poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Fragment "Son of the Dawn"

    "Każdy świat zawiera w sobie inne światy. Ludzie podróżują po wszystkich światach, które mogą znaleźć, szukając swoich domów.
    Niektórzy ludzie myśleli, że ich świat był jedynym. Nie mieli pojęcia o innych światach, tak blisko ich własnego jak pokój lub o demonach próbujących znaleźć do nich drzwi i o Nocnych Łowcach, którzy blokowali te drzwi. Jeszcze mniej wiedzieli o Podziemiu, społeczności magicznych postaci, które dzieliły ich świat  i ryły w nim swoją własną przestrzeń.
    Każda społeczność potrzebuje serca. Musiała to być wspólna przestrzeń, gdzie każdy mógł się dostać, by handlować dobrami i sekretami. Były Mroczne Targi, gdzie Podziemni i ci, którzy posiadali Wzrok spotykali się, na całym świecie. Najczęściej były tworzone na zewnątrz.
    Nawet magia trochę różniła się w Nowym Jorku.
    Opuszczony teatr na Canal Street stał tam od lat 20. XX wieku, cichy świadek, ale nie członek blasku działalności miasta. Ludzie, którzy nie mieli Wzroku, przechodzili obok tej fasady z terakoty zaaferowani swoimi własnymi sprawami. Jeżeli poświęciliby teatrowi choć odrobinę uwagi, pomyśleliby, że wygląda tak mrocznie i spokojnie jak nigdy wcześniej.
    Nie mogli zobaczyć światła magii faerie, które zamieniały wypatroszony amfiteatr i nagie marmurowe korytarze w złoto. Brat Zachariasz potrafił.
     Szedł, postać ciszy i ciemności, przez korytarze ze słonecznie żółtych płytek, paneli złota i czerwieni błyszczących na suficie nad nim. Były tam popiersia brudne z starości, będące w alkowach przy ścianach, ale dzisiaj faerie ułożyły kwiaty i bluszcz, by owinęły się dookoła nich. Wilkołaki ustawiły małe migoczące amulety, przedstawiające księżyc i gwiazdy w oszklonych oknach, nadając blasku rozpadającym się czerwonym zasłonom. wciąż wiszącym w łukowatych ramach. Były tam lampy ze skrzydłami, które przypominały Zachariaszowi o dawnych czasach, kiedy on i cały świat byli inni. W jednym z rozległych pokoi teatralnych wisiał żyrandol, który nie działał od lat, ale dzisiejsza magia czarowników ogarnęła każdą żarówkę różnokolorowymi płomieniami. Podobnie jak świecące klejnoty, ametyst i rubin, szafir i opal, ich światło tworzyło prywatny świat, który wydawał się nowy i stary, przywrócił teatrowi całą jej dawną świetność. Niektóre światy trwały tylko jedną noc.
    Gdyby Targ miał moc pożyczenia mu ciepła i światła tylko na jedną noc, Brat Zachariasz by ją wziął.
     Przekonująca kobieta faerie czterokrotnie próbowała sprzedać mu napój miłosny. Zachariasz żałował, że taki czar na niego nie zadziała. Stworzenia tak nieludzkie jak on nie spały, ale czasami leżał i odpoczywał, mając nadzieję na coś w rodzaju spokoju. Nigdy nie nadszedł.  Spędził długie noce, czując jak miłość wyślizguje mu się spomiędzy palców, teraz bardziej wspomnienie niż uczucie.
     Brat Zachariasz nie należał do Podziemia. Był Nocnym Łowcą, a nawet nie tylko Nocnym Łowcą, ale jednym z ukrytych i zakapturzonych bractw poświęconych tajemnym sekretom i zmarłym, zaprzysiężonym i naznaczonym przez runy do milczenia i wycofania się z każdego świata. Nawet jego własny rodzaj często obawiał się Cichych Braci, a Podziemni zwykle unikali wszystkich Nocnych Łowców, ale Podziemni byli teraz przyzwyczajeni do obecności tego Nocnego Łowcy na Mrocznych Targach. Brat Zachariasz przychodził na Mroczne Targi przez sto lat, podczas długiej wyprawy, którą nawet on zaczął uważać za bezowocną. A jednak dalej szukał. Brat Zachariasz miał mało, ale jedną rzecz jaką miał był czas, a on zawsze starał się być cierpliwy.
   Jednak dzisiaj był rozczarowany. Czarownik, Ragnor Fell nie miał nic dla niego. Żadnego z jego niewielu innych kontaktów, pieczołowicie zebranych przez dziesięciolecia nie uczestniczyło w Tagu. Był ciągle tutaj nie dlatego, że czerpał z tego radość, ale dlatego, że pamiętał, iż kiedyś się nimi cieszył.
    Wydawały się być ucieczką, ale Brat Zachariasz prawie nie pamiętał pragnienia ucieczki z Cichego Miasta, gdzie należał. Zawsze w głębi jego umysłu, zimne jak fala, czekająca by obmyć wszystkie inne rzeczy, były głosy jego braci.
     Wzywały go do domu.
      Brat Zachariasz odwrócił się do błyszczących się brokatem okien. Opuszczał Targ, przedzierając się przez roześmiany, targujący się tłum, gdy usłyszał kobiecy głos wymawiający jego imię.
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego chcemy tego Brata Zachariasza. Normalni Nefilim są wystarczająco źli. Anioł w żyłach, kije w tyłkach, a zakład, że u Cichych Braci są to wszystkie rzeczy. Zdecydowanie nie możemy zabrać go na karaoke.
   Kobieta mówiła po angielsku, ale odpowiedział jej chłopak, mówiący po hiszpańsku.
- Cicho. Widzę go.
    Była to para wampirów, a gdy się obrócił, chłopak uniósł rękę, by przyciągnąć uwagę Zachariasza. Wampir z podniesioną dłonią wyglądał najwyżej na piętnaście lat, a drugi wampir wyglądał na kobietę około dziewiętnastu lat, ale to nic nie mówiło Zachariaszowi. On sam ciągle wyglądał młodo.
   To było niezwykłe dla dziwnego Podziemnego, by pragnąć zwrócić na siebie jego uwagę.
- Brat Zachariasz? - zapytał chłopak. - Przyszedłem tutaj, by się z tobą spotkać.
Kobieta gwizdnęła.
- Teraz widzę, dlaczego możemy go chcieć. Witam, bracia Mackariah.
Naprawdę? Brat Zachariasz zapytał chłopaka. Czuł coś, co kiedyś mogło być zaskoczeniem, a teraz co najmniej zaintrygowaniem. Mogę ci się przydać?
 - Mam taką nadzieję - powiedział wampir. - Jestem Raphael Santiago, zastępca szefa klanu nowojorskiego i nie lubię ludzi bezużytecznych." (tłumaczenie własne)

Hm... Może to wstęp do tych wszystkich opowiadań: cieszył się będąc na Mrocznym Targu razem z Jace'em, Anną, Matthew i innymi...
Czy ta wampirzyca może być Lily?



4 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu zastanawia mnie czy brat Zachariasz, wiedział że Jace jest synem Celine i Stephen'a Herondale'ow ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że tak jak wszyscy brał go za syna Michaela Waylanda, a prawdę poznał, po tym gdy Jace sie tego dowiedział. Gdyby wiedział od początku, że Jace jednak przeżył po samobójstwie Céline to nie pozwoliłby by potomek Willa został wychowany przez Valentine'a bez wiedzy o swoim pochodzeniu

      Usuń
  2. Jeśli nie rozpoznał w min potomka Willa, to by znaczyło ze nie widział na jego ramieniu gwiazdy Dawida, symbol (wśród Herondale'ów) sporo by ułatwił, a jednocześnie było by mniej kłopotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie widział, może nie miał okazji zobaczyć Jace'a z odkrytymi ramionami

      Usuń