sobota, 3 lutego 2018

Oryginalny prolog "Miasta Kości"

Nowy cykl postów zaczynamy od "Darów Anioła", a konkretnie pierwszej części - "Miasta Kości".

Najlepiej wprowadzą Was słowa autorki:
" Jest to oryginalny prolog "Miasta Kości" Chciałam opowiedzieć część historii z punktu widzenia Jace'a, ale gdy pisałam dalsze sceny książki, zorientowałam się, że będzie lepiej, jeżeli będziemy widzieć Jace'a tylko z perspektywy Clary. To sprawiło, że był bardziej tajemniczy, a tajemniczy charakter to zawsze zabawa w tworzeniu."

Usunięty prolog:
"Znaki na jego skórze opowiadały historię jego życia. Jace Wayland zawsze był z nich dumny. Niektórzy z młodych z Clave nie lubiło tych szpecących czarnych wzorów, nie lubiło palącego bólu steli, gdzie przecinała skórę, nie lubiło koszmarów, które przychodziły, gdy za bardzo potężne runy były nakładane na niegotową tkankę. Jace nie miał dla nich współczucia. To była ich wina, że nie byli silniejsi.

Zawsze był silny. Musiał być. Większość chłopców otrzymywała pierwsze runy w wieku piętnastu lat. Alec miał trzynaście i już to był młody wiek. Jace miał dziewięć. Jego ojciec narysował runy na jego skórze stelą wykonaną z kości słoniowej. Runy mówiące jego prawdziwe imię, a także inne słowa.
- Teraz jesteś mężczyzną - powiedział jego ojciec. Tej nocy Jace śnił o miastach ze złota i krwi, wysokich wieżach z kości, ostrych jak zadziory. Miał prawie dziesięć lat i nigdy nie widział miasta.

Tej zimy jego tata zabrał go na Manhattan po raz pierwszy. Twardy chodnik był brudny, budynki stały za blisko siebie, ale światła były jasne i piękne. A ulice były pełne potworów. Jace widział je wcześniej tylko w podręcznikach swojego ojca. Wampiry ze swoją finezją, wilkołaki ze swoimi za bardzo ostrymi zębami i zapachem wilka. Czarownicy ze swoimi kocimi oczami i szpiczastymi uszami, czasami z długimi ogonami wystającymi spomiędzy brzegu eleganckiego, wełnianego płaszcza.
- Potwory - powiedział jego ojciec z odrazą. Jego usta zwinęły się. - Ale krwawią czerwoną krwią tak jak ludzie, kiedy ich zabijasz.
- A demony? Też krwawią czerwienią?
- Niektóre. Niektóre krwawią gęstą krwią jak zieloną trucizną, a jeszcze niektórych krew jest srebrna lub czarna. Mam tutaj bliznę po demonie, który krwawił szafirowym kwasem.
Jace spojrzał w zamyśleniu na znamię ojca.
- Zabiłeś wiele demonów?
- Tak - powiedział jego ojciec. - A pewnego dnia, ty także. Urodziłeś się, by zabijać demony, Jace. To jest w twojej krwi.

Dopiero lata później Jace zobaczył demona po raz pierwszy, a wtedy jego ojciec już nie żył od kilku lat. Odsunął na bok swoją koszulkę i popatrzył na bliznę, gdzie pierwszy demon go drasnął. Cztery równoległe podłużne ślady biegnące od jego mostka do ramienia, gdzie jego tata narysował mu runy, sprawiające że był szybki i silny. Zwinny jak wiatr, silny jak ziemia, cichy jak las, niewidzialny jak woda.

Jace pomyślał o dziewczynie z jego snu, dziewczynie z zaplecionymi rudymi włosami. W tym śnie, nie był dla niej niewidzialny. Patrzyła na niego z czymś więcej niż świadomością; w jej oczach czaiło się rozpoznanie, jakby był dla niej znajomy. Ale jak przyziemna dziewczyna mogła go widzieć, pomimo runu niewidzialności?

Obudził się drgając, zimny jakby jego skóra została oderwana. Uczucie bezbronności było przerażające, bardziej przerażające niż jakikolwiek demon. Powinien był rano zapytać Hodge'a o runy ochrony przed koszmarami. Prawdopodobnie było coś na ten temat w jednej z jego książek.

Ale teraz nie było na to czasu. Pojawiły się informacje o mrocznej aktywności w nocnym klubie na śródmieściu, ludzkie ciała znalezione wiotkie i wysuszone, gdy wzeszło słońce. Jace poruszył ramionami w swojej kurtce, sprawdził broń, dłonie pokryte czarnymi runami poruszały się lekko po ubraniu i metalu. Znaki były niewidzialne dla ludzi i był z tego powodu zadowolony, myśląc o dziewczynie ze swojego snu, o sposobie w jaki na niego patrzyła, jakby nie różnił się od niej samej. Pozbawiony ich magii, znaki na jego ciele były jedynymi znakami, bądź co bądź, o nie większej mocy niż blizny na jego nadgarstkach i klatce piersiowej, lub głębokiej bliźnie tuż powyżej jego serca, gdzie zabójca jego ojca dźgnął go, gdy Jace miał dziesięć lat.

- Jace!
Dźwięk jego imienia wyrwał go z zadumy. Wołali go z korytarza, Alec i Isabelle, niecierpliwi, żądni polowania i zabijania. Wyrzucając z głowy myśli o swoim koszmarze, Jace poszedł do nich dołączyć." (tłumaczenie własne)

1. Hm...  Skoro Jace dowiedział się, że tak naprawdę jest o rok młodszy niż mu się wydawało to oznacza, że tak naprawdę miał narysowany pierwszy znak, gdy miał osiem lat? To przerażające.
2. Czy Jace miał wizję Clary kilka godzin przed ich pierwszym spotkaniem? Chciałabym móc przeczytać tę scenę z jego perspektywy. Może to dlatego upuścił nóż, kiedy ją zobaczył w klubie! To ma sens...
3. Czy jeżeli niektóre demony mają zieloną krew, to czy to znaczy, że zamiast hemoglobiny mają chlorokruorynę?
4. Czy ta podłużna blizna po pierwszym demonie, to ta sama rana, która jest opisana w "Son of Dawn", gdy Jace nie chciał, by Alec i Isabelle nie mówili o tym swoim rodzicom?
5. Jak to możliwe, że Jace nie nabrał mentalności Valentine'a i tak naprawdę nie nienawidził Podziemnych i myślał o nich lepiej niż Lightwoodowie ( na początku jak myśleli)?

Za dużo pytań...

Podoba Wam się ten nowo otwarty cykl?

4 komentarze:

  1. 1. Valentine to psychol, więc wcale mnie nie dziwi znak Jace'a w tak młodym wieku. Ale to świadczy o tym, że naprawdę musi być wyjątkowo silny i wytrzymały, jeśli dał sobie radę z pierwsza runą 7 lat wcześniej niż inni Nocni Łowcy.
    2. O mój boże to by tak bardzo pasowało, wgl to wygląda tak, jakby byli sobie przeznaczeni *-*
    3. Chyba nie chce wiedzieć, po samym przeczytaniu tego pytania rozbolała mnie głowa, więc zostawiam tobie podobne rozważania :p
    4. To bardzo możliwe, znając Cassie to połączyła to i owo, wszyscy wiemy jak ona to lubi...
    5. Wydaje mi się, że jedną ze słabości, które Valentine wytknął Jace'owi jest to, że Jace nie potrafił bezwarunkowo nienawidzić i był zbyt wrażliwy (w końcu musiał miec coś po Stephanie i Celine). Chociaż on chyba na początku żywił niechęć do podziemnych i przyziemnych...
    Jeju jaram się, że on śnił o Clary zanim się poznali *.* Wgl Jace to takie biedne smutne słoneczko :(
    Nareszcie mam motywację, żeby brnąć przez tydzień, byle w kierunku soboty ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki temu możemy też poznać Jace'a z innej perspektywy i zrozumieć jego niektóre zachowania i właśnie myśleć o nim jak o biednym, odważnym i silnym słoneczku.
      Jeżeli Clary i Jace są sobie przeznaczeni, to znaczy, że nie może jej się nic stać w QoAaD, prawda?

      Nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak bardzo wyczekujesz soboty :*

      Usuń
  2. Już nie mogę doczekać się soboty. Jaram się tym , że Jace śnił o Clary. I w końcu można lepiej go poznać.

    OdpowiedzUsuń