niedziela, 29 grudnia 2013

Cytat na Święta

Cześć. Jak tam po świętach?
Szkoda, że tak szybko się skończyły. Miałam dzisiaj napisać recenzję kolejnej książki. niestety jeszcze nie "Mechanicznej Księżniczki", ale... Dobra. Na razie nie będę zdradzać.
 Ale za to mam dla Was fragment "Miasta Rajskiego Ognia". Oto mój tytuł: "Co kupić osobie, a zwłaszcza Nocnemu Łowcy, który, ma wszystko?".
 
Frayowie nigdy nie byli uważani za religijną rodzinę, ale Clary kochała Piątą Aleję podczas Świąt Bożego Narodzenia. Powietrze pachniało słodkimi, pieczonymi kasztanami i wystawy w oknach sklepów błyszczały srebrem, czerwienią i zielenią. W tym roku do każdej lampy przyczepione były grube, okrągłe, krystaliczne płatki śniegu, odbijające zimowe promienie słoneczne tworząc złoto na szybach. Nie wspominając ogromnego drzewa przy Rockefelier Center. Rzucał on swój cień na nich, ją i Simona, gdy przechodzili przez bramę znajdującą się po stronie lodowiska. Obserwowali jak turyści przewracają się, próbując jeździć po lodzie.
Clary miała gorącą czekoladę w rękach, ciepło rozprzestrzeniało się po jej ciele. Czuła się prawie normalnie, idąc do Piątej, aby zobaczyć wystawy sklepowe i choinkę, co było zimową tradycją dla niej i Simon’a odkąd pamięta.
- Jak za starych czasów, nie prawda? – powiedział, powtarzając jej myśli, podpierając brodę na złożonych rękach.
Spojrzała na niego z ukosa. Miał na sobie czarne palto i szalik, który podkreślał bladość jego skóry w zimie. Jego oczy był zamglone, wskazując na to że dawno nie pił krwi. Wyglądał jakby był głodnym, zmęczonym wampirem.
Cóż – pomyślała. Prawie jak za starych czasów.
- Więcej ludzi, którym trzeba kupić prezenty – powiedziała. – Plus, zawsze traumatyczne pytanie co-kupić-komuś-na-pierwszą-gwiazdkę-po-tym-jak-zaczęliście-się-umawiać.
- Co dać Nocnemu Łowcy, który ma już wszystko. – powiedział Simon z szerokim uśmiechem
- Jace najbardziej lubi broń – westchnęła Clary. – Lubi książki, ale w Instytucie mają ogromną bibliotekę. Lubi klasyczną muzykę… – Oświeciło ją. Simon jest muzykiem; mimo, iż jego zespół był okropny i ciągle zmieniali swoją nazwę – obecnie nazywali się Zabójczy Suflet — on nadal ćwiczył. – Co dałbyś komuś kto lubi grać na pianinie?
- Pianino
- Simon.
- Naprawdę ogromny metronom, który może również być bronią?
Clary westchnęła z rozdrażnienia.
- Nuty. Rachmaninoff jest trudną sprawą, ale on lubi wyzwania.
- Teraz mówisz z sensem. Idę zobaczyć czy jest w okolicy jakiś sklep muzyczny. – Clary skończyła swoją gorącą czekoladę, wrzuciła kubek do pobliskiego kosza i wyciągnęła swój telefon. – A co z tobą? Co dajesz Isabelle?
- Nie mam pojęcia. – powiedział Simon. Zaczęli kierować się w stronę alei, gdzie stał ciąg pieszych gapiących się na okna.
- Proszę cię. Isabelle jest prosta.
- Mówisz o mojej dziewczynie. – Simon ściągnął brwi razem. – Tak sądzę. Nie jestem pewien. Nie dyskutowaliśmy na ten temat. Mam na myśli związek.
- Naprawdę musisz DTR, Simon.
- Co?
- Określić relacje (Define the relationship). Co to jest, co się dzieje. Czy jesteście chłopakiem i dziewczyną, tylko dla zabawy czy „to skomplikowane” lub co? Kiedy powie swoim rodzicom? Czy możesz widywać się z innymi?
Simon zbladł.
- Co? Poważnie?
- Poważnie. W międzyczasie—perfumy! – Clary chwyciła Simona za tył płaszcza i zaciągnęła go do sklepu kosmetycznego, w którym kiedyś był bank. W środku był ogromny, z rzędami lśniących buteleczek, wszędzie. – I coś niezwykłego – powiedziała, kierując się do sekcji zapachowej. – Isabelle nie będzie chciała pachnieć jak wszyscy. Będzie chciała pachnieć jak figi albo wetiwer albo…
- Figi? Figi mają zapach? – Simon spojrzał przerażony; Clary miała zacząć się z niego śmiać kiedy jej telefon zaczął wibrować. To była jej mama.
- Gdzie jesteś? Mamy nagły wypadek.
 

środa, 25 grudnia 2013

Święta

Jak mijają wam święta? Co dostaliscie pod choinkę? Wczoraj moja koleżanka wysłała mi życzenia. Stwierdziłem, że trzeba wysłać jej jakiś fajny wierszyk. Niestety nie wiedziałam gdzie jest notes, w którym one się znajdują. Postanowiłam, że sama napiszę życzenia. Oto one:

Świat wesołych
Marzeń spełnionych
Pomysłów wielu
I dojścia do celu
Romantycznej miłości
I karpia bez osci.
Tego życzę Tobie, ja Kamila

Mimo, że były pisane na szybko, to nie są najgorsze, nie uważacie?

piątek, 20 grudnia 2013

Gwiazdy

Z następnym postem miałam poczekać, aż przeczytam nową książkę, ale zmieniłam zdanie. A to za sprawą zdjęcia, które zobaczyłam na bestach.

 
 
 
 
 
 


Te gwiazdy, które są tu opisane skojarzyły mi się z momentem, kiedy Will wyszedł razem z Magnusem z domu Camille, mając w ręku ząb demona. Dowiedziawszy się, że Magnus będzie próbował przywołać właściciela zębu, stwierdził:
"Gwiazdy. Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby były tak jasne".

Ta jasność chyba oznacza nadzieję, która jest opisana na tym obrazku.

ACH TE MOJE SKOJARZENIA! ;)

środa, 18 grudnia 2013

Oskar i pani Róża" i coś jeszcze .

Dawno już się nie odzywałam. :(
Około dwa tygodnie temu przeczytałam "Oskara i panią Różę" napisaną przez Erica-Emmanuela Schmitta.
Wiec tak:
 
  Książka opowiada historię 10-letniego chłopca Oskara. Cała powieść to jego listy, które pisze do"Szanownego pana Boga", ale na początku w niego nie wierzy. Namawia go do tego pani, pracująca w tamtejszym szpitalu. Chłopak mówi na nią ciociu Różo. Kobieta opowiada mu jak w młodości była zapaśniczką i jakie miała w związku z tym zawodem(czy bycie zapaśniczką to zawód?) przygody. Chłopczyk dowiaduje się, że zostało mu ok. 12 dni życia. Wolontariuszka proponuje mu, aby 1 dzień swojego życia traktował tak jakby to było 10 lat. Chłopiec zakochuje się, a także przeżywa rozterki związane ze śmiercią, a także jego rodzicami, którzy nie umieją pogodzić się z tym, że ich synek umiera. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że na kartach książki Oskarek umiera. Z każdą przeczytaną stroną, zbliża się do końca swoich dni na tym świecie.
  Powieść jest bardzo smutna i przejmująca. M. in. dlatego, że chłopiec umiera. Do tego możemy wiedzieć jak on się czuje ze świadomością nadchodzącej śmierci. Szczerze polecam tę książkę każdemu, nie ważne ile ma lat. Dzięki niej można zrozumieć jak cennym darem jest życie i jak łatwo można je stracić. Przecież nie jesteśmy nie śmiertelni. Jak to powiedział na jednej z ostatnich stron Oskar"Patrz na świat, jakbyś widział go po raz pierwszy". Uważam, że to bardzo mądra rada. Zwróćmy uwagę na to, że ten świat jest dla nas zwyczajny, ale jednak kryje w sobie tak wiele tajemnic.
 
 
A teraz coś może bardziej optymistycznego, ale to też recenzja, ale chyba lepszym określeniem jest tutaj zaproszenie do przeczytania.
W tą niedzielę przeczytałam "Fraszki, Pieśni i Treny" autorstwa Jana Kochanowskiego. Polaka tworzącego w epoce renesansu.
  Jest to zbiór jego dzieł. Mają bardzo odmienne tematy.
Fraszki są lekkie, wesołe, błahe. Czyli takie jakie powinny być fraszki. Opowiadają o zwykłych, codziennych rzeczach. Pieśni są dłuższe, ale przedstawiają też w miarę zwyczajne rzeczy(zwłaszcza dla XVI-wiecznego ziemianina ;) ). Za to treny...  . Tutaj mogłabym trochę więcej napisać. Jest to cykl 19 trenów, czyli utworów o zmarłych. Są one napisane dla jego zmarłej córeczki, Urszulki.Wyrażają ból i ogrom smutku i zniechęcenia do życia. Nic nie ma sensu. A jednak pod koniec cyklu Jan Kochanowski zrozumiał, dzięki pewnej postaci, że musi wziąć się w garść. Być silnym. Przecież ma on jeszcze inne dzieci, które też potrzebują ojca.
 
Chciałabym aby ktoś z odwiedzających mojego bloga osób przeczytał utwory napisane przez Kochanowskiego. Wiem, że niektóre polskie utwory nie są popularne za granicą, albo, że teraz raczej nie czyta się takich utworów, ale chciałabym , aby ktoś chociaż spróbował.
Z góry dziękuję. <3

sobota, 14 grudnia 2013

Usunięte sceny

Niedawno znalazłam usunięte sceny z filmu "Dary Anioła: Miasto Kości".
Nie mogę uwierzyć, że usuneli scenę ze szczurem i z fajnym(jednym z niewielu w filmie) tekstem Jace'a. Niestety mogę go tutaj opublikować tylko za pomocę linku do niego. :(


http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=kqXzPI-HZV4

piątek, 13 grudnia 2013

Parabatai i brat Zachariasz

"Parabatai. Takim jakim był on Jace wiedział też co oznacza ta wyblakła runa: parabatai, którego druga połowa była martwa. Poczuł przypływ sympatii do Brata Zachariasza, kiedy wyobraził sobie siebie bez Aleca, tylko z tą wyblakłą runą, która przypominałaby mu, że był z kimś połączony, z kimś kto znał wszystkie najlepsze i najgorsze zakamarki jego duszy."

środa, 11 grudnia 2013

"Pozłacana rybka" i "Cień węża"

Może zacznę od " Cienia węża". Jest to ostatnia- niestety- część trylogii napisanej przez Ricka Riordana pt. " Kroniki Kane'ów". Nie umiem napisać recenzji tej książki bez napisania paru jej fragmentów. Więc pisze tylko swoją opinię.
    Niektóre ostatnie części serii są strasznie nudne i nic się w nich nie dzieje. Jeśli ktoś sądzi, że do takich powieści należy " Cień węża" to nie mógł się bardziej pomylić. Książka była bardzo ciekawa- tak ani jak poprzednie części. Pojawili się nowi bogowie, ale i wcześniej już przedstawionych autor nie zapomniał. Znalazło się wiele zwrotów akcji, a wrogowie stali się przyjaciółmi. I na odwrót. :-) Sadie dalej nie umie się zdecydować co czuje do Anubisa i Walta. A ten ostatni zbliża się do śmierci wielkimi krokami. Jednak zawiodła się na jednej rzeczy. Może to moja wina. Nie wiem tego. Ale po przeczytaniu niektórych serii książek czułam wielki ból w sercu i pustkę. Myślałam o tym, ze nie przeczytam już więcej o moich ulubionych bohaterach. Tak np. było w przypadku " Harry'ego Pottera". Jednak seria napisana przez pana Riordana nie wywołała we mnie tak skrajnych emocji. Nie wiem czym to jest spowodowane, jednak nie przywiązania się do tych bohaterów tak bardzo jak do innych. Mimo to, powieść bardzo mile się czyta i polecam ja wszystkim osobom, które lubią tego typu literaturę. Tak więc jedno wielkie TAK dla " Cienia węża".
 
A teraz coś o "Pozłacanej rybce".
      Jest to książka obyczajowa napisana przez polską pisarkę Barbarę Kosmowską.
      Opowiada ona historię 14 - letniej Alicji, która boryka się z różnymi problemami. Jej tata ma drugą żonę (którą dziewczyna nazywa Miss Lata) oraz synka Fryderyka. Chłopiec ma 5 lat i zachorował na bardzo ciężką chorobę. Ala kupuje mu tytułową pozłacaną rybkę, aby spełniała jego marzenia. Dziewczyna zrozumiała, że zakochała się w swoim przyjacielu z dzieciństwa Robercie. A chłopak jest teraz w Europie i daje koncerty smyczkowe razem z pewną dziewczyną. Alicja nie wie czy ma być zazdrosna czy nie, a jej mama nie wychodzi zza biurka, ponieważ pracuje nad biografią Astrid Lindgren.
      Książka pozornie zwyczajna jest pełna ukrytych uczuć. Ja sama bardzo przeżywałam losy Alicji, ale zwłaszcza jej chorego braciszka oraz jego przywiązania do rybki. Książka może nas nauczyć wiary do końca i we własne siły, że zawsze musimy się podnosić niezależnie od tego jak wielka spotka nas krzywda. Uczy podejścia do życia i tego, że każdy ma powód, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Możemy w niej zobaczyć jak czują się osoby, które muszą odpowiadać na trudne pytania dzieci dotyczące śmierci i co się z nami po niej stanie.
 
 
 

 

niedziela, 8 grudnia 2013

List Jace'a do Clary po polsku

Dzisiaj przetłumaczyłam list, który Jace napisał dla Clary. Jest to kolejny wiersz, kolejnego Herondale'a, który jest prześliczny. Dlaczego Jace i Will umieją ubrać swoje uczucia w takie piękne słowa?


Clary

 mimo wszystko nie potrafię znieść myśli, że ten pierścionek przepadnie na zawsze, podobnie jak myśli, że opuszczam Cię na wieki. I choć nic nie mogę poradzić na to pierwsze, to przy najmniej w drugiej kwestii mam wybór.
 Piszę to patrząc na wschodzące słońce. Śpisz, a sny przemykają po Twoich zamkniętych powiekach. Marzę o tym, aby wiedzieć o czym myślisz. Marzę, aby wejść w twoje myśli i zobaczyć świat takim, jakim Ty go widzisz. Marzę, aby zobaczyć siebie w sposób, w jaki Ty mnie widzisz. Ale może nie chcę tego zobaczyć.
 Należę do Ciebie. Możesz zrobić ze mną wszytko co chcesz, a ja Ci na to pozwolę. Możesz mnie poprosić o wszystko i zrobię wszystko, aby uczynić Cię szczęśliwą. Moje serce mówi mi, że to najlepsze i najwspanialsze uczucie jakie kiedykolwiek czułem. Ale mój umysł widzi różnicę między pragnieniem czegoś, czego nie można mieć i pragnieniem czegoś, czego nie powinno się pragnąć. I ja nie powinienem pragnąć Ciebie.
 Całą noc patrzyłem jak śpisz, patrzyłam jak księżyc przychodzi i odchodzi, tworząc czarno - białe wzory na Twojej twarzy. Nigdy nie widziałem czegoś piękniejszego. Myślę o życiu, jakie moglibyśmy wieść, gdyby sytuacja była inna, o życiu gdzie ta noc nie byłaby wyjątkowym wydarzeniem, oddzielonym od wszystkiego co jest prawdziwe, ale gdyby tak wyglądała każda noc. Ale sytuacja nie jest inna.
 Prawda jest taka, mimo że nikt nie chce powiedzieć tego głośno, że tylko ja mogę odszukać Valentine'a. Nikt nie może znaleźć się tak blisko niego jak ja mogę. Mogę udawać, że chcę dołączyć do niego i on może mi wierzyć aż do ostatniej chwili, kiedy to zakończę. Mam rzecz należącą do Sebastiana i mogę śledzić go do miejsca, gdzie ukrywa się mój ojciec. I to jest właśnie rzecz jaką zamierzam zrobić. Dlatego okłamałem Cię ostatniej nocy. Powiedziałem Ci, że pragnę tylko jednej nocy spędzonej z Tobą. Ale ja chcę z Tobą spędzić każdą noc. I właśnie dlatego wychodzę teraz przez Twoje okno, jak tchórz. Ponieważ gdybym próbował Ci to powiedzieć prosto w twarz, nie zmusiłbym siebie do odejścia.
 Nie winię Cię, jeśli mnie znienawidzisz, nawet chciałbym, żebyś mnie znienawidziła. Dopóki mogę śnić, będę śnił o Tobie.

Jace

piątek, 6 grudnia 2013

Cytat z "Miasta Rajskiego Ognia"

Oto kolejny fragment ostatniej części "Darów Anioła."
 
Nie powinnyśmy – zaprotestowała Isabelle. Clave ma plan.
Clave ma wspólną inteligencje ananasa – powiedział Jace.
Alec mrugnął w ich stronę
- Jace ma rację.
Isabelle obróciła się w stronę brata.
- A co ty niby wiesz? Nawet nie zwracałeś uwagi.
- Zwracałem – powiedział zranionym głosem Alec – powiedziałem, że Jace ma racje.
- Tak, ale jest jakieś 90% szans, że ja miałam rację przez większość czasu, więc to nie jest dowód, że słuchałeś – powiedział Jace. – To tylko dobre przypuszczenie.

Mikołajki

Mieliście klasowe Mikołajki? A jak tak to co dostaliście? Ja dostałam książkę" Łza" autorstwa Lauren Kate. Bardzo chciałam przeczytać tę powieść, więc cieszę się, że ją dostałam.




 
 
 

List Jace'a do Clary

Wstawiam tutaj cały list, który Clary znalazła na swojej komodzie w Mieście Szkła. Na razie jest po angielsku, a to dlatego, że muszę popracować jeszcze nad dokładnym tłumaczeniem. :)



Clary,
 Despite everything, I can’t bear the thought of this ring being lost forever, any more than I can bear the thought of leaving you forever. And though I have no choice about the one, at least I can choose about the other. I’m leaving you our family ring because you have as much right to it as I do.
 I’m writing this watching the sun come up. You’re asleep, dreams moving behind your restless eyelids. I wish I knew what you were thinking. I wish I could slip into your head and see the world the way you do. I wish I could see myself the way you do. But maybe I don’t want to see that. Maybe it would make me feel even more than I already do that I’m perpetuating some kind of Great Lie on you, and I couldn’t stand that.
 I belong to you. You could do anything you wanted with me and I would let you. You could ask anything of me and I’d break myself trying to make you happy. My heart tells me this is the best and greatest feeling I have ever had. But my mind knows the difference between wanting what you can’t have and wanting what you shouldn’t want. And I shouldn’t want you.
 All night I’ve watched you sleeping, watched the moonlight come and go, casting its shadows across your face in black and white. I’ve never seen anything more beautiful. I think of the life we could have had if things were different, a life where this night is not a singular event, separate from everything else that’s real, but every night. But things are different, and I can’t look at you without feeling like I’ve tricked you into loving me.
 The truth no one is willing to say out loud is that no one has a shot against Valentine but me. I can get close to him like no one else can. I can pretend I want to join him and he’ll believe me, up until that last moment where I end it all, one way or another. I have something of Sebastian’s; I can track him to where my father’s hiding. And that’s what I’m going to do. So I lied to you last night. I said that I just wanted one night with you. But I want every night with you. And that’s why I have to slip out of your window now, like a coward. Because if I had to tell you this to your face, I couldn’t make myself go.
 I don’t blame you if you hate me, I wish you would. As long as I can still dream, I will dream of you

Jace

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Cytat

Oto cytat z "Miasta Rajskiego Ognia".




Alec podciągnął kolana do klatki piersiowej i w zamyśleniu spojrzał na Jace’a.- Wiem – powiedział – Nie jestem zazdrosny. Zawsze wiedziałem, że od początku wszyscy uważali, że jesteś ode mnie lepszy. Mój ojciec tak myślał. Clave. Izzy i Max patrzyli na ciebie jak na wielkiego wojownika, którym chcieliby być. Ale w dniu kiedy spytałeś mnie, czy zostanę twoim parabatai, wiedziałem, że masz na myśli to, że ufasz mi wystarczająco, aby poprosić mnie o pomoc. Mówiłeś mi, że nie jesteś tym samotnym i samowystarczalnym wojownikiem, który może wszystko zrobić samemu. Potrzebowałeś mnie. I zdałem sobie sprawę, że była jedna osoba, która nie uważała, że jesteś ode mnie lepszy. Ty.

niedziela, 1 grudnia 2013

Dlaczego Will Herondale nienawidzi kaczek?

Dlaczego Will Herondale nienawidzi kaczek?



Will niecierpliwie wbił obcasy swoich butów w biurko w bibliotece. Jeśli byłaby tu Charlotte, powiedziałaby mu, aby przestał niszczyć meble, chociaż połowa mebli w bibliotece nosiła ślady wieloletniego używania – rysy w filarach, gdzie on i Jem ćwiczyli szermierkę poza salą szkoleniową, odciśnięte ślady butów na wykuszu okiennym, gdzie siedział czytając wiele godzin. Książki z podniszczonymi stronami i popsutymi grzbietami, odciski palców na ścianach.
Jem siedział naprzeciwko bibliotecznego stołu, okazjonalnie mówiąc jakąś zachętę albo radę. Will, odchylając się w tył z jabłkiem w ręku, które ukradł z kuchni, udawał, że ledwie zwraca na to uwagę.
Ale zwracał uwagę. Tessa chodziła tam i z powrotem po pokoju, zaciskając po bokach dłonie dla lepszej koncentracji. Jej zmiana była fascynująca do oglądania: był to szmer gładkiej tafli wody zakłócony przez rzucony kamień, jej brązowe włosy zmieniały się w blond, jej ciało zmieniało się w taki sposób, że Will nie potrafił oderwać wzroku. Był na tyle nieuprzejmy, by gapić się na panie tak bezpośrednio, ale i tak był zadowolony z tej szansy.
Był? Zamrugał oczami, jakby w ten sposób zdołał wyczyścić myśli. Camille była piękna – jedna z najpiękniejszych kobiet, jakie spotkał. Ale jej uroda go mroziła. Była, jak mawiał Jem, jak martwy kwiat trzymany pod szkłem. Jeśli jego serce zabiło mocniej, to tylko z powodu Tessy. Tłumaczył sobie, że to fascynacja tak niezwykłą magią, a nie uroczym grymasem, gdy podczas próbowania chodu Camille wpadła w lekki poślizg, lub gdy sukienka zsunęła się z ramienia, albo sposób, w jaki włosy opadły na jej policzki i szyję, gdy kręciła głową z frustracją.
Podniósł jabłko leżące obok niego i zaczął je ostatencyjnie polerować o swoją marynarkę, mając na celu ukrycie nagłego drżenia rąk. Uczucia do Tessy Gray były nie do przyjęcia. Uczucia do każdego były niebezpieczne, ale do tej dziewczyny, która zamieszkała w Instytucie – kogoś, kto skomplikował jego plany, były w szczególności niebezpieczne.
Wiedział, co musi zrobić w takiej sytuacji – odsunąć ją od siebie, zranić ją, sprawić, by go znienawidziła. A jednak wszystko buntowało się w nim przeciw takiej idei. To dlatego, że była sama, bezbronna, tłumaczył sobie. Okrucieństwem byłoby zrobienie czegoś takiego.
Zatrzymała się w miejscu, i wyrzucając ręce w górę z frustracji, zawołała:
- Ja po prostu nie mogę chodzić w ten sposób! Camille wydaje się ślizgać...
- Za bardzo skierowujesz swoje stopy na zewnątrz, gdy idziesz – powiedział Will, co nie do końca było prawdą. To było okrutne na ile mógł taki być, a Tessa posłała mu ostre spojrzenie – Camille chodzi delikatnie, jak faun między drzewami. Nie jak kaczka.
- Nie chodzę jak kaczka.
- Lubię kaczki – powiedział Jem. – Szczególnie te z Hyde Parku. Uśmiechnął się w bok do Willa – pamiętasz, jak karmiłeś je drobiowym pasztetem, żeby zobaczyć, czy uda ci się wyhodować kaczki kanibale?
Czuł, że Jem zaczął się trząść ze śmiechu obok niego. Co Jem mógł wiedzieć o uczuciach do kaczek – sam wiedział, że to niedorzeczne, aby mieć tak skomplikowane uczucia do ptactwa wodnego, ale nie mógł nic poradzić. Wiązały się one ze wspomnieniami z wczesnego dzieciństwa.
W Walii staw był naprzeciwko dworu. Jako dziecko Will często chodził rzucać suchy chleb kaczkom. Bawiło go, że mógł oglądać walki o suche kawałki jego śniadania. Było tak do czasu – do jednej z kaczek, wielkiej krzyżówki – gdy uświadomiła sobie, że chłopiec nie ma więcej chleba w kieszeniach goniła go i mocno ugryzła w palec.
Miał wtedy sześć lat i galopem wrócił do domu, gdzie ośmioletnia Ella i przełożony wysłuchali ze śmiechem jego historii i opatrzyli jego palec. Nie myślałby już o tym, gdyby nie to, że następnego ranka, od strony kuchni, czekała na niego owa kaczka-krzyżówka z koralikowatymi oczami wbitymi w Willa. Zanim zdążył się ruszyć, ptak rzucił się na niego, dziobiąc po bokach, a gdy chłopiec zaczął krzyczeć, obrażony zniknął w krzakach.
Gdy tym razem Ella opatrywała jego palce, spytała:
- Co zrobiłeś dla tej biednej istoty, Will? Nigdy wcześniej nie słyszałam o planach zemsty u kaczek.
- Nic! – za protestował z oburzeniem. – Po prostu nie miałem dla niego więcej chleba, więc mnie ugryzł.
Ella spojrzała na niego powątpiewająco. Ale tej nocy, zanim poszedł spać, rozsunął zasłony w swoim pokoju aby popatrzeć na gwiazdy – i zobaczył, na środku dziedzińca nieruchomo stała kaczka, wpatrująca się w okno jego sypialni.
Jego krzyk przywołał Ellę. Wspólnie patrzyli przez okno na kaczki, które pojawiły się, gotowe spędzić tam całą noc. Ella pokręciła głową.
- Załatwię to – machnęła czarnym warkoczem i podkradła się na dół.
Will zobaczył przez okno, że siostra wyszła na zewnątrz. Przez chwilę wydawało mu się, że z nimi rozmawia. Po kilku minutach wyprostowała się, a kaczka okręciła się, poruszyła skrzydłami i wyszła z dziedzińca. Ella wróciła do środka.
Kiedy weszła do jego pokoju, Will siedział na łóżku i patrzył się na nią wielkimi oczami.
- Co ty zrobiłaś?
Uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Doszliśmy do porozumienia, kaczki i ja.
- Jakiego rodzaju porozumienia?
Ella wyszczotkowała swoje ciemne włosy, pochyliła się i pocałowała go w czoło na dobranoc.
- Nie musisz się martwić, kochany. Idź spać.
Will zasnął, a kaczka nigdy więcej mu nie przeszkadzała. Kilka lat później spytał Elli, co zrobiła, by pozbyć się tej natrętnej rzeczy, ale ona tylko uśmiechnęła się i potrząsnęła głową. Gdy uciekł po jej śmierci i był w połowie drogi do Londynu pamiętał ten pocałunek w czoło – niezwykły gest dla Elli, która nie była tak otwarta jak Cecily, której nie mógł oderwać od swoich poszarganych rękawów – i to wspomnienie było jak gorący nóż wbijający się w brzuch; zwijał się z bólu i płakał.
Rzucanie pasztetów drobiowych w parku było pomocne, pomyślał. Ella, Ella, Ella, pomyślał, ale śmiech Jema odepchnął ból wspomnień. Pomyślał tylko, jak zadowolona mogłaby być jego siostra, widząc go roześmianego w tej zieleni, gdzie miał tyle ludzi, którzy go kochali, a nie tak jak teraz, gdy miał tylko jedną taką osobę.
- Też to jedzą – powiedział, gryząc jabłko. Wyćwiczył swój wyraz twarzy tak, by nie było widać, o czym właściwie myśli. – Krwiożercze, małe bestie. Nigdy nie ufaj kaczkom.
Tessa spojrzała na niego z ukosa, i przez pojedynczą chwilę miał wrażenie, że ona widzi w nim o wiele więcej, niż mógłby przy puszczać. W końcu to była Tessa – szare oczy w odcieniu morza i przez chwilę patrzył na nią, zapominając o wszystkim innym – jabłkach, wampirach, kaczkach i wszystkim innym na świecie, co nie było Tessą Gray.
- Kaczki – wymamrotał Jem tak cicho, że Tessa nie dosłyszała. – Jesteś szalony, wiesz o tym?
Will oderwał oczy od Tessy.
- Och, wiem.