czwartek, 23 sierpnia 2018

27 urodziny Clary Fray + fragment "Queen of Air and Darkness"

   Dzisiaj, 23 sierpnia, nasza kochana rudowłosa kobieta, Clary Fray, obchodzi swoje 27 urodziny! Wszystkiego najlepszego biszkopciku!

    Jest to postać, która ma specjalne miejsce w moim sercu i prawdopodobnie już zawsze będzie mieć. Wiem, że wiele fanów nie lubi Clary, czy uważa ją za najgorszą z wszystkich na razie nam znanych głównych bohaterek książek Cassandry. Jednak ja ją lubię i cenię. Może dlatego, że traktuję ją bardzo osobiście jakby była częścią mnie. 
    To historia Clary wprowadziła mnie w świat Nocnych Łowców i gdyby nie jej zachowania i przygody nie zakochałabym się w tej serii, a także w kolejnych. Nie poznałabym Świata Cieni. No i nie poznałabym Jace'a. Chyba dwa lata minęły odkąd ostatnio czytałam "Dary Anioła" i sądzę, że naprawdę powinnam zgłębić historię Clary i mieszkańców Instytutu nowojorskiego jeszcze raz.
    Clary to postać, z którą poczułam bardzo silną więź. Może dlatego, że zaczęłam czytać "Dary Anioła", gdy miałam trzynaście lat i bardo pragnęłam, by w moim nudnym życiu wydarzyło się coś niezwykłego, ciągle cierpiałam po przeczytaniu "Insygniów Śmierci" i nagle, w idealnym momencie, a dodatkowo właśnie w sierpniu, w moim życiu pojawiła się Clary Fray. Zawładnęła mną całkowicie. Zaczęłam wyobrażać sobie, że to ja jestem Clary i przechodzę te wszystkie przygody. Gdzieś w głębi duszy pragnęłam, by w wieku szesnastu last poznać miłość swojego życia (niestety mam dziewiętnaście lat i miłości nigdzie nie widzę). Później wyobrażałam sobie, że Clary-ja ma moje życie, a w między czasie dzieją się te wszystkie rzeczy z książek. Nawet miałam wyimaginowanych Jace'a, Aleca, Magnusa, Simona, Isabelle. Czasami nawet do nich mówiłam. Przez kilka lat po polsku, później po angielsku, żeby przy okazji szkolić język.
    Mogę brzmieć jak szalona, chora psychicznie, ale... Dzieci mają czasami wyimaginowanych przyjaciół - to byli moi wyimaginowani przyjaciele. Byli ze mną w chwilach szczęścia, ale także gdy nie wiedziałam co robić, traciłam ludzi, byłam samotna, miałam myśli samobójcze. Wyobrażałam sobie, że są ze mną. A ja, że jestem Clary - tą silną dziewczyną, która potrafiła walczyć o pokój i o swoich najbliższych. Która, mimo że została sama na świecie, potrafiła wciąż walczyć. I wyobrażałam sobie, że jestem właśnie tą Clary, a przy mnie jest Simon i mnie wspiera, pokazuje mi jak silna jestem. Jest Magnus, który swoją mądrością i doświadczeniem potrafi doskonale zrozumieć. A nawet Jace, który nie miał pojęcia, że jest ze mną tak źle, a później wspierał całym sercem. Zresztą dalej sobie to wyobrażam, oni dalej są se mną.
    Te postaci wiedziały o mnie więcej, i dalej wiedzą, niż wszyscy ludzie, którzy mnie znają. Wiedziałam, że oni mnie nie opuszczą. A ja byłam Clary. Miałam jej ogień w sobie. Jej siła pozwalała i ciągle pozwala mi przetrwać.
   Dlatego właśnie uwielbiam Clary i zawsze będzie w moim sercu. Tak bardzo się z nią zżyłam, że stała się częścią mnie.
   Dlatego też mam nadzieję, że Clary Fray/Farchild/Herondale spędza swoje urodziny w gronie najbliższych, będąc szczęśliwą, a nie w podziemiach Cichego Miasta jako popiół. Życzę jej wszystkiego co najlepsze, bo ona pozwala mi budzić się rano i przeżywać każdy dzień.


Dzisiaj jest także rocznica pierwszego pocałunku Clace!!!! Och jak ja kocham całą scenę w oranżerii.
W "Queen of Air and Darkness" przenosimy się do właśnie tej wyjątkowej oranżerii:
"Clary rzadko przychodziła do oranżerii, nie dlatego, że jej nie lubiła, ale ponieważ było to dla niej wyjątkowe miejsce. To właśnie tutaj po raz pierwszy poczuła naprawdę magię - nie tylko wiedziała o jej istnieniu, ale poczuła w sposób, który wydawał się otwierać świat na nowe możliwości.
    Od tamtej chwili oranżeria trochę się zmieniła. Odwróciła się do Jace'a..."

Muszę powiedzieć, że kiedy wyobrażam sobie oświadczyny Jace'a (mimo, ze wiem, iż Jace oświadczył się w Pani Noc w innym miejscu), to zawsze odbywają się właśnie w oranżerii w rocznicę ich pierwszego pocałunku, czy rozpoczęcia bycia w związku. Po prostu jest to takie miejsce, które kojarzy mi się tylko z tą dwójką i jest takie wyjątkowe w ich relacji. Dlatego też, bardzo się cieszę, że zobaczymy Clace w tej oranżerii, bo chciałabym zobaczyć o czym będą mówić, czy myśleć, będąc w tak ważnym dla siebie miejscu po pięciu latach jako szczęśliwa para.

Bądź, co bądź jeszcze raz wszystkiego najlepszego Clary i wesołej rocznicy!





Art by Cassandra Jean

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz