W scenie występuje Kit oraz bohater, którego spotkaliśmy już w "Ostatnia walka Instytutu nowojorskiego" i "Zło, które kochamy".
Występują spoilery do "Władcy Cieni"
"'- Duch - pomyślał Kit. - Jak Jessamine."
Rozejrzał się szybko dookoła, z pewnością powinno tu być więcej duchów, śladów ich martwych stóp na trawie?
Ale widział tylko Blackthornów, trzymających się razem, Emma i Cristina obok siebie i Julian z Tavvym na rękach, gdy dym unosił się wokół nich. Na wpół niechętnie spojrzał w bok: młody mężczyzna z ciemnymi włosami ruszył, by uklęknąć obok stosu Roberta Lightwooda. Był bliżej płomieni niż człowiek mógłby podejść i wydawało się jakby wirowały na zarysie jego ciała, rozjaśniając jego oczy wypełnione ognistymi łzami.
"Parabatai" - pomyślał nagle Kit. W opadłych ramionach młodego mężczyzny, w jego wyciągniętych rękach, w tęsknocie wypisanej na jego twarzy, widział Emmę i Juliana, widział Aleca mówiącego o Jasie; wiedział, że patrzył na ducha parabatai Roberta Lightwooda. Nie wiedział skąd to wiedział, ale tak było."
(Tłumaczenie własne)
Przepraszam, ale ja płaczę. I ciągle nie umiem przeżyć śmierci Roberta. Chociaż Waywood reunion to coś co miło czytać, ale jednak ze smutkiem.
Jezu kochany to jest przecież Michael! Mój kochany chłopiec, on zszedł specjalnie na pogrzeb Roberta i jeszcze moje kochanie płacze... Ja tego psychicznie nie wytrzymuje. To jest dla mnie za dużo, emocje mnie niszczą...
OdpowiedzUsuńAle ale ale CHWILA... skoro moje bubu płacze przy stosie swojego parabatai... To gdzie jest Robert? Przecież po śmierci powinien spotkać się z Michaelem... Gdzie on w takim razie poszedł i dlaczego oni są rozdzieleni?!
Ja też uwielbiam Michaela. I dlatego też mi jeszcze bardziej smutno.
UsuńNie są rozdzieleni, bo widziałam rysunki Cassandry Jean, które też wstawię, gdzie Robert i Michael się przytulają po tylu latach rozłąki. Może w dalszym fragmencie pojawia się duch Roberta. Albo może Robert wędruje właśnie w zaświaty, a Michael przyszedł na pogrzeb.
Ciekawe czy Jace też widział Michaela...