sobota, 7 kwietnia 2018

Usunięta scena z "Demoniczne wieże Alicante" - 2 rozdziału "Miasta Szkła"

"-Gdzie jesteśmy? - wysyczał Simon przez zęby.
- W Alicante - powiedział Jace. - Mieście Szkła.
I gdy Simon tylko się w niego wpatrywał, dodał z lekkim zniecierpliwieniem:
- Jesteśmy w Idrisie. - Wychylił się trochę przez okno. - Widzisz - powiedział, wskazując na wieże. - To są demoniczne wieże. Są zrobione z tego samego tworzywa, co nasze stele i serafickie miecze. Odpychają demony...
- Dlaczego mnie tu przyniosłeś? - zażądał Simon, przerywając Jace'owi lekcję lokalnej geografii.
    Oczy Jace'a spotkały się z jego i przez chwilę coś w nich było... coś niemal błagalnego... A potem Jace powiedział:
- Zgodziłeś się. To dla Clary.
- Na nic się nie zgodziłem! - Simon uderzył ramę okna pięścią. Sądził, że to zaboli, ale tak się nie stało; ciągle nie był przyzwyczajony do swojej nowej siły, uderzenie zostawiło wygięcie w kamieniu.
- Poczekaj. - W jego głowie pojawiła się myśl. - Clary... Jest tutaj? - Okręcił się dookoła, jakby oczekiwał ją zobaczyć, ale był tam tylko ten sam pokój z kamienia. - Gdzie ona jest?
Jace przeczesał niecierpliwie włosy palcami.
- Nie ma jej tutaj - Po prostu. Przehandlowałem ją na ciebie.
- Co? O czym ty mówisz? Dlaczego ktokolwiek chciałby mnie zamiast Clary?
-  Przeszukaj mnie - powiedział Jace z odrobiną swojej dawnej złośliwości. - Ja na pewno nie, ale Clave jest nieco specyficzne pod tym względem. Mają swoje sposoby...
- Clave? - Simon wpatrywał się w Jace'a. - Przyprowadziłeś mnie tutaj, ponieważ Clave chciało Clary, a ty zgodziłeś się zamiast mnie dać im mnie?
- Wiem... to dość nieczyste zagranie, nieprawdaż? - powiedział wysoki głos. Simon obrócił się i zobaczył Isabelle Lightwood stojącą w progu. Miała na sobie czarne spodnie i przylegającą białą skórzaną kurtkę, na tle której jej włosy wyglądały na niesamowicie czarne. Za nią był jej brat, Alec, w dżinsach i koszulce z długim rękawem z runicznymi znakami wyszytymi na przodzie. - Jace nie powiedział nam, że o tym nie wiedziałeś, dopóki nie przeszliśmy przez Bramę- kontynuowała Isabelle, ignorując mroczne spojrzenie, które posyłał jej Alec. - Mama i tata byli wściekli, ale co mogli zrobić? Clave to Clave, a Jace zawarł z nimi umowę. Nie mogliśmy wrócić, nawet gdybyśmy chcieli.
- Ja nie zawarłem umowy - powiedział Simon. Przeniósł spojrzenie z beznamiętnej twarzy Jace'a na Isabelle - uśmiechającą się jakby to wszystko było grą - na Aleca, który patrzył na niego podejrzliwie niebieskimi oczami i nic nie powiedział. - Na nic takiego się nie zgodziłem.
- Zgodziłeś- powiedział Jace. - Gdy powiedziałeś, że zrobisz wszystko dla Clary. To jest wszystko.
   Jace patrzył na niego niemal wyczekująco.  Simon czuł iskry gniewu rosnące wewnątrz niego, a później...
- Dobrze. - Odwrócił się od okna. - Powiedziałem, że zrobiłbym wszystko dla Clary, to prawda. Ale wytłumacz mi jedną rzecz: dlaczego tak bardzo nie chcesz Clary w Idrisie?
- Oh, nie obchodzi mnie to, albo ty albo Clary. Bez różnicy - powiedziała Isabelle beztrosko, potem zobaczyła minę Simona i wyrzuciła ręce w powietrze. - Przepraszam, pytałeś Jace'a, prawda?
- Isabelle - powiedział Alec głosem jak warknięcie. Jace tylko patrzył w spokoju na Simona. Przez moment Simon myślał, że w ogóle się nie odezwie. W końcu westchnął.
- Słuchaj, Simon...
- Czy to ten wampir? - zapytał miękki głos od wejścia. W drzwiach stała szczupła nastoletnia dziewczyna, a obok niej wysoki, ciemnowłosy chłopak. Dziewczyna była drobna z świetlistymi czarnymi włosami odsuniętymi z twarzy i z psotną miną.  Jej delikatna broda zwężała się do jednego punktu jak u kota. Nie była dokładnie ładna, ale robiła duże wrażenie.
   Chłopak obok niej robił więcej niż tylko duże wrażenie. Był prawdopodobnie wzrostu Jace'a, ale wyglądał na wyższego: miał szerokie ramiona i elegancką, niespokojną twarz, same ostre kości policzkowe i czarne oczy. Było w nim coś dziwnie znajomego, jakby Simon poznał go wcześniej, chociaż wiedział, że nigdy wcześniej go nie spotkał.
   Czarne zawijasy Znaków wynurzały się zza kołnierzyka koszuli chłopaka, a na jego twarzy był kręty run, tuż nad jego lewym okiem, co zaskoczyło Simona- większość Nocnych Łowców starannie trzymała znaki z dala od swoich twarzy.
- Możemy go zobaczyć? - ciągnęła dziewczyna, wchodząc do pokoju, chłopak tuż za nią. - Nigdy wcześniej nie byłam tak blisko wampira, nie takiego którego nie planowałam zabić. Nie mogę uwierzyć, że moi rodzice pozwolili wam przyprowadzić go do domu.
   Obejrzała Simona z góry na dół jakby brała jego miarę.
- Jest słodki, jak na Podziemnego.
- Musisz wybaczyć Aline, ma twarz anioła i maniery demona Moloch - powiedział chłopak z uśmiechem, podchodząc bliżej. Wyciągnął rękę do Simona. - Jestem Sebastian. Sebastian Verlac.
   Simonowi zabrało chwilę zorientowanie się, że chłopak oferował swoją rękę Simonowi, by nią potrząsnął. Zszokowany, zrobił tak i przeleciało przez niego znowu te dziwne uczucie: poczucie, że skądś znał tego chłopaka, że był mu znajomy.
- Jestem Simon. Simon Lewis.
Sebastian ciągle się uśmiechał.
- To moja kuzynka, Aline Penhallow. Aline...
- Nie podaję dłoni Podziemnym - powiedziała pospiesznie Aline i poszła, by stanąć przy Jasie. - Naprawdę Sebastian, czasami zachowujesz się tak dziwacznie - powiedziała ze śladem obcego akcentu, zauważył Simon - Nie brytyjskim, nie australijskim, jakimś innym. - Oni nie mają duszy, wiedzy o tym.
Uśmiech Sebastiana zniknął.
- Aline...
- To prawda. Dlatego nie mogą widzieć się w lustrze, ani stać w blasku słońca.
   Bardzo powoli, Simon zrobił krok do tyłu w krąg słońca przed oknem.
    Poczuł gorąco słońca na swoich plecach, włosach. Jego cień się pojawił, długi i ciemny, wzdłuż podłogi, niemal docierając do stóp Jace'a. 
   Aline złapała drżący oddech, ale nic nie powiedziała. To Sebastian się odezwał, patrząc na Simona z ciekawością w czarnych oczach
- Więc to prawda - powiedział. - Lightwoodowie mówili, ale nie sądziłem...
- Że mówiliśmy prawdę? - zapytał Jace. - To prawda. Dlatego Clave tak bardzo się nim interesuje. Jest wyjątkowy.
- Raz go pocałowałam - powiedziała Isabelle, nie do końca do kogokolwiek w szczególności.
Brwi Aline gwałtownie się uniosły.
- Naprawdę pozwalają wam robić to co chcecie w Nowym Jorku, prawda? - zapytała, brzmiąc na wpół z przerażeniem, na wpół z zazdrością. - Pamiętam ostatni raz, gdy cię widziałam, Isabelle, nawet nie zaczęłabyś rozważać...
- Gdy się ostatnio widzieliśmy, Isabelle miała osiem lat - powiedział Alec. - Rzeczy się zmieniają. A teraz, zamierzamy tak tutaj stać przez resztę dnia, czy zejdziemy na dół, by znaleźć coś do jedzenia - o czym dyskutowaliśmy zanim Jace poszedł sprawdzić co u Simona.
- Mógłbym coś zjeść  - powiedział Simon i uśmienął się szeroko do Aline, wystarczająco, by pokazać jego zaostrzone kły. Aline krzyknęła.
- Przestań, Lewis - powiedział Jace. - Możesz pójść z nami na dół, jeżeli obiecasz, że będziesz się odpowiednio zachowywać.
- Lewis? Teraz zwracasz się do mnie moim nazwiskiem?
- Stwierdziłem, że to lepsze niż "wampir" - powiedział Jace, gdy wszyscy zaczęli opuszczać pokój, a Simon musiał się zgodzić, że to wszystko było prawdą. " (tłumaczenie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz