niedziela, 25 stycznia 2015

Moja nowa historia :)

Pomysł na nową historię nie związaną ani z seriami Cassandry Clare, ani historiami fantastycznymi dopadł mnie w środku nocy i nie mogłam się od niego uwolnić, więc musiałam siąść do komputera i zacząć pisać. Nie wiem, czy kogoś z Was zainteresuje, ale nadzieja umiera ostatnia, prawda?
Miłego czytania :)


Prolog
"Cho­roba jest klaszto­rem, który ma swoją re­gułę, swoją as­cezę, swoją ciszę i swo­je natchnienia".
Albert Camus

 
 - Nie mogę uwierzyć, że naprawdę z nimi rozmawiałyśmy – powiedziała rozpromieniona dziewczyna, gdy razem ze swoją najlepszą przyjaciółką wychodziły ze stadionu, na którym odbywał się koncert ich ulubionego zespołu.
- A myślisz, że ja potrafię, Grace?
- Pewnie nie. Ale jak w ogóle byłaś w stanie być taka spokojna, gdy spotkałyśmy się z nimi po występie?
- Nie wiem. Po prostu stwierdziłam, że to są osoby takie same jak my i nie mam powodu by się tak ekscytować.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Sophie jaką znam? – zapytała ze śmiechem Grace.
- Poszła po rozum do głowy – odparła nastolatka ze śmiechem.
   Szły po chodniku, kierując się do domu Sophie, który znajdował się niedaleko stadionu. Dziewczyny planowały zrobić sobie babską noc, by rozprawiać o tym co zobaczyły, kogo poznały i o swoich przeżyciach związanych z minionym wieczorem.
   Dookoła było ciemno, tylko latarnie uliczne rozjaśniały nieprzebyte mroki nocy. Spacerowały powoli, podśpiewując ulubione kawałki lub przypominając towarzyszce o ciekawych epizodach, które wydarzyły się podczas widowisk, szturchając się co jakiś czas ramieniem i popychając jedna drugą.
- Naprawdę sam Nicholas Miles dał ci swój numer telefonu! – zapiszczała podekscytowana Grace.
- Taaak. Sama nie wiem dlaczego to zrobił.
- Pewnie mu się spodobałaś.
- Ja? Nie sądzę. Może stwierdził, że jestem najbrzydszą dziewczyną jaką w życiu spotkał i chce pokazać ją światu, by miał się z czego nabijać.
- Kiedy wreszcie przyznasz przed samą sobą, że jesteś bardzo ładna?
- Gdy nastąpi apokalipsa, a stado rozwścieczonych, uzbrojonych kosmitów rozkaże mi tak powiedzieć, bo inaczej zginę?
- Hahaha. Bardzo śmieszne Sophijoooo – specjalnie przeciągnęła ostatnią literę, by zdenerwować przyjaciółkę.
- Znasz mnie od ilu? Trzynastu lat. Wiesz jaka jestem.
- To już tyle lat? O rany…
- Widzisz? Biedna zmarnowałam z tobą trzynaście lat mojego życia. Kto mi je teraz zwróci?
- Ty ze mną? Chyba ja z tobą – obydwie wybuchnęły śmiechem. W trakcie chichotu Sophie nagle stanęła i chwyciła się za klatkę piersiową, wciągając głęboko powietrze przez zęby. Grace odwróciła się, by zobaczyć co się dzieje, a gdy zrozumiała co rozgrywa się przed jej oczami szybko podbiegła i położyła dłoń na ręce przyjaciółki, próbując dojrzeć wyraz jej twarzy zasłoniętej przez gęste włosy opadłe na oczy.
- Sophie? Znowu cię kłuje?
- Yhm – mruknęła tamta cicho w odpowiedzi.
- Mam pobiec po twoich rodziców? – zapytała.
- Nie – wysapała – poradzę sobie. Mogłabyś… mogłabyś pomóc mi dojść do tej ławki? – zapytała wskazując palcem na najbliższe siedlisko.
- Oczywiście – odpowiedziała i delikatnie biorąc pod pachę dziewczynę podprowadziła ją ostrożnie, a następnie usadziła. Sophie zaczęła głęboko oddychać, odchylając głowę do tyłu, rozwiązała chustę zasłaniającą szyję, próbując uśmierzyć ból chłodnym, nocnym powietrzem. Grace wyciągnęła z torby wodę i chusteczkę, namoczyła ją i przycisnęła do czoła przyjaciółki. Patrzyła na nią uważnie, szukając jakichkolwiek oznak pogorszenia lub poprawienia jej stanu. Położyła dłoń na ramieniu Sophie.
- Może jednak pójdę po kogoś? – zapytała, a kiedy chora pokręciła przecząco głową dodała – To chociaż zadzwonię?
- Nie. Już mi lepiej. – odparła drżącym głosem. Podparła się na łokciu Grace i przeniosła ciężar ciała na stopy, ostrożnie podnosząc swoje ciało do pionu. Gdy stała wyprostowana, odrzuciła głowę do tyłu, a jej włosy opadły falą na plecy. Zrobiła krok do przodu, ale nie był to najlepszy pomysł,  ponieważ zachwiała się i w ostatniej chwili złapała się ramienia Grace, by uchronić swoje osłabione ciało przed upadnięciem na twardy, zimny chodnik.
- Sophie naprawdę nie dasz rady… Sophie! – krzyknęła Grace, gdy jej przyjaciółka osunęła się bezwładnie na brudny trotuar.

 

 I co myślicie?

 

 

 

 

 

 

 

 

4 komentarze:

  1. Mega *-* Kiedy ciąg dalszy? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko napiszę ;) Znaczy się pierwszy rozdział już mam, ale myślę, że napiszę jeszcze jeden i wtedy wstawię :)

      Usuń
  2. Zapowiada się naprawde ciekawie :) Z niecierpliwoscią czekam na następny rozdział tej historii :* życze dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe dialogi *.*
    Zazdroszczę talentu i czekam na ciąg dalszy, ponieważ historia zaczyna się niezwykle obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń