że jej się przywidziało i nie umie liczyć czasu.
Już jakoś we wrześniu Deamon przychodzi do
domu Katy i proponuje jej spacer. Dochodzą do tego samego jeziorka poczym
chłopak znowu zaczyna mówić, że ona nie może przyjaźnić się z jego siostrą, że
to niebezpieczne… bla, bla, bla. Dziewczyna bardzo zdenerwowana, kłóci się z
nim, a następnie szybko odchodzi. On ją woła, ale ona nie zatrzymuje się aż
dochodzi do drogi. Wychodzi i słyszy hałas, patrzy w lewo i widzi wielką, rozpędzoną
ciężarówkę w odległości ok. 15 metrów, która jedzie prosto na nią…
Ta książka bardzo mnie zaciekawiła i trochę
zdziwiło mnie, że aż tak ją pokochałam, ponieważ nigdy wcześniej nie wykazywałam
zainteresowania takimi historiami (dowiecie się o co chodzi jak przeczytacie), a
tu proszę. Wszystko jest możliwe. Muszę Wam się przyznać, że nigdy nie byłam
wielką fanką pierwszoosobowej narracji, ale tutaj w ogóle mi to nie przeszkadzało,
nawet nie wyobrażam sobie tej powieści przedstawionej w narracji trzecioosobowej.
Wielkim plusem tej książki jest to, że występuje w niej taka naturalna rozmowa
miedzy rówieśnikami, między nastolatką a rodzicem, jest slang, nie ma żadnej górolotności
w wypowiedziach, a myśli głównej bohaterki czasami sprawiają, że mam ochotę
zacząć tarzać się po podłodze ze śmiechu J
Jedyne co mnie trochę zasmuciło? jest to,
że w większości powieści rodzice postaci cały czas pracują lub nie żyją i tak
też jest w „Obsydianie”. Jednak tutaj to działanie nie wystąpiło po to, żeby
autorka miała ułatwione zadanie, ale w trakcie czytania można zorientować się,
że to ma coś na celu, że ta informacja jest ważna i jeszcze się przyda. Ta
powieść jak już wciągnie to nie wypuści. Naprawdę. Musiałam mentalnie dać sobie
w twarz 6 grudnia, gdy byłam na 308 stronie, a chciałam czytać dalej, a tu już było
po północy i trzeba było pójść spać. Nadrobiłam to następnego dnia, bo
przeczytałam w godzinę całą książkę razem z dodatkami, więc no cóż… To samo
pokazuje, że ta powieść jest genialna i z całego serca polecam ją Wam wszystkim,
bo u mnie przeskoczyła o razu na drugie miejsce ulubionej literatury zaraz za
twórczością Cassandry Clare (muszę się zastanowić, czy nie dać ich obu na
pierwszym, ale jeszcze pomyślę).
Na Boże Narodzenie dostałam
drugą część, którą także mam przeczytaną, więc jeśli chcecie, bym ją też
zrecenzowała to piszcie <3
Książka zapowiada się naprawdę ciekawie. Postać Deamona wydaje się być z rodzaju tych bohaterów, które kocham właśnie za cięty język i aroganckie zachowanie ;) Jeśli tylko będę miała okazję, to zajrzę do empika, aby zapytać się o tą lekturę :D Na koniec życzę dużo weny i recenzje drugiej części też mogłabyś napisać, oczywiście jeżeli tylko miałabyś wolny czas :) A może napisałabyś listę książek, które niedawno przeczytałaś i bardzo przypadły Ci do gustu? Albo listę wszystkich lektur, które polecasz? To tylko taka spontaniczna propozycja ;p Jeszcze raz życzę dużo weny i szczęśliwego Nowego Roku! <3
OdpowiedzUsuń