sobota, 10 lutego 2018

Magnus Bane po swoim przyjęciu - bonusowa scena z późniejszych wydań "Miasta Kości"

Bonusowa scena z późniejszych wydań "Miasta Kości" - Magnus Bane po swoim przyjęciu.

Scena ta pojawiła się w wydaniach tej powieści (za granicą) po ukazaniu się "Mechanicznego Anioła". Zaraz dowiecie się dlaczego dopiero wtedy.

"Magnus Bane leżał na podłodze swojego mieszkania na Brooklynie, patrząc na pusty sufit. Podłoga była lekko klejąca, tak jak reszta apartamentu. Rozlane wino faerie pomieszało się z krwią na podłodze, płynąc strumieniami po drewnianych panelach. Bar, który w rzeczywistości był drzwiami leżacymi na dwóch zgniecionych, metalowych pojemnikach na śmieci, został zniszczony w nocy podczas żywiołowej walki pomiędzy wampirem i Batem, członkiem stada wilkołaków. Magnus czuł się usatysfakcjonowany. Przyjęcie nie było dobrym przyjęciem, dopóki coś nie zostało zniszczone.

Usłyszał miękkie kroki na podłodze blisko niego, a po chwili coś wskoczyło na jego pierś; coś małego, miękkiego i ciężkiego. Podniósł wzrok i zorientował się, że wpatruje się w parę zielono - złotych oczu pasujących do jego własnych. Prezes Miau.

Pogłaskał kota, który wesoło ugniatał łapkami bluzkę Magnusa. Trochę serpentyny w spray'u spadło z sufitu i wylądowało na nich obojgu, sprawiając, że Prezes Miau odskoczył w bok.

Magnus wstał, ziewając głośno. Zazwyczaj tak się czuł po przyjęciu - zmęczony, ale za bardzo nabuzowany, by zasnąć. Jego umysł szumiał od wydarzeń wieczoru, ale tak jak zarysowana płyta CD, ciągle wracał do tego samego miejsca i zapętlał się tam, wprawiając jego wspomnienia w wir.

Ci młodzi Nocni Łowcy. Nie był zaskoczony, widząc, że Clarissa w końcu go odnalazła, wiedział że czary blokujące pamięć nie będą działały wiecznie. Mówił o tym Jocelyn, ale była tak zdeterminowana, by bronić swojej córki, tak długo jak potrafiła. Teraz, kiedy spotkał Clarissę, podejrzliwą i zaniepokojoną, zastanawiał się, czy naprawdę potrzebowała całej tej ochrony. Była zapalczywa, impulsywna i odważna - i miała szczęście, jak jej mama.

Oczywiście, jeżeli ktoś wierzył w szczęście. Ale coś musiało poprowadzić ją do Nocnych Łowców z Instytutu, prawdopodobnie jedynych, którzy mogli ochronić ją przed Valentine'em. Szkoda, że Robert i Maryse byli nieobecni. Poradził sobie z Maryse więcej niż raz, ale od lat nie widział młodego pokolenia.

Mgliście pamiętał jak kiedyś spotkał się z Maryse i Hodge'em, a w holu byli dwaj chłopcy w wieku około jedenastu lat, walcząc ze sobą niegroźnymi modelami serafickich mieczy. Dziewczyna, z czarnymi włosami zaplecionymi w dwa warkocze patrzyła na nich i głośno narzekała na to, że nie pozwolono jej wziąć udziału. Nie zwrócił na nich wtedy zbyt dużej uwagi.

Ale teraz... ich widok wstrząsnął nim, zwłaszcza chłopaków - Jace'a i Aleca. Kiedy masz tak dużo wspomnień, czasami było ciężko zorientować się, o które konkretnie ci chodzi, jakbyś przekartkowywał dziesięciotysięczną książkę w poszukiwaniu jednego konkretnego akapitu.

Jednak tym razem, wiedział.

Przeszedł po klejącej podłodze i uklęknął, by otworzyć drzwi szafy. W środku, przesunął na bok ubrania oraz wiele zawiniątek i mikstur, by dostać sie do tego, czego szukał. Kiedy się wydostał, kaszląc kurzem, miał ze sobą przyzwoitej wielkości drewniany kufer. Mimo, że długo żył, musiał podróżować z małą ilością bagażu, by mieć ze sobą niewiele wspomnień ze swej przeszłości. Wydawało mu się, że będą ściągały go w dół, blokowały przed pójściem naprzód. Kiedy żyjesz wiecznie, możesz spędzić wiele czasu, na oglądanie się w przeszłość.

Od dłuższgo czasu nie otwierał kufra, przez co kufer otworzył się z głośnym piskiem zawiasów, co sprawiło, że Prezes Miau schował się za kanapą, jego ogon drżał.

Sterta rzeczy w środku wyglądała jak skarb tajemniczego smoka. Niekróte przedmioty lśniły metalem i klejnotami - Magnus wyciągnął starą tabakierkę z inicjałami WS wyrytymi na wieczku mrugając rubinami, Magnus uśmiechnął się, widząc w jak złym guście była, a także na wspomnienia, które wywołała. Inne przedmioty wydawały się niepozorne; wyblakła, kremowa jedwabna wstążka, która należała do Camille; pudełko zapałek z Cloud Club ze słowami "Wiem, czym jesteś" napisanymi na wewnętrznej stronie damskim pismem; limeryk podpisany OFOOWW; na wpół spalony kawałek pisma z klubu w Hong Kongu - miejsca z którego został wyrzucony nie za bycie czarownikiem, ale za nie bycie rasy białej. Dotknął fragmentu zawiniętej liny niemal na dnie stosu i pomyślał o swojej mamie (jeżeli ktoś nie pamięta - w "Mieście Kości" Magnus mówił, że jego mama popełniła samobójstwo, wieszając się w stodole, gdy zorientowała się, kim jest Magnus i co zrobiła). Była córką niderlandzkiego kolonialisty i indonezyjskiej kobiety, która umarła podczas porodu, i której imienia Magnus nigdy nie poznał.

Był już prawie na dnie kufra, gdy znalazł to, czego szukał i wyciągnął to, mrugając oczami: czarno - białą fotografię, przyczepioną na twardą podkładkę. Obiekt, który nie powinnien istnieć, gdyby Henry nie miał obsesji na punkcie fotografii. Magnus potrafił go sobie teraz wyobrazić, wychodzącego i wchodzącego pod kaptur fotografa, każdy musiał stać wtedy nie ruchomo przez kilka minut. Nie łatwe - pomyślał Magnus, unosząc kącik ust -  dla drużyny z Instytutu Londyńskiego.

Była tam Charlotte, jej ciemne włosy upięte w praktyczny kok. Uśmiechała się, ale z niepokojem, jakby wpatrywała się w słońce. Przy niej była Jessamine, w sukni która była czarna na zdjęciu, ale Magnus wiedział, że była ciemnoniebieska. Jej włosy były skręcone, a wstążki wyglądały jak serpentyny, wystając spod słomkowego kapelusza. Była śliczna, ale nieszczęśliwa. Zastanawiał się jakby zareagowała na osobę taką jak Isabelle - dziewczynę w jej wieku, która kochała bycie Nocnym Łowcą, która dumnie pokazywała swoje rany i blizny po znakach jakby były biżuterią, a nie chowając je pod koronką.

Po drugiej stronie Charlotte stał Jem, wyglądając jak swój negatyw z srebrnymi włosam i oczami prawie białymi; jego ręka spoczywała oparta na lasce z jadeitowym smokiem, jego twarz była zwrócona do Tessy. Tessa... Kapelusz Tessy był w jej dłoni, a jej długie brązowe loki uwolniły się, nieco rozmyte z powodu ich ruchu.

Światło otaczało Willa, tworząc delikatną aureolę wokół jego ciała, jakby chcąc sprowokować jego naturę i  by zaskoczyć każdego kto go znał; on nie był w stanie stać nieruchomo do fotografii. Jak zwykle był bez kapelusza, jego czarne włosy kręciły się na wysokości jego skroni. To wielka strata, że nie dało się zobaczyć koloru jego oczu, ale ciągle był bardzo piekny i młody i wyglądał trochę bezbronnie na fotografii, z jedną ręką w kieszeni, a drugą za swoją szyją.

Od tak długiego czasu Magnus nie patrzył na fotografię, że podobieństwo pomiędzy Jace'em i Willem gwałtownie go uderzyło. Mimo, że Alec miał czarne włosy i te oczy - błyszczące, ciemnoniebieskie - to Jace miał w sobie więcej z osobowości Willa, w każdym razie powierzchownie. Ta sama gwałtowna arogancja, ukrywająca pod sobą coś kruchego, ten sam sarkastyczny humor.

Powiódł palcem po świetle dookoła Willa i uśmiechnął się. Will nie był aniołem, ale nie był taki problematyczny jak niektórzy mogliby o nim pomyślec. Kiedy Magnus myślał o Willu, nawet teraz, widział go przemokniętego na dywanie Camille, bałagającego Magnusa o pomoc, której tylko on mógł mu udzielić. To Will pokazał mu, że Nocni Łowcy i Podziemni mogą być przyjaciółmi.

Jem był drugą, lepszą częścią Willa. On i Will byli parabatai, jak Alec i Jace, dzieli tą samą widoczną bliskość. I mimo, że Alec powalił Magnusa jak nigdy Jem - Alec był nerwowy i słodki, wrażliwy i zmartwiony, gdy Jem był spokojny, rzadko zaniepokojony, starszy niż wskazywał na to jego wiek - obaj byli nietypowi, gdzie Nocni Łowcy byli niepokojący. Alec emanował szczerą niewinnością, która była rzadko spotykana wśród Nocnych Łowców - cecha, która, Magnus musiał to przyznać, przyciągneła go jak ćmę do płomienia, mimo całego swojego cynizmu.

Magnus spojrzał znowu na Tessę. Mimo, że nie była klasycznie piękna tak jak Jessamine, jej twarz była wypełniona energią i inteligencją. Jej usta unosiły się w kącikach. Stała, tak jak prawdopodobnie było właściwe, między Jemem a Willem. Tessa, która, jak Magnus, żyła wiecznie. Magnus popatrzył na pozostałe rzeczy w kufrze - pamiątki po dawnych miłościach, niektóre z ich twarzy pozostały z nim tak świeże jak w dniu, w którym ich poznał, a imiona niektórych ledwo pamiętał. Tessa, która, tak jak on, kochała śmiertelnika, kogoś przeznaczonego by umrzeć, tak jak ona była przeznaczona by żyć.

Magnus odłożył zdjęcie do kufra. Potrząsnął głową, jakby tym samym mógł oczyścić ja ze wspomnień. Był powód, dla którego tak rzadko otwierał ten kufer. Wspomnienia ciągneły go w dół, przypominając mu co kiedyś miał i utracił. Jem, Will, Jessamine, Henry, Charlotte - w pewnym sensie niesamowitym było, że wciąż pamiętał ich imiona.

Poznanie Willa i jego przyjaciół, sprawiło, że Magnus poprzysiągł sobie, że już nigdy więcej nie zaangażuje się  w prywatne sprawy Nocnych Łowców. Ponieważ, kiedy ich poznajesz, zaczynasz się o nich troszczyć. A kiedy troszczysz się o śmiertelników, łamią ci serce.

- I nie będę - powiedział do Prezesa Miau uroczyście, prawdopodobnie trochę pijanie. - Nie obchodzi mnie jak bardzo czarujący są lub odważni, czy nawet jak bezradnie wyglądają. Nigdy, przenigdy nie...

Piętro niżej, zadzwonił dzwonek do drzwi i Magnus wstał, by odpowiedzieć."

"To Will pokazał mu, że Nocni Łowcy i Podziemni mogą być przyjaciółmi." - wzruszyłam się ❤
Ogólnie jak czytałam pierwszy raz tą scenę, to się rozpłakałam. Wspomnienia o bohaterach Diabelskich Maszyn (a Willa zwłaszcza) zawsze mnie wzruszają.

Przypominam, że w środę  (czyli Walentynki) pojawi się tutaj kilka bonusowych/zmienionych scen specjalnie na tę okazję

Btw. Kto tak jak ja, ogląda właśnie skoki narciarskie?

4 komentarze:

  1. Ja się prawie popłakałam. Magnusowi się nie udało. Zaangażował się w prywatne sprawy Nocnych Łowców.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taktaktaktaktaktak.
    Mój boziu to jest takie piękne, że on pamiętał ich wszystkich nawet po tylu latach *-* I nasz Gwilym Owain Herondale :3 Jeju, ludzie którzy czytali to po premierze Mechanicznego Anioła musieli wyrywać sobie włosy z głowy nad myślami nad ewentualnym zakończeniem Diabelskich Maszyn ;D Boże, być Magnusem i mieć tak styrane serce... Też już bym sobie odpuściła śmiertelne miłości.
    Lol, że on pamiętał po prawie 150 latach jaki kolor miała suknia laski z którą ledwo rozmawiał... 😂 😂 Brawo :')
    Mam tyle nauki, że stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem jest zacząć czytać Dary Anioła od początku ;D
    PS. Musiałam usunąć poprzedni komentarz, bo telefon mi ześwirował i po opublikowaniu okazało się że wypluł w komentarz całą walniętą autokorekte i powychodziły dziwne wyrazy...
    Świetna scena, nie ugasiłaś apetytu, tylko go podsyciłaś! Hmm, ciekawe czym nas uraczysz za tydzień...? 😂
    PS. 2 - Znasz jakieś fajne, lekkie książki, ale takie wciągające, tak żeby można się było przy nich zrelaksować? Mam kryzys czytelniczy :/
    Pozdrawiam! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena oczywiście będzie w sobotę, ale pojawi się też kilka w środę, czyli w Walentynki, więc w tym tygodniu będzie dużo przetłumaczonych scen ;)

      Myślę nad takimi lekkimi książkami... To zależy jakie gatunki lubisz. Jeżeli napiszesz jakie, to sprawdzę w swoim zeszycie przeczytanych książek, czy coś takiego czytałam i ci napiszę

      Usuń