niedziela, 15 czerwca 2014

Pierwsza część prologu mojej powieści

   Jakiś czas temu wpadłam na pomysł napisania własnej powieści. Po napisaniu prologu i kawałka pierwszego rozdziału stwierdziałam jednak, że to nie ma żadnego sensu. Możliwe, że moja zaczęta książka leżałaby tak nadal, gdyby nie pewna lektura, którą właśnie czytam. Jest to "Pamiętnik narkomanki" Barbary Rosiek. Może wydać Wam się dziwne, że właśnie po tej książce siadłam do komputera i zaczęłam dalej pisać, ale kiedy przeczytałam, że mimo swoich problemów związanych z próbą wyjścia z narkomanii, Basia pisze swoją historię, stwierdziłam, że ja także nie mogę się poddawać. A może stworzę fajną powieść. A więc publikuję tutaj połowę  prologu mojej książki.



 
Prolog
Dziki niepokój

 
„Twoja niedola była moją udręką; tak, truchleję
I się zatracam w twoim piekielnym nieszczęściu.
Przeszukałem wysokości i głębie, bezmiar
Naszego wszechświata z rozpaczliwą nadzieją,
Że znajdę ratunek na twój dziki niepokój.”

James Thomson, Miasto straszliwej nocy  

 

 

 

 Listopad 1879 rok, okolice Cardiff

 - Cieszę się, że doszłyśmy do porozumienia.-powiedziała otyła, ale strasznie wysoka kobieta. Jej głowa przy każdym podskoku uderzała w dach powozu. Miała na sobie mocno związaną, różową suknię. Piersi niemal wylewały się z ciasnego gorsetu. Włosy opadały na ramiona w starannie ułożonych lokach. Jednak twarz była zgorzkniała, a oczy bez wyrazu. Teraz było w nich widać triumf, a usta układały się w szyderczym uśmiechu. – Nie pożałujesz. Tylko bądź grzeczna. Bo wtedy złamię swoje przyrzeczenie i sprowadzę tutaj Tego chłopaka.
- Będę grzeczna dopóki On będzie bezpieczny, panno Du Mort. – otyłej odpowiedziała nieco niższa dziewczyna, wyglądała na ok. 16 lat. Suknia, którą miała na sobie była granatowa, podkreślająca wąską talię. Jednak po stanie jej odzienia można było zauważyć, że panienka była bita i nie raz leżała na ziemi. Dół jej ubrania był cały zabłocony, włosy w nieładzie, a lewe oko spuchnięte i cały czas łzawiło. Siedziała skulona w drugim końcu powozu, niemal przytulona do drzwi. – Czego pani ode mnie chce?- spytała lekkim tonem, mimo że wszystko w jej ciele krzyczało: „Uciekaj, uciekaj”.
- Na razie niczego, dziecko – kobieta uśmiechnęła się złowieszczo.
   Reszta jazdy minęła w ciszy. Damy nie rozmawiały ze sobą. Młodsza miała ochotę wyjrzeć przez okno, miała bowiem nadzieję, że może z ułożenia wzgórz lub ilości chmur będzie mogła dowiedzieć się w jakiej części Wielkiej Brytanii się znajduje. Niestety, zasłony nie dało się przesunąć. Przez szpary do powozu przeświecał blask Księżyca. Była noc. Raczej nie były w Anglii, chociaż czasami tam tez zdarzały się noce bez chmur. Zresztą jechały za długo; były już pewnie na obrzeżach tej części państwa. Dziewczyna zastanawiała się kiedy podróż się skończy i co się po niej stanie. Będzie miała ciężko pracować, czy siedzieć w lochach? No i czego ta kobieta od niej chciała? Wiedziała, że ona nie chce niczego od jej przyjaciela. On był tylko zachętą, żeby z nią pojechała. Gdyby nie bała się o to, że coś mu się stanie, nigdy nie zgodziła by się wsiąść do tego piekielnego powozu.
  Potem zaczęła wyobrażać sobie swoje rodzeństwo, mamę, tatę oraz najlepszego przyjaciela dziewczyny. Nagle z jej marzeń wyrwało ją głośne szarpnięcie. Konie stanęły, co oznaczało, że są na miejscu. Z zaskoczeniem poczuła dłonie odgarniające jej włosy z twarzy.  To Dame Du Mort zawiązywała jej na oczach czarną opaskę. „Żebym nic nie widziała”- pomyślała przerażona. Poczuła, że idzie po kamieniach. Trwało to ok. 10 minut. Nagle usłyszała echo swoich kroków i buty stukające o twarda posadzkę. Ktoś pociągnął ją gwałtownie w lewo. Dziewczyna uderzyła głową w pochodnię. Usłyszała pogardliwy śmiech. Zaczęła wchodzić po wysokich, szerokich, kręconych stopniach. Kiedy zaczęła myśleć, że będzie już tak wchodzić przez wieczność, poczuła jak wstążka, którą do tej pory miała związane oczy opada luźno. Zanim zdążyła choćby mrugnąć powiekami, została popchnięta. Usłyszała trzask zamykanych drzwi. Rozbłysło światło. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do jasności, zobaczyła, że znajduje się w średniej wielkości sali, na ścianach nie było żadnych obrazów, a na podłogach – dywanów. Okna były za kratami. Przy lewej ścianie stało łóżko, a przy prawej – szafa i stoliczek. Dookoła wisiały świece w kinkietach. Poczuła ramiona oplatające ją od tyłu w tali. Odwróciła się gwałtownie. Przed nią stał wysoki chłopak, miał ok. 20 lat. Był blondynem, a oczy miał białe, przez co wyglądały przerażająco, a dziewczyna poczuła wielki niepokój.
- Witaj – powiedział. Jego głos był szorstki.
- Dlaczego pan mnie obłapia? Nie znam pana.
- Uważam, że dzięki temu przestanie tu panować poważna atmosfera. Nazywam się Edgar von Schmitt.
- Ja nazywam się…
- Ci. – położył palec na jej ustach. – Wiem o tobie wszystko. Och.- powiedział w zachwycie, dotykając jej obojczyków.- Ona miała rację. Jesteś wyjątkowa.
   I zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, zaczął ją  namiętnie całować.
 ***
 
    Przed drzwiami celi siedziała Dame du Mort. Z pokoju słyszała przepełnione bólem i przerażeniem krzyki dziewczyny. Uśmiechnęła się pod nosem. Zza rogu wyłoniła się kobieta, która wyglądała tak samo jak ona. Wyjątek stanowiły włosy. Du Mort miała je czarne, a przybyszka miała je rude.
- Witaj siostrzyczko – przywitała się czarnowłosa.- Moja Death czuję, że nasz więzień jest wyjątkowy. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie. Jestem bardzo ciekawa.
- Ja też siostro. Niestety na efekty musimy trochę poczekać.
   Death siadła na krześle obok du Mort. Siostry popatrzyły na siebie, a potem wybuchnęły głośnym śmiechem, który brzmiał jak rechot żaby.
 

 Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli chcecie, albo nie chcecie, bym publikowała na blogu kolejne fragmenty swojej powieści to piszcie to w komentarzach. :)

 

5 komentarzy:

  1. W wielu powieściach akcja rozkręca się dopiero w połowie książki. Zanim tam dobrniemy i pokonamy dziesiątki stron jesteśmy w stanie zasnąć nad lekturą. U ciebie wydarzenia nabierają tempa już na samym początku, a od wciągającego tekstu nie sposób się oderwać. Tak trzymaj i nie poddawaj się! Czekam na kolejne fragmenty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super, podobny nawet do "diabelskich maszyn". Czekam na wiecej, zycze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe i wciągające opowiadanie. Muszę przyznać, żę talent to Ty posiadasz. Z niecierpliwością czekam na następne fragmenty :) I mam jedno pytanie czy to opowiadanie opisuje historię matki Tessy??? Pytam ponieważ wiele rzeczy na to wskazuje więc domyślam się, że tak jest :D Jeszcze raz gratuluje talentu i życzę wielu pomysłów na dalsze opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej:) przepraszam, ze komentuje dopiero teraz, ale jakoś wcześniej nie moglam sie zebrac.
    To jest genialne! Faktycznie, akcja rozgrywa sie bardzo szybko. Zal mi tej kobiety :c
    Widzialam, ze dodałaś nowy wpis, wiec do niego lece :)
    Czarna

    OdpowiedzUsuń